– Zabieraj ze... Mnie te łapsko, rozlazła glizdo! – wysyczał w jej stronę przez zaciśnięte zęby, zaś ta, nie robiąc sobie nic z jego protestów, przycisnęła jego głowę swoją drugą łapą.
– W twoich snach, płoteczko – odpowiedziała z równie przyjemnym tonem co on. – Czapli Potoku, zapytam się jeszcze raz, co ten kocur robi na naszych terenach, a na dodatek z tobą? – zwróciła się do współklanowicza. – Chyba nie trzeba ci przypominać, że jesteś wojownikiem, którego obowiązuje Kodeks Wojownika, czyż nie?
– Właśnie! – wtrąciła się ta druga, patrząc na Czapli Potok z podejrzliwością.
Syn Białej Sadzawki zerknął na nią, prychając pod nosem.
– Ty to się tam schowaj, malutka – odpowiedział z kpiącym uśmieszkiem, na co uczennica lekko nastroszyła swoje futerko.
Tym czasem, Dzicza Łapa nadal się siłował z trzymającą go przy ziemi kocicą. Mimo to, nie udawało mu się wyswobodzić z jej uścisku. Ta taktyka nie działała, obrał więc inną. Przestał się na chwilę wiercić na wszystkie strony, czekając na to, by wojowniczka nie naciskała na niego tak mocno. Trafił w dziesiątkę – po kilku uderzeniach serca, nie napierała na niego tak, jak przed paroma sekundami, co Dzicza Łapa od razu wykorzystał. Jednym, sprawnym ruchem obrócił się tak, by jego brzuch był w górze. Nie było to najbezpieczniejsze, bo całkowicie się odsłonił przed wrogiem, lecz to jedyne, co wtedy przychodziło mu do głowy. Następnie ugryzł ją w łapę, na co ta syknęła i uniosła ją do góry. Wtem bury wyśliznął się spod niej, po czym w biegu wstał, choć prawie się wywrócił. Mimo to, udało mu się dobiec do Czaplego Potoku, który po chwili dostał od Dziczej Łapy w pysk za to, że przez niego znaleźli się w tej sytuacji.
< Brzozowa Łapo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz