─── ⋆⋅☆⋅⋆ ───
Zacisnęła mocniej powieki, gdy uderzyły w nią pierwsze promienie światła, skutecznie wyrywając ze snu. Obróciła się na drugi bok, wzdychając ze zmęczeniem, jakby obwiniając świat o tak wcześnie wschodzące słońce. Obok siebie wyczuła jakieś poruszenie; zapewne któryś z tych rannych ptaszków właśnie opuszczał legowisko, aby "zacząć nowy, piękny dzień". Jeszcze pewnie mieli zamiar pchać się na patrol... Ich sprawa, jak wolą, to niech się męczą niepotrzebnie. Przynajmniej będzie co jeść. Ona nie miała zamiaru tak wcześnie wyrywać się do pracy - potem mogła udać się na jakiś samotny spacer i zapolować albo wcisnąć się na wieczorny patrol, gdy nie będzie tak okropnie gorąco, co w dzień.
Jej plany jednak na nic się zdały, bo w tej samej chwili jakiś nieostrożny kot trącił ją w bok, podczas próby wyjścia z legowiska. Dymna prychnęła, odwracając się ku postaci, jednak wojownik zdążył już zniknąć. Lament sapnęła zniesmaczona i dźwignęła się na łapy. Skoro już i tak jakiś pomiot przeszkodził jej w odpoczynku, mogła wstać i coś zjeść.
Rozciągnęła się więc, otwierając szczęki w szerokim ziewnięciu i odruchowo skierowała łeb ku swojemu bokowi, z którego wyrwała maleńką kupkę futra. Nie była w stanie przestać tego robić, mimo, iż na tej stronie zaczynało brakować futra.
Po tych czynnościach rozejrzała się, a następnie ruszyła do wyjścia, otrzepując z mchu. Zmrużyła oczy i przed sobą dostrzegła Cisowe Tchnienie.
— Cześć — mruknęła z kamiennym wyrazem pyska.
<Cis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz