Słonecznikowa Łapa wszedł do kociarni, chcąc spędzić trochę czasu z siostrą. Uznał, że na pewno potrzebowała jego towarzystwa - w innym przypadku nie szukałaby przyjaźni wśród martwych kamieni, prawda? Powinien lepiej wywiązywać się ze swoich braterskich obowiązków! Od teraz postanowił odwiedzać ją regularnie, nieważne jak bardzo nie byłby zmęczony. Nie mógł pozwolić, aby stała się odludkiem spędzającym czas jedynie z nieożywionymi elementami! Musiał się postarać.
Przekroczył pewnie próg i już otworzył miał zamiar, się odezwać, gdy wtrąciła się Trzcina.
- Cśśśś! Tutaj się walka odbywa, nie rozpraszaj siostry bo przegra! - miauknęła była samotniczka, ogonem wskazując mu kierunek.
Przeniósł wzrok na scenę odgrywającą się przed nim. Zając i Szepcząca Łapa stali naprzeciwko siebie, pojedynkując się na spojrzenia. Inny kociak przyglądał się ich ''potyczce'' z zapartym tchem i entuzjazmem wymalowanym na mordce. Wszystko to nieco ostudziło zapał kremowego.
Najwyraźniej wcale nie miał racji... błękitna nie potrzebowała jego towarzystwa i nie zaczęła zadawać się z kamieniami z powodu jego braku. Tak właściwie, widocznie lepiej radziła sobie z kontaktem z innymi, nawet pomimo bycia niemą. Cieszył się z tego, ale poczuł również lekkie ukłucie. Co, jeśli wcale go nie potrzebowała? Miała przecież sporo nowych przyjaciół!
Usiadł w kącie, czekając na zakończenie ''bitwy'', tępo wpatrując się w sylwetki kotów. Przestał zwracać uwagę na czas. Z rozmyślania wyrwał go dopiero entuzjastyczny, piskliwy głosik obwieszczający wesołą nowinę.
- Szept nową mistrzynią gry! - wykrzyczało nieznajome kocię, a inne zaczęło na te wieści podskakiwać i kręcić się radośnie. Młodziki tak bardzo go pochłonęły, że nie zwrócił uwagi na kotkę. To był błąd, o czym przekonał się już po chwili, przewracając się pod ciężarem zwyciężczyni.
Odwrócił głowę w poszukiwaniu pyszczka sprawczyni wypadku i napotkał jej przepraszający uśmiech. Zaśmiał się cicho, po czym przekręcił się lekko na bok i podniósł z ziemi, chcąc rozpocząć właściwą rozmowę.
*** Bardzo, bardzo długi czas później-
Słonecznik przeciągnął się i ziewnął. Podniósł się z legowiska i opuścił norę. Usiadł przed nią, wiedząc, że ma jeszcze nieco zapasowego czasu przed treningiem. Rozejrzał się po Obozie. Życie klanowiczów toczyło się jego normalnym, rutynowym biegiem. Nic nie zapowiadało, że cokolwiek miałoby się tego dnia zmienić. Poranek rozpoczynał się dokładnie tak samo, jak zwykle. Kremowy zastanawiał się, co dzisiaj zaplanowała dla niego Burzowa Noc. Ostatnimi czasy coraz częściej sprawdzała jego wiedzę - mu jednak udawało się zawsze wyjść z jej testów obronną łapą. Z polowaniem i walką także sobie radził. Kotka była dumna z jego postępów, a on cieszył się z tego, że nie zawiódł jej oczekiwań.
Uśmiechnął się delikatnie na myśl o treningu. Nie wiedział, jaką jeszcze wiedzę mogłaby mu przekazać mentorka, ale z niecierpliwością na to czekał. Ze stanu rozmarzeniu wyrwał go jednak głos Chabrowej Gwiazdy.
- Niech wszystkie koty wystarczająco dorosłe, by samodzielnie polować, zjawią się tutaj na zebranie! - ogłosiła. Uczeń posłuchał jej rozkazu i stawił się w umówionym miejscu, wraz z innymi współklanowiczami. Zastanawiał się, co takiego liderka chciałaby teraz przekazać. Czyżby mianowała kogoś na termintora?
Nie miał jednak zbyt wiele czasu na rozmyślanie. Kocica nakazała mu podejść w ustalone miejsce. Zaskoczyło go tym, ale bez cienia protestu wykonał polecenie.
- Ja, Chabrowa Gwiazda, przywódczyni Klanu Burzy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika.
Słonecznikowa Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
Jego serce zabiło szybciej, a świat niebezpiecznie zawirował przed oczami. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Czy był na to gotów? Chwila, nie mógł się zastanawiać - wszyscy na niego patrzyli! Jakby to wyglądało?
- Przysięgam - odpowiedział, najbardziej przekonująco, jak na tę chwilę potrafił. Wziął kilka głębokich wdechów. To się naprawdę działo!
- Na mocy Klanu Gwiazdy, mianuję cię na wojownika. Od tej pory znany będziesz jako Słonecznikowa Łodyga. Gwiezdni cenią cię i witają cię jako nowego wojownika naszego klanu.
Dotknęła pyszczkiem jego głowy, a on odpowiedział jej dotykając jej barku. Nie potrafił uspokoić emocji. Był niemal głuchy na głosy dobiegające go zza pleców. Czyżby skandowali jego nowy tytuł? Być może.
Odszedł od miejsca spotkania i zaraz wpadł na swą siostrę. Błękitna uśmiechnęła się promiennie w jego stronę i przytuliła do niego, prawdopodobnie wyrażając dumę. On jednak dalej nie rozumiał, co się działo. Mało co nie przewrócił się pod wpływem jej siły.
- Och, Szepcząca Łapo... witaj - mruknął nieobecnym głosem.
< Szepcząca Łapo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz