Wróblowa Gwiazda jednak nie kłamał. Naprawdę została mentorką Wilczka - teraz już Wilczej Łapy. Wszystko poszło sprawnie. Wywołanie imion, zetknięcie się nosami. Wiedziała jak się zachować, w końcu sama była kiedyś uczennicą. Nie była ani podekscytowana, ani zdenerwowana. Może odrobinę zaciekawiona? W końcu nie znała Wilczka zbyt dobrze.
Wpatrywała się w oczy brązowe oczy Wilczej Łapy, tak podobne do tych należących do niej. I zastanawiała się, czy zawiąże się pomiędzy nimi nić porozumienia. Szczerze w to wątpiła, zważywszy na to, że kocur zdążył już obsypać ją gradem pytań, nim trybiki w jej mózgu zaczęły na dobre działać. Bała się, że trening z gadatliwym kotem będzie ponad jej siły. Nie porzuciła jednak spokojnej maski.
- Zatem… Jeśli masz jakieś pytania, to najlepiej teraz - mruknęła, starając się przybrać rolę profesjonalnej mentorki. Tak naprawdę nie wiedziała zbytnio, jak się do tego zabrać. Miała pustkę w głowie. Może powinna się kogoś zapytać? Żeby później myśleli, że to dzięki nim sobie poradziła?
Niedoczekanie.
- Byłaś kiedyś poza terenami? Masz jakieś ulubione kwiaty? - Wilcza Łapa wyglądał, jakby zapomniał o tak ważnej czynności, jaką było oddychanie. Wziął ogromny haust powietrza, cały czas drepcząc obok ogromnej, chudej kocicy. - Lubisz miód? Czemu nigdy się nie uśmiechasz?
Północny Mróz zatrzymała się.
- Pytania związane z treningiem, rzecz jasna.
- Co dziś będziemy robić? - zapytał kocurek, rozglądając się pewnie dookoła z uroczym, figlarnym uśmiechem.
- Silny wojownik musi przede wszystkim zapanować nad samym sobą. Czasami największym zagrożeniem dla pobratymców może być twoja własna niecierpliwość i lekkomyślność - przystanęła, wdychając chłodne powietrze - Chcę, żebyś resztę dnia spędził w ciszy i skupieniu. Przeanalizuj to, co się dzisiaj stało, na spokojnie. Obrałeś właśnie pewną ścieżkę, którą być może będziesz podążał do końca życia.
Przynajmniej, ten jeden raz, będzie trochę ciszej.
- Ale ja chcę walczyć! I polować! Myślisz, że nie dałbym rady? - Wilcza Łapa wypiął wyzywająco pierś.
- Myślę, że nie chcesz się przekonywać - jej głos był znudzony i zmęczony. Świeży uczeń wyglądał, jakby chciał się kłócić, ale w porę zasłoniła mu pysk ogonem. A potem… Jak gdyby nigdy nic podeszła do stosu ze zwierzyną i wyciągnęła chudą piszczkę. Wcale nie była głodna, chciała tylko, żeby widział, że jest zajęta.
Wiedziała, że najgorsze dopiero przed nimi.
<Wilcza Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz