Oczywiste było, że będzie musiał przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Wziął się w garść i ruszył do żłobka.
Na sam widok małych, wtulonych w miękkie futro jego matki kociaków, uśmiechnął się lekko. Wypytał szeptem kotkę o nadane przez nią imiona.
Firletka i Pierwomrówka.
Z całych sił starał się ustać w miejscu, gdy tylko jedna z sióstr delikatnie poruszyła się i przekręciła na bok. Musiał zachować ciszę, by nie obudzić żadnej z młodszego miotu.
Po pierwszym spotkaniu nastąpiło drugie, które przyniosło mu znacznie więcej uciechy. Już widziały otaczający ich świat i zaczęły bombardować go różnymi pytaniami, a Dzwonkowy Świst odpowiadał na każde z nich z anielską cierpliwością.
Kolejna wizyta w żłobku rozpoczęła się od cichej obserwacji poczynań dwóch kotek. Uśmiechnął się delikatnie do Przepiórczego Puchu, która siedziała przy jego młodszych siostrach.
Małe, zielone ślepka, wpatrywały się w niego z zainteresowaniem. Dzwonkowy Świst niemal od razu przypomniał sobie swoje czasy kociaka i czuł, że Firletka będzie równie ciekawskim kotem, co on sam.
Posłał jej uśmiech, a następnie ostrożnie usiadł obok niej, spoglądając kątem oka na drugie z rodzeństwa. Pierwomrówka spała, a rudy nie zamierzał jeszcze przypadkiem jej obudzić.
— Cześć, Firletko. Co tam u ciebie? Wszystko w porządku? Mam tylko nadzieję, że nie kłócisz się z siostrą — rzucił na wstępie.
Widział jej zawahanie, zwlekała z odpowiedzią. Przez parę sekund stali w całkowitym milczeniu, a jedynym dźwiękiem dochodzącym z kociarni, był równomierny oddech śpiącej Pierwomrówki.
— Coś nie tak? — zagadnął Dzwonek, nie zamierzając tak łatwo odpuścić. Firletka z dwójki nowego rodzeństwa była tą nieśmiałą. Zupełnie jakby on i Skowronek po raz drugi pojawili się w żłobku. Zatopił się w kocięcych wspomnieniach, co nie umknęło uwadze liliowej.
— Nad czym tak myślisz? — Wreszcie spytała zaciekawiona, co wytrąciło rudego na moment z zamyśleń.
— Wspominam swoje własne młodzieńcze czasy. Nieraz chciałbym do nich powrócić. Do tego całego beztroskiego życia, bez obowiązków i odpowiedzialności za swe czyny — wyznał szczerze, cicho wzdychając.
Po chwili posłał jej szeroki uśmiech. Nie chciał być kojarzony z kimś, kto jest ponury.
— Moja rada jest dla ciebie prosta. Korzystaj z uroków dzieciństwa tyle, ile dasz radę — rzucił, puszczając jej oczko. — Potem też będzie fajnie, ale mniej czasu na zabawę.
<Firletko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz