Pora nagich drzew powoli dobiegała końca, jednak Szepcząca tak trochę nie chciała tego przyjąć do wiadomości. Niektórzy mówili, że „Nareszcie stopnieje ten śnieg!” a inni „ Nareszcie będzie więcej zwierzyny!” Szepcząca nie podzielała jednak ich entuzjazmu. Bez śniegu nie będzie zabawy! Nie będzie mogła kruszyć lodu! Nie ulepi kociego bałwana! Nie podłoży Dzikiej Łapie zimnych niespodzianek na legowisko! Od końca mroźnej pory będzie musiała czekać aż dziewięć księżyców, czyli niemal całą obecną długość swojego kociego żywota by znów zobaczyć śnieg i lód! To było straszne! Na szczęście miała też parę powodów do szczęścia, bo po pierwsze jej mentor powiedział, że bardzo dobrze sobie radzi na treningach i po drugie wraz z porą Nowych Liści przybędą też... żuczki, świetliki, mrówki i pszczoły! Bo tak, Szepcząca Łapa dość mocno lubiła owady. Po trzecie – Pląs lubiła tę porę roku, więc jak ona będzie się cieszyć to Szepcząca też się postara. Niedawno młoda kotka wróciła z treningu, a teraz słuchała dość uważnie rozmów swych współlokatorów.
- Niedługo zostanę wojownikiem! – wykrzyknął głośno Szeleszcząca Łapa, dumnie się pusząc.
- I nie tylko ty! Ja też! – odkrzyknął mu Szumiąca Łapa, robiąc to samo co jego brat wcześniej.
Ich siostra Szemrząca Łapa prychnęła, po czym zwinęła się w kłębek, pokazując swe niezadowolenie spowodowane hałasem. Szepcząca natomiast przysłuchiwała się uważnie Szelestowi i Szumowi, którzy gorączkowo gadali o tym jak to już całkiem niedługo zostaną pełnoprawnymi wojownikami Klanu Burzy. Oczywiście, dobrze wiedziała, że dwa kocury tylko się przechwalają, jednak nie miała nic lepszego do roboty niż słuchanie tego. Zmieniła pozycję siedzącą na bardziej leżącą, zwracając niechcianą uwagę swoich zaaferowanych kuzynów.
- Hej, Szepcząca! Wiesz, że zostaniemy niedługo z bratem wojownikami? Znaczy się, nasza siostra też niedługo zostanie wojowniczką... bo jej też dobrze idą treningi! Tak!
Spojrzała na niego, po czym przechyliła głowę lekko w bok. Zaczęła się zastanawiać... kiedy ona zostanie wojowniczką? Dość szybko szła z treningami, choć jednak i tak była chyba z tyłu w porównaniu z Szelestem, Szumem i Szmerem. Po pewnym czasie dwa kocury zmieniły obiekt zainteresowania na jej rudego brata. Kocuro-lis nie był zbyt szczęśliwy z tego powodu, bo zaczął ich odganiać. Szepcząca Łapa postanowiła natomiast, że utnie sobie krótką drzemkę...
***
Następnego dnia obudziła się, poszła na trening a potem pobiegła do stosu ze zwierzyną, by wziąć sobie z niego królika. Zjadła go ze smakiem, wymyła swą główkę, a potem poszła do legowiska terminatorów. Położyła się na swoim posłaniu, po czym zaczęła obserwować innych uczniów. Tuptająca Łapa była jakaś dziwnie zdenerwowana, leżała na swoim miejscu z nastroszonym futerkiem. Szepcząca spojrzała w drugą stronę i niemal od razu ujrzała leżącego niedaleko Słonecznika. Przyglądała się drzemającemu kocurkowi przez chwilę, jednak po paru uderzeniach serca znudziło jej się to, więc zaczęła się przyglądać komu innemu. Owym „innym” był Dzika Łapa. Spał smacznie na swoim oddalonym od niej posłaniu. Miała wielką ochotę go teraz obsypać śniegiem, ale nie zrobiła tego, ponieważ był środek dnia i któryś z jej współlokatorów mógłby to zobaczyć oraz ponieważ Dziki by już wtedy wiedział kto mu podkłada śnieg i lód na posłanie. I pewnie by ją chciał zagryźć, a ucieczka z klanu jej się nie widziała. Wychynęła znudzona z legowiska, po czym spojrzała na błękitne niebo. Sunęły na nim dość ślamazarnie śnieżne chmury. Przeszła się po obozie, poobserwowała wszystkie koty obecne w nim i w sumie to było tyle. Gdy nadeszła noc położyła się spać, lecz sen nie chciał przyjść. Wyszła z legowiska po czym skierowała się ku wyjściu z obozu. Wiedziała, że nie powinna wychodzić bez pozwolenia, więc była bardzo ostrożna. Nikogo nie było na warcie, więc łatwo było jej w tajemnicy wyjść z obozu. Po pewnym czasie wpadła na pomysł co może zrobić skoro już wyszła poza siedzibę Klanu Burzy. Wskoczyła w śnieg, a jego zimno przeszyło jej ciało. Zaczęła iść niemal cała przykryta białym puchem. Gdy doszła do celu zaczęła rozgrzebywać śnieg. Po chwili ukazał jej się kamień pod którym kiedyś schowała zioła samodzielnie przez nią zebrane. Nie pomyślała o tym, że mogą zgnić! Odsunęła kamień i od razu po tym zobaczyła swe skarby. Obejrzała je dokładnie i na szczęście okazało się, że tylko jedno zioło zgniło. Wyrzuciła zgniły okaz, po czym wzięła pozostałe w pyszczek i wyszła z wykopanej przez siebie dziury. Zasypała ją by nie było widać, że ktoś tu coś robił. Musiała znaleźć nowe miejsce na swoje ziółka bo tu mogły łatwo zgnić przez śnieg. Zaczęła rozmyślać, gdzie mogła by schować swoje medykamenty. Niestety, nie znalazła żadnego miejsca, które było by odpowiednie. W końcu zdecydowała co z nimi zrobić. Pobiegła do obozu, po czym najciszej jak umiała weszła do niego. Położyła zioła niedaleko wejścia do siedziby jej klanu, oby teraz tylko się nikt nie obudził! Wybiegła z obozu Klanu Burzy, niedługo po tym znalazła kamień pod którym wcześniej leżały zioła. Wzięła go w pysk, był trochę ciężki, ale nie za ciężki by kotka nie mogła go unieść. Zaniosła go do siedziby jej klanu, po czym odłożyła tuż obok ziół. Przeniosła medykamenty w kąt obozu, a potem przykryła kamieniem. To nie było zbyt bezpieczne miejsce przechowywania jej ziółek, ale niestety lepszego pomysłu nie miała. Weszła do legowiska terminatorów, ułożyła się wygodnie na swoim posłaniu mając nadzieję, że nikt nie znajdzie jej medykamentów. Niedługo potem usnęła myśląc o swoich skarbach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz