- To tak nie działa. Poza tym jestem zaskoczony, że w ogóle dał ci ucznia. Obyś pamiętała o królikach, bo inaczej coś ci szybko ją zagryzie. - Wypomniał jej, na co ta znowu warknęła i uderzyła ogonem o ziemię.
- Nic jej się nie stanie! Będę wspaniałą mentorką i nauczę ją wszystkiego, czego tylko można! – oświadczyła, prostując się z dumą.
Tak... Już jej wierzył. Cieszył się bardzo z tego, że dostał swojego ucznia. Mógł teraz wyszkolić sobie podwładnego. Gorzej było z tą oto istotą, która była jego siostrą. Pewnie zepsuje to kocię i wpoi jej miłość do Płonącej Waśni. Hmpf.
- W takim razie życzę powodzenia. Obyś wstała rano, bo wstyd by był, gdyby twoja uczennica musiała cię budzić - rzucił na odchodne.
- Sam nie wstaniesz leniu jeden! - usłyszał jeszcze jej wrzaski.
Nie miał teraz czasu na kłótnię. Udał się do Suślej Łapy, który z podekscytowania miauczał coś siostrą.
- Cześć młody. Jutro zaczynamy trening. Masz jakieś pytania? - Wolał zająć się tą kwestią teraz, niż gdyby dzieciak truł mu tyłek na szkoleniu. Suseł dostrzegając mentora oczywiście wypluł z siebie mnóstwo pytań, niektórych tak głupich, że nie zamierzał na nie odpowiadać.
***
Trening z wychowankiem był... ciężki. Miał dość. Kocur z rana już podniósł mu ciśnienie. Kiedy udali się do lasu, ten postanowił zrobić mu żart. Zniknął mu z oczu, tak jakby obchodziło go jego dobro i przyczaił. Gdy ten zaczął go szukać, ten jak nigdy nic, rzucił się na niego, udając wielkiego niedźwiedzia. No naprawdę... Godne pożałowania.
- Nie rozumiem co w tym śmiesznego - zwrócił się do ucznia, który tarzał się ze śmiechu.
- Oj! Nie? Jesteś jakiś smutny. Chciałem ci poprawić humor.
- Raczej przestraszyć.
- Tak! To też! Postaram się następnym razem bardziej! - zapewnił.
Ygh... Kroczyli dalej. Oprowadzał go po terenie i żądał, aby ten się minimalnie skupił. Zamiast tego zaczął "próby" pocieszania go. Przecież nie był smutny! Cieszył się z ucznia, tylko jego zachowanie zaczęło go powoli męczyć.
- Już cicho. - Zatkał mu pysk łapą, ponieważ usłyszał znajomy głos. - Teraz masz szansę się wykazać. - Nachylił się do ucha Suślej Łapy. - Słyszysz? - Ściszył głos, aby nikt ich nie usłyszał. Kocur zaczął nasłuchiwać i pokiwał głową.
- Ktoś tu jest - zauważył.
- Tak. Zrobisz im żart.
Oczy młodzika zabłysnęły z ekscytacji. Szybko wytłumaczył mu swój plan, na co ten kiwnął głową.
- Gotowy? - zapytał.
- Tak. Mam czekać na sygnał.
Jeszcze raz przytaknął, po czym skierował się w stronę głosów. Oczywiście Skalny Szczyt jak zawsze musiała być taka nieuważna.
- Witaj, siostro. Czemu trenujesz ze swoją uczennicą tutaj? To nie słyszałaś o nowinach?
Kocica zwróciła na niego spojrzenie. Najwyraźniej nie spodziewała się brata w tym miejscu.
- Śledzisz mnie czy jak? Nie. Nie słyszałam. A jakie to nowiny co? Kolejny królik na naszych terenach?
- Nie. Gorzej. Dzik.
- Dzik? Tu nie ma dzików! - miauknęła i w tym momencie pobliskie krzaki zaczęły się trząść, wydając niepokojące chrumkanie.
Jak zawsze jego wyraz pyska pozostał niewzruszony. Gdyby był tak ekspresyjny jak większość kotów, to jego kolejny plan zostałby z łatwością przejrzany.
<Skało?>
xDDD
OdpowiedzUsuń