Niezapominajek obudził się gwałtownie. Roześmiany niebieski pysk kocura to ostatnie co pamiętał ze swojego snu. Pomasował łapą głowę, próbując sobie przypomnieć więcej szczegółów, ale pamięć z nim nie współpracowała. Kim był niebieski kocur? Dlaczego nie potrafił przypomnieć sobie jego imienia? Van odkrył już jakiś czas temu, że upadek z drzewa nie skończył się dla niego bez uszczerbku na zdrowia. O wiele częściej zapominał co miał zrobić czy po co szedł. Potrafił się zgubić kawałek przed wejściem do obozu. Nie pamiętał imion mniej znanych mu kotów. Nie podobało się to Niezapominajkowi ani trochę. Westchnął cicho i wyszedł z legowiska uczniów. Malinowy Pląs już na niego czekała.
— Musimy się przyłożyć nauki. Jako jedyny z rodzeństwa jesteś jeszcze uczniem. — mruknęła jego mentorka, spoglądając na niego surowym spojrzeniem.
Na widok zmartwionej miny ucznia uśmiechnęła się zawadiacko i szturchnęła go. Z racji tego, że wojowniczka była niższa od niego oberwał w łapy.
— Nie bój żaby. W dwa wschody słońca zrobię z ciebie wojownika o ile będziesz współpracował. — stwierdziła.
Niezapominajek uśmiechnął się.
— Dziękuję, Malinowy Pląsie.
— Zamiast dziękować lepiej się przyłóż dzisiaj. Masz jedynie problem z polowaniem. Idziesz dziś sam do lasu i nie wracasz póki nie przyniesiesz mi co najmniej dwóch wiewiórek i hmh... dzięcioła.
— Dzięcioła? — miauknął zdumiony Niezapominajek.
Chyba tylko raz widział tego ptaka na oczy.
— Nie stękaj tylko bierz się do pracy. — ponagliła go wojowniczka. — Chce cię tu widzieć najpóźniej o szczytowaniu słońca.
Uczeń kiwnął łebkiem i ruszył ku kłodzie. Czekał go pracowity dzień.
* * *
Nie trzeba było zbyt wiele czasu by Niezapominajkowa Łapa zgubił się w kiedyś dobrze mu znanej okolicy. Kocurek westchnął cicho. Nie miał pojęcia gdzie jest. Słońce wędrowało ku szczytu, a on nie miał ani dwóch wiewiórek ani dzięcioła. Kręcił się bez sensu po okolicy spanikowany. Szelest, który rozległ się za nim sprawił, że serce jeszcze bardziej przyspieszyło uczniowi.
— Kto tam? — pisnął, starając się przybrać nawet bojową pozycję.
Nie miał żadnego doświadczenia w walkach. Raz tylko ugryzł Krucze Futro w ogon.
— P-przepraszam. T-tylko tędy p-przechodzę. — odpowiedział mu znajomy głos.
Drobna sylwetka wyszła z krzewu. Niebieski kocurek skulony spojrzał na niego niepewnie. Niezapominajek spoglądał na niego zaskoczony. Ten pysk. To ten samotnik mu się śnił. Nie zmienił się wiele. Jedynie zamiast oka po jednej stronie pyska widniał opatrunek. Uczeń miał nadzieję, że to nic poważnego. Niebieski na jego widok też zrobił dziwną minę.
— M-my... my się znamy? — zaczął Niezapominajek.
Smutek od razu zawitał na pysk samotnika. Vanowi aż się zrobiło głupio.
— Przepraszam, że cię nie pamiętam! Upadłem z drzewa i mam problemy z pamięcią! — dodał pospiesznie, płosząc chyba całą zwierzynę w okolicy.
Samotnik uśmiechnął się smutno.
— N-nic się nie z-zmieniłeś, Niezapominajkowa Łapo. — stwierdził kocurek.
Van podrapał się po łebku.
— Cieszę się... chyba? To dobrze, czy nie?
— D-dobrze. J-jesteś d-dobrym k-kotem. M-moim p-pierwszym... — urwał.
— Twoim pierwszym co?
— N-nieważne. — mruknął samotnik. — M-moje s-siostry dają ci żyć?
Niezapominajek uniósł brwi.
— A kim one są?
— K-krucza Łapa i Sowia Łapa. — odpowiedział.
Van wybałuszył ślipia. Co? Nie możliwe, żeby te dwa wrzody na tyłku były siostrami tego przemiłego kocura! Zaraz, a ich zaginiony brat nie miał na imię Iglasta Łapa? Iglasta Łapa. Niewyraźne wspomnienie przesnuło się przez umysł Niezapominajka.
— Średnio. Krucze Futro zmusiła mnie do jakieś związku na niby i nie chce się ode mnie odczepić. A Sowia Łapa sama w sobie jest dziwna. Czasem gada mi jakieś niestworzone historie zupełnie jakby urwała się z księżyca. — zaczął mu opowiadać.
Pewnie jako samotnik czuł się bardzo samotnie. Niezapominajek nie wyobrażał sobie żyć w samotności. Kochał swoją rodzinę i pozostałych członków Klanu Nocy.
— Czemu odszedłeś z Klanu Nocy? Nie chcesz wrócić? Myślę, że Jesionowa Gwiazda nie miał nic przeciw. I co ci się stało w oko? Chyba nie miałeś tego wcześniej...?
Iglasta Łapa zaszurał łapą w ziemi. Wzrok wbił we własne łapy.
— N-nie chce o tym m-mówić. — odpowiedział jedynie.
Niezapominajek westchnął cicho. Spojrzał na niebo i przerażony odkrył, że słońce jest coraz bliżej szczytowania.
— Mógłbyś mnie zaprowadzić do jeziora? Nie mogę trafić, a muszę złapać jeszcze dwie wiewiórki dziś. — poprosił dawnego przyjaciela.
Iglasta Łapa kiwnął łbem. Szli w ciszy. Czasem van próbował zacząć jakiś temat, ale Iglasta Łapa nie należał do rozmownych kotów. Ale wywiązywał się z próśb. Zaprowadził Niezapominajka pod samo jezioro.
— Dziękuję ci ślicznie. — miauknął Niezapominajek. — Jakbyś chciał się kiedyś spotkać czy potrzebował jakieś pomocy zostaw mi tu wiadomość. Postaram się nie zapomnieć. — puścił kocurowi oczko.
— D-dobrze. Żegnaj, Niezapominajkowa Łapo. — pożegnał się z nim szybko i zniknął w krzakach.
— Do zobaczenia, Iglasta Łapo. — miauknął bardziej do siebie uczeń.
— Kto tam? — pisnął, starając się przybrać nawet bojową pozycję.
Nie miał żadnego doświadczenia w walkach. Raz tylko ugryzł Krucze Futro w ogon.
— P-przepraszam. T-tylko tędy p-przechodzę. — odpowiedział mu znajomy głos.
Drobna sylwetka wyszła z krzewu. Niebieski kocurek skulony spojrzał na niego niepewnie. Niezapominajek spoglądał na niego zaskoczony. Ten pysk. To ten samotnik mu się śnił. Nie zmienił się wiele. Jedynie zamiast oka po jednej stronie pyska widniał opatrunek. Uczeń miał nadzieję, że to nic poważnego. Niebieski na jego widok też zrobił dziwną minę.
— M-my... my się znamy? — zaczął Niezapominajek.
Smutek od razu zawitał na pysk samotnika. Vanowi aż się zrobiło głupio.
— Przepraszam, że cię nie pamiętam! Upadłem z drzewa i mam problemy z pamięcią! — dodał pospiesznie, płosząc chyba całą zwierzynę w okolicy.
Samotnik uśmiechnął się smutno.
— N-nic się nie z-zmieniłeś, Niezapominajkowa Łapo. — stwierdził kocurek.
Van podrapał się po łebku.
— Cieszę się... chyba? To dobrze, czy nie?
— D-dobrze. J-jesteś d-dobrym k-kotem. M-moim p-pierwszym... — urwał.
— Twoim pierwszym co?
— N-nieważne. — mruknął samotnik. — M-moje s-siostry dają ci żyć?
Niezapominajek uniósł brwi.
— A kim one są?
— K-krucza Łapa i Sowia Łapa. — odpowiedział.
Van wybałuszył ślipia. Co? Nie możliwe, żeby te dwa wrzody na tyłku były siostrami tego przemiłego kocura! Zaraz, a ich zaginiony brat nie miał na imię Iglasta Łapa? Iglasta Łapa. Niewyraźne wspomnienie przesnuło się przez umysł Niezapominajka.
— Średnio. Krucze Futro zmusiła mnie do jakieś związku na niby i nie chce się ode mnie odczepić. A Sowia Łapa sama w sobie jest dziwna. Czasem gada mi jakieś niestworzone historie zupełnie jakby urwała się z księżyca. — zaczął mu opowiadać.
Pewnie jako samotnik czuł się bardzo samotnie. Niezapominajek nie wyobrażał sobie żyć w samotności. Kochał swoją rodzinę i pozostałych członków Klanu Nocy.
— Czemu odszedłeś z Klanu Nocy? Nie chcesz wrócić? Myślę, że Jesionowa Gwiazda nie miał nic przeciw. I co ci się stało w oko? Chyba nie miałeś tego wcześniej...?
Iglasta Łapa zaszurał łapą w ziemi. Wzrok wbił we własne łapy.
— N-nie chce o tym m-mówić. — odpowiedział jedynie.
Niezapominajek westchnął cicho. Spojrzał na niebo i przerażony odkrył, że słońce jest coraz bliżej szczytowania.
— Mógłbyś mnie zaprowadzić do jeziora? Nie mogę trafić, a muszę złapać jeszcze dwie wiewiórki dziś. — poprosił dawnego przyjaciela.
Iglasta Łapa kiwnął łbem. Szli w ciszy. Czasem van próbował zacząć jakiś temat, ale Iglasta Łapa nie należał do rozmownych kotów. Ale wywiązywał się z próśb. Zaprowadził Niezapominajka pod samo jezioro.
— Dziękuję ci ślicznie. — miauknął Niezapominajek. — Jakbyś chciał się kiedyś spotkać czy potrzebował jakieś pomocy zostaw mi tu wiadomość. Postaram się nie zapomnieć. — puścił kocurowi oczko.
— D-dobrze. Żegnaj, Niezapominajkowa Łapo. — pożegnał się z nim szybko i zniknął w krzakach.
— Do zobaczenia, Iglasta Łapo. — miauknął bardziej do siebie uczeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz