Trybula..? To był proste. Nocny Kwiat bez wahania zanurkowała w składziku i po chwili wyłoniła się z potrzebnym ziołem.
- Proszę - miauknęła kładąc roślinę przed medyczką. Liściaste Futro uniosła brwi.
- Szybko - skomentowała.
Nocny Kwiat napuszyła się. Pomaganie medyczce sprawiało jej przyjemność i satysfakcję. Choć nie była oficjalnie medyczką, spędzała więcej czasu u medyczki niż polując czy walcząc.
- Dziękuję - odparła uśmiechając się lekko. - Czy potrzebujesz czegoś jeszcze?
***
Oczywiście ją również złapało choróbsko. Jakżeby inaczej. Jej brzuch bolał, jakby miał zaraz pękać, cierpienie było tak mocne, że Nocny Kwiat z trudem chodziła. Stwierdziła, że nie będzie fatygować przyjaciółki. Niedawno przecież leczyły kocura z niestrawnością. Postanowiła, że da radę sobie sama.
Kiedy tylko Liściaste Futro wyszła, prawdopodobnie na poszukiwanie ziół, Nocny Kwiat wkroczyła do akcji. Po cichu weszła do legowiska i zaczęła grzebać w składziku. „Obym nic tu nie rozwaliła”, myślała gorączkowo. W końcu wygrzebała jagody jałowca. Zjadła kilka z nadzieją, że ból niedługo ustąpi. Po chwili opuściła legowisko i udała się na patrol.
***
Tak jak podejrzewała, wyzdrowiała. Nie czuła już tego ostrego bólu ani chęci wymiotów. „Dałam radę sama!”, ucieszyła się. „Kunia Norka byłaby ze mnie dumna”. Nagle posmutniała. Wiedziała, że po śmierci trafi do Klanu Gwiazdy i nie spotka tam ani ciotki, ani Porannego Zewu. Tęsknota znów ogarnęła jej umysł. Próbowała sobie przypomnieć piękny pyszczek Liściastego Futra, ale nawet to nie dawało rady odpędzić mrocznych myśli.
- Jak długo jeszcze ze mną zostaniesz, żałobo? - pisnęła w niebo, do Klanu Gwiazdy. Odpowiedź nie nadeszła. Minęło już tyle czasu, dlaczego wspomnienia są tak żywe, tak raniące, tak bolesne?
<Liściaste Futro?>
Wyleczeni: Nocny Kwiat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz