O tej porze Klan Nocy dopiero budził się do życia, nie licząc kotów, które już od świtu były poza obozem, albo patrolując, albo polując. Jednym z tych kotów była Senna Łapa razem z Rosiczkową Kroplą, która właśnie wyznaczała zadanie młodszej uczennicy.
— Senna Łapo, mam dla ciebie zadanie — oznajmiła jej wojowniczka. — Dzisiaj potrenujesz polowanie w pojedynkę. Mam dużo na głowie, dlatego wyślę cię tam, gdzie nic nie powinno się stać... Stara Łupina będzie dobrym miejscem — wytłumaczyła jej starsza. Przerwała swoją wypowiedź, najwidoczniej czekając na potwierdzenie dymnej kotki.
— Dobrze... Rozumiem. Stara Łupina jest blisko zrujnowanego mostu, dobrze pamiętam? — zapytała, zaciskając łapy na piachu. Czy da radę zapolować na coś sama? Zazwyczaj robiła to pod czujnym okiem mentorki...
— Dokładnie. Jestem pewna, że tam trafisz. Pokazywałam ci to miejsce już kilka razy... Jest to spokojna lokalizacja, gdzie nie ma granicy z żadnym innym klanem, dlatego tam będziesz mogła bezpiecznie zapolować — odpowiedziała na pytanie żółtookiej, wymuszając niezręczny uśmiech. Może i nie rozmawiały ze sobą za wiele, to zawsze dbała o bezpieczeństwo kotki. — Po polowaniu zjesz posiłek. Już wtedy będzie czekać świeże mięso, jestem tego pewna. I postaraj się nie zgubić po drodze...
— No dobrze, ale zgubiłam się tylko raz... — zaczęła się tłumaczyć, ale Rosiczkowa Kropla jej przerwała.
— Dwa — poprawiła ją starsza rozbawiona. — Powodzenia Senna Łapo — dodała i odeszła.
Szylkretka odetchnęła z ulgą, gdy z pola widzenia zniknęła jej mentorka. Już nie będzie się stresować tym, że coś się pomyli i zrobi jakąś głupotę... Samotne wyprawy po terenach sprawiały jej przyjemność. Nie czuła wtedy presji i takiego stresu, a polowanie dla klanu pozwalało jej się poczuć jakby faktycznie była jego częścią, jakby była tam potrzebna. Łezka powoli ruszyła z miejsca i wyszła z obozu lekkim truchtem, kierując się powoli w stronę Starej Łupiny. Droga tam nie była długa... Gdy łapy poprowadziły ją na znajome tereny, ta nie mogła powstrzymać się przed drobnym uśmiechem na pysku. Skrzydła ptaków zatrzepotały gdzieś w oddali, a tuż przy samej ziemi coś mignęło, taki ruch między trawą... Gryzonie! Uszy kotki uniosły się, a ciało przywarło płasko do ziemi, przyjmując jak najdokładniejszą pozycję do polowania.
Senna Łapa nie spodziewała się tego, by polowanie sprawiało jej aż taką radość i przyjemność. Została wysłana nad Starą Łupinę, która była odległym miejscem przez jej mentorkę, Rosiczkową Kroplę, jednak nie było to czymś, czym by gardziła. Takie wyprawy były dla niej odpoczynkiem. Szylkretowa wędrowała powoli, trzymając się tak blisko ziemi, że brzuch jej szurał o trawę. Starała się nie spłoszyć gryzoni. Uszy nastawiła do góry, nasłuchując piszczek, które skrywały się w trawie. Wtedy coś mignęło w trawach, coś chlupnęło na tyle głośno, by spłoszyć myszki. Senna Łapa prędko podążyła wzrokiem za źródłem tego dźwięku, jednak nic nie zauważyła. Na ziemi jedynie dostrzegła odciśnięte ślady łap w błocie… Może Rosiczkowa Kropla się myliła i nie było tu tak bezpiecznie… Łezka w pośpiechu dokończyła polowanie, łapiąc trzy piszczki i podkulając ogon, uciekła do obozu. Nie było to na jej nerwy… Zdecydowanie nie. Ostatni raz dała się w takie coś wrobić.
[557 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz