*zima*
Zimno uderzało w nią z każdej strony. Ciężko było jej stawiać łapy w głębokim śniegu, ale jakoś dawała radę. Przemykała pośród białego puchu i licznych drzew, zdobiących tereny Klanu Klifu. Kotka skrzywiła się na chłodne powietrze. Akurat jednak w tym momencie dostrzegła wgłębienie w ziemi. Wydawało się w sam raz na chwilowe schronienie. Na pewno osłoni ją przed zimnem. Kotka wcisnęła się do środka, wdzięczna losowi za zwinną sylwetkę. Przycupnęła w środku. Teraz już nie czuła aż takiego zimna. Powoli zamykały jej się oczy, spragnione porcji porządnego snu. Coś jednak nie pozwoliło jej stracić czujności.
Kroki.
Otworzyła oczy, wlepiając niezadowolone spojrzenie w kremowego kocura. Znowu on. Ostatnim razem, podczas śnieżycy, utknęli w jednej norze. Myślała, że już go nie spotka. Prychnęła, gdy odwrócił się i chciał odejść. Ryjówka wytknęła głowę ze szczeliny i śledziła jego coraz szybsze kroki.
- Gdzie ci tak śpieszno, mysie serce?
Jego imię pozostało dla niej nieznane. "Mysie serce" pasowało jednak w sam raz. Kocur nadal próbował odejść, ignorując jej zaczepkę. Kotka wystrzeliła z wgłębienia i gnając po śniegu zagrodziła mu dalszą drogę. Musiał się zatrzymać. Obrzucił ją niechętnym spojrzeniem.
- Jestem na patrolu. Możesz się sunąć?
Ryjówka mruknęła pod nosem. Czyli w okolicy kręciło się więcej klifiaków. Kotka wywróciła oczami. Jakby nie mogli trzymać się osobno, wtedy szybciej by wszystko oznaczyli. Klany działały na dziwnych regułach. Szylkretowa nie przerwała swojej obserwacji.
- Jakoś nie mam ochoty. - odpowiedziała chytrze.
Kocur próbował ją obejść, ale sprawnie przesuwała się po bokach, nie dając mu możliwości ucieczki.
- To aż tak zabawne? Odsuń się.
- Przesunąłbyś mnie sam, gdybyś nie był takim mysim sercem. - miauknęła z wyższością córka Słonika.
Mysi Krok najwyraźniej długo nie chciał bawić się w jej gierkę. Po pewnym czasie odwrócił się i pomknął przed siebie. Ryjówka pognała za nim. Nie będzie jej uciekał! Albo patrolu szukał! Przecież jasno dała mu do zrozumienia, że ma siedzieć na zadku dopóki nie zdecyduje inaczej. Czuła jak jej łapy zapadają się w śniegu, ale nie mogła dać za wygraną, równając po pewnym czasie oddech. Wreszcie oboje zatrzymali się. Bieg w zimnie chyba nie był dobrym pomysłem. Jakoś zaczęło boleć ją gardło. Będzie musiała naprawdę dowiedzieć się więcej o ziołach. Kotka poruszyła koniuszkiem ogona, a potem otarła go o pysk wojownika, zwracając na siebie jego uwagę.
- Myślałeś, że cię nie dogonię, mysie serce? Musisz się bardziej postarać. - stwierdziła.
Mysi Krok otworzył już pysk, chcąc jej odpowiedzieć, jednak natychmiast go zamknął. Uniósł uszy, nasłuchując. Ryjówka zmarszczyła nos.
- Co ci....
- Ciii. - przerwał jej syknięciem.
Powrócił do nasłuchiwania. Ryjówka wzniosła oczy do nieba. Coraz dziwniejszy ten kocur. Również zaczęła nasłuchiwać. Przez mocne podmuchy wiatru prawie nic nie docierało do jej uszu. Potrzebowała czasu, żeby wychwycić niezrozumiałe głosy. Wysunęła głowę zza drzewa. Dostrzegła Dwunożnego kręcącego się przy płocie. Jego ciężkie łapy stąpały twardo po gruncie. Ryjówka skuliła się, żeby pozostać niewidoczną, znowu kryjąc się za drzewem, gdzie w takiej samej pozycji trwał mysie serce.
- To ten szalony Dwunożny, który zabija koty? - szepnęła do niego, zachowując czujność. Jej instynkt był gotowy uciekać, gdyby niebezpieczeństwo za blisko podeszło.
Kroki.
Otworzyła oczy, wlepiając niezadowolone spojrzenie w kremowego kocura. Znowu on. Ostatnim razem, podczas śnieżycy, utknęli w jednej norze. Myślała, że już go nie spotka. Prychnęła, gdy odwrócił się i chciał odejść. Ryjówka wytknęła głowę ze szczeliny i śledziła jego coraz szybsze kroki.
- Gdzie ci tak śpieszno, mysie serce?
Jego imię pozostało dla niej nieznane. "Mysie serce" pasowało jednak w sam raz. Kocur nadal próbował odejść, ignorując jej zaczepkę. Kotka wystrzeliła z wgłębienia i gnając po śniegu zagrodziła mu dalszą drogę. Musiał się zatrzymać. Obrzucił ją niechętnym spojrzeniem.
- Jestem na patrolu. Możesz się sunąć?
Ryjówka mruknęła pod nosem. Czyli w okolicy kręciło się więcej klifiaków. Kotka wywróciła oczami. Jakby nie mogli trzymać się osobno, wtedy szybciej by wszystko oznaczyli. Klany działały na dziwnych regułach. Szylkretowa nie przerwała swojej obserwacji.
- Jakoś nie mam ochoty. - odpowiedziała chytrze.
Kocur próbował ją obejść, ale sprawnie przesuwała się po bokach, nie dając mu możliwości ucieczki.
- To aż tak zabawne? Odsuń się.
- Przesunąłbyś mnie sam, gdybyś nie był takim mysim sercem. - miauknęła z wyższością córka Słonika.
Mysi Krok najwyraźniej długo nie chciał bawić się w jej gierkę. Po pewnym czasie odwrócił się i pomknął przed siebie. Ryjówka pognała za nim. Nie będzie jej uciekał! Albo patrolu szukał! Przecież jasno dała mu do zrozumienia, że ma siedzieć na zadku dopóki nie zdecyduje inaczej. Czuła jak jej łapy zapadają się w śniegu, ale nie mogła dać za wygraną, równając po pewnym czasie oddech. Wreszcie oboje zatrzymali się. Bieg w zimnie chyba nie był dobrym pomysłem. Jakoś zaczęło boleć ją gardło. Będzie musiała naprawdę dowiedzieć się więcej o ziołach. Kotka poruszyła koniuszkiem ogona, a potem otarła go o pysk wojownika, zwracając na siebie jego uwagę.
- Myślałeś, że cię nie dogonię, mysie serce? Musisz się bardziej postarać. - stwierdziła.
Mysi Krok otworzył już pysk, chcąc jej odpowiedzieć, jednak natychmiast go zamknął. Uniósł uszy, nasłuchując. Ryjówka zmarszczyła nos.
- Co ci....
- Ciii. - przerwał jej syknięciem.
Powrócił do nasłuchiwania. Ryjówka wzniosła oczy do nieba. Coraz dziwniejszy ten kocur. Również zaczęła nasłuchiwać. Przez mocne podmuchy wiatru prawie nic nie docierało do jej uszu. Potrzebowała czasu, żeby wychwycić niezrozumiałe głosy. Wysunęła głowę zza drzewa. Dostrzegła Dwunożnego kręcącego się przy płocie. Jego ciężkie łapy stąpały twardo po gruncie. Ryjówka skuliła się, żeby pozostać niewidoczną, znowu kryjąc się za drzewem, gdzie w takiej samej pozycji trwał mysie serce.
- To ten szalony Dwunożny, który zabija koty? - szepnęła do niego, zachowując czujność. Jej instynkt był gotowy uciekać, gdyby niebezpieczeństwo za blisko podeszło.
<Myszku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz