Żar lał się z nieba, zmuszając koty do skrycia się pod wierzbą. Poziom wody w jeziorze coraz bardziej się obniżał niepokojąc Nocniaki. Mieli teraz ogromne tereny, ale komu będzie się chciało w taki upał iść na polane polować? Rzeka była o wiele wygodniejszą opcją. Niezapominajek cicho modlił się do Klanu Gwiazd, żeby nie pozwolili wyschnięcie jeziora.
— Niezapominajkowa Łapo! — krzyknęła Malinowy Pląs. — Dzisiaj twoja ocena. Jak słońce zajdzie wybierzemy się do lasu.
— Dobrze. — mruknął kocur, nie kryjąc podekscytowania.
Nareszcie. Nareszcie może zostanie wojownikiem. W końcu dołączy do Orzeszki i Kurki w legowisku wojowników. Dreszcz podekscytowania przebiegł przez grzbiet ucznia. Teraz pozostało mu czekać, aż w żar odejdzie i wybiorą się z kotką do lasu. Usiadł niespokojnie, kiwając się na boki. Czas zdawał się płynąć jeszcze wolniej jak na złość. Niezapominajek westchnął cicho.
— Co tak zdychasz ciężko? — mruknął Kasztanowy Dół, dosiadając się do niego.
— Malinowy Pląs mnie dziś będzie oceniać. Ale dopiero jak słońce zajdzie. — mruknął niezadowolony.
Bury uśmiechnął się lekko.
— Cierpliwość to też ważna cecha wojownika.
Niezapominajek wywrócił oczami. Wątpił by jakiś wojownik w takiej sytuacji siedział cierpliwie.
— Wiem. Ale... chciałbym już być wojownikiem. Jak Orzechowy Zmierzch i Kurkowa Pieśń. Nawet Sowa już została. Tylko ja muszę nadal spać z tymi młodzikami. — burknął na myśl, że Kurka ma już własnego ucznia, a on nadal nie skończył szkolenia.
Wujek wstał i przeciągnął się leniwie.
— Myślę, że do Ćmiego Trzepotu i tak ci daleko. — stwierdził. — Nie ma co się spieszyć z dorastaniem. Jeszcze zatęsknisz za tą beztroską.
— A ty tęsknisz?
— Nawet nie wiesz jak bardzo. Za zabawą po treningach. Wyścigami. Przechwalaniem się kto pierwszy nauczył się pozycji łowieckiej, a kto pływać. Głupimi plotkami i stękaniem na mentorów. Doceń to co masz teraz, zamiast marzyć o przyszłości. — miauknął wojownik.
— Kasztanowy Dole! Zaraz nasz patrol! — zawołała Pierwszy Deszcz, stojąca koło wyjścia z obozu.
Bury westchnął. Jemu też nie chciało się iść na ten skwar.
— Do zobaczenia, młody. Może nim wrócę zostaniesz już wojownikiem?
— Na pewno! — miauknął van.
Świeżo upieczony wojownik wiedział, że powinien się odwrócić, ale łapy odmawiały mu posłuszeństwa. Czuł te wszystkie spojrzenia na sobie. Bał się, że niektóre nie będą pozytywne. Że w czyjś ślipiach dojrzy zażenowanie czy złość.
— Nie ma się czego bać. — miauknął do niego lider, przechodząc koło niego.
Niezapominajek kiwnął łbem nerwowo i odwrócił się. Wśród tłumu dojrzał tatę i wujka wpatrujących się z niego z dumą. Dalej siedziała Orzechowy Zmierzch i Jabłkowa Bryza, którzy nadal skandowali jego imię. Sowi Lot machała mu, Kurkowa Pieśń uśmiechnął się lekko, spotkawszy się spojrzeniami. Aż w końcu dotarł do Kruczego Futra. Kotka speszona odwróciła wzrok. Niezapominajek nie rozumiał o co chodzi, więc ignorował to. Pobiegł do taty i wujka, aby nacieszyć się z nimi jego mianowaniem. Teraz czekało go jeszcze nocne czuwanie i był już oficjalnie wojownikiem.
Pomiędzy wojownikami zapadła niezręczna cisza. Niezapominajek chciał jakoś ją przerwać. Ale żaden temat nie wydawał się odpowiedni. Nie miał kompletnie pojęcia co lubiła kotka lub czym się interesowała.
— Aaa! Lis! — pisnął, biegnąc w stronę Złotego Wilka.
Wojowniczka nawet na niego nie spojrzała.
— T-to nie b-było celowe. — dodał.
— Wiem. — odpowiedziała jedynie kotka, otrzepując futro z kurzu. — Pójdę już. Lepiej pogadaj z nią.
Niezapominajkowy Sen zamrugał zdezorientowany. Z jaką nią?
— Co. Masz. Na. Swoje. Wytłumaczenie. — wycharczał głos za nim.
Kocur odwrócił się nieśmiało. Nieziemsko wkurwiona Krucze Futro stała za nim. Niezapominajek położył uszy. Czuł, że nie wyjdzie z tego cały.
— C-co? — miauknął jedynie.
— Jakie co? Jakie co, do cholery? — wrzasnęła kotka. — Odkąd zostałeś wojownikiem nawet ze mną nie rozmawiasz!
— To było wczoraj...? — miauknął niepewnie kocur.
— Nieważne! Jesteś taki... lisim bobkiem! Żałosnym lisim bobkiem! Jak śmiałeś? Jak śmiałeś, pytam się ciebie? Co? Nic mi nie odpowiesz? Język ci wcięło, lisi bobku?
Niezapominajek zrobił krok w tył.
— N-nie jestem pewny o co ci chodzi. — wyznał szczerze.
Oczy Kruczego Futra zabłysły gniewem.
— Domyśl się! — burknęła, trzepiąc ogonem na prawo i lewo.
— Co? Ja nie mam pojęcia o co ci chodzi!
— Ta jasne! — warknęła Krucze Futro, jeżąc się.
Niezapominajek zmarszczył brwi.
— Czemu znów na mnie krzyczysz? Nie umiesz porozmawiać ze mną jak każdy inny normalny kot? Czasami mam wrażenie, że rozmawiam z jakimś tępym mięśniakiem, a nie kotką! — syknął na nią.
— To dlatego ją wolisz? — jęknęła żałośnie.
— Co?
— Dlaczego mnie zdradzasz z Złotym Wilkiem!
Niezapominajek zdębiał.
— Co? — wydobyło się z jego pyska ponownie.
Złość urosła w drobnym ciele kocura. Nie rozumiał o co kotce chodziło.
— Jak cię zdradzam? Jak? Przecież my nawet nie jesteśmy razem! Udawałem twojego partnera parę księżyców temu, bo mnie do tego zmusiłaś! U d a w a ł e m! Z m u s i ł a ś m n i e! — przeliterował kotce. — O co ci chodzi na Klan Gwiazd!
Kotka jedynie się w niego wpatrywała. Z otwartym pyskiem i spojrzeniem wbitym w niego. Czuł, że najgorsze przed nim. Że Krucze Futro zaraz wybuchnie. Szczerze mówiąc, czekał na to. Też chętnie na nią powrzeszczy. Odwdzięczy się za te księżyce mąk i znoszenia jej humorków. Lecz zamiast krzyków kolejne łzy spłynęły po polikach kotki.
— Nic nie rozumiesz! — wrzasnęła na niego i rzuciła się pędem przed siebie.
— Bo ty nie umiesz rozmawiać! — krzyknął za nią, ale Kruk już tego nie słyszała. — Agrrrrh!!!
Zły na cały świat, a szczególnie kotkę nie wiedział co ze sobą zrobić. Adrenalina buzowała mu w żyłach, a pazury wysunęły się same z sobie. Przejechał nimi po ziemi. Niesatysfakcjonujące. Podszedł do niewinnej brzozy i wbił w nią pazury. Zarył w drzewo głucho. A potem kolejny.
— Skończyłeś?
Odwrócił się w stronę kota. Wojownik spoglądał na niego znudzony.
— Nie. — mruknął cicho Niezapominajkowy Sen.
— Podejdź. Porozmawiajmy.
Van przewrócił oczami, choć tak naprawdę miał ochotę zapaść się ze wstydu pod ziemię. Nie sądził, że ktoś ich obserwuje. Jesionowa Gwiazda chyba nie cofnie mu mianowania przez to, że pokrzyczał na Krucze Futro?
— Widzę, że historia lubi zataczać koła. — miauknął Kasztanowy Dół.
Siedział przy brzegu jeziora skryty pod młodym klonem. Zachodzące powoli słońce barwiło jego futro na cieplejsze kolory. Trudno było stwierdzić co dokładnie czuje. Pysk miał kamienny, a wzrokiem wpatrywał się w dal. Niezapominajek prychnął cicho.
— Nie zatoczy się. Nie żałuję tego. — skłamał.
Sam nie chciał się przyznać przed sobą, że było mu z tym głupio. Na dodatek bury pewnie kazałby mu się pogodzić z kotką. Ostatnie czego chciał to płaszczyć się przed nią. Nawet jeśli zawinił. Może i też bał się spojrzeć jej w pysk.
— Obyś nie pożałował. — westchnął wojownik. — Życzę ci tego z całego serca. Nie ma nic gorszego niż patrzeć na szczęście ukochanego i nie móc być przy nim.
Niezapominajek zmarszczył brwi. Wujek znów prawił mu swoje mądrości, które znał już na pamięć.
— Może zamiast się użalać idź i mu to powiedz. — palnął.
— Co? — mruknął kocur.
— Powiedz mojemu ojcu, że go kochasz. Odważ się w końcu. — miauknął stanowczo do Kasztanowego Doła.
— Ale...
— Nie wiesz co się zdarzy. Idź. — dodał szybko Niezapominajek póki miał odwagę mówić takie rzeczy do wujka. — Idź albo ja mu powiem.
— Dobrze. Powodzenia, Niezapominajkowy Śnie. — mruknął kocur, wskakując do wody.
— Powodzenia, wujku. — miauknął cicho, spoglądając na niebo.
I co on miał teraz zrobić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz