- Yhm... - mruknęła niewyraźnie, gapiąc się w ziemię. Dopiero teraz dotarła do niej słodka woń kwiatów, a słońce rzuciło ciepły promień na białe futro.
- To idziemy? - zapytał czarno-biały.
- Co? - wbiła w niego zdezorientowane spojrzenie - Aaaaa. Tak.
Niedbale zerwała kilka kwitnących łodyg, biorąc je w pysk. Od pyłku aż zachciało jej się kichać.
Po dłuższej chwili dotarli do tej części terenów, na której pochowane leżały ciała zmarłych. Rodzeństwo przeszło między kopczykami, przystając przy grobie Wrzosowej Polany. Położyła tam rośliny, wlepiając w nie wzrok. Obije usiedli, nie wydając z siebie żadnego dźwięku.
- Myślisz... Myślisz, że mama jest tam teraz szczęśliwa? - zapytał nieśmiało Niezapominajkowa Łapa.
Kotka przeniosła na niego nerwowe spojrzenie.
- Nie wiem - przyznała - Ja już niczego nie wiem! - buchnęła niespodziewanie, a jej oczy się zaszkliły.
Van spojrzał na nią z lekkim przestrachem. Wysuwała i wsuwała pazury, próbując się uspokoić.
- Przepraszam. - mruknęła cicho.
Uczeń przybliżył się do niej, zaczynając lizać czekoladową w bok. Krótkie, urywane ruchy kocurka uspokoiły ją, choć zanosiło się na dość osobista rozmowę.
- Co się dzieje? - zapytał, spoglądając wojowniczce prosto w oczy. Przeszył ją dreszcz; jego wzrok był troskliwy, a mordka zaciekawiona. - Cały czas chodzisz zdenerwowana... - I tu przerwał, jakby namyślając się - C-czy to coś między tobą a... J-jabłkową Bryzą?
Westchnęła cicho. Właśnie tego się spodziewała.
- Nie. Albo tak. - nie umiała się zdecydować - J-ja już nie wiem.
Spuściła głowę, szykując się na najgorsze. Ale to nie nastąpiło. Chociaż... I tak chciała mu to powiedzieć...
- Musisz o czymś wiedzieć. - zaczęła stanowczo - Ale... Nie powiesz nikomu?
Gdy czarny pokręcił głową, wzięła głęboki oddech. Nie mogła się już wycofać.
- Ja... Z-zabiłam wojownika z K-klanu Klifu...
<Braciszku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz