Kotka sapnęła z irytacją. Przez Porę Zielonych Liści całe legowisko było zasypane uczniami próbującymi ukryć się przed skwarem, ale tak naprawdę ochrona legowiska nie robiła żadnej różnicy, kiedy tyle kotów kotłowało się w jednym miejscu. Czy te mysie móżdżki potrafiły myśleć? To znaczy… ona sama też była w legowisku, ale to nic o niej nie świadczyło. Przecież ona mogła tam być! Gąsiorek nawet nie zdawała sobie sprawy z tego jak głupio i samolubnie to brzmiało w jej pyszczku. Liliowej kotce niesamowicie się nudziło. Siedzenie w zatłoczonym legowisku nie było jej ulubioną aktywnością. Ale wyjście w taki skwar byłoby samobójstwem, pewnie by się jeszcze odwodniła. Poza tym żadnej zwierzyny i tak teraz nie było, wszystkie schowały się w norkach. Chociaż… A gdyby tak poszła do Cisowego Tchnienia? Medyczka pewnie miała dla siebie dużo ocienionego miejsca i mogła się nim podzielić. Zdeterminowana koteczka przecisnęła się przez wyjście z legowiska i zatrzymała się przed borsuczą norą, w której siedziała Cisowe Tchnienie. Starsza kotka rozsmarowywała po ścianach z zewnątrz jakąś dziwną substancje. Gąsiorek przekrzywiła łebek zdziwiona.
— Ej, co ty robisz? — Miauknęła głośno, przyglądając się jej.
— Rozsmarowuje lep na pszczoły i osy.
— A po coo?
— Żeby je złapać.
Gąsiorek zamyśliła się na chwile. Po co łapać owady? Były ładne, ale chyba nic złego nie robiły. Hm.
— A co potem z nimi robisz?
— Zawsze jesteś taka ciekawska? — Rzuciła Cisowe Tchnienie.
Gąsiorek już otwierała pyszczek, kiedy stwierdziła, że medyczka chyba nie ma humoru do rozmowy. Szkoda. Liliowa przypatrywała jej się przez chwilę, po czym znowu się odezwała.
— A mogę zostać u ciebie? W legowisku uczniów jest zbyt tłoczno w dzień.
Szylkretka posłała jej zmęczone spojrzenie.
— Tylko nie przeszkadzaj za bardzo.
— Jasne!
Gąsiorek usiadła na pierwszym lepszym posłaniu, ugniatając je łapkami aby nabrało miękkości i wgapiła się w ziemię, z nudów turlając się na boki. Tak jej minęło całe popołudnie, aż w końcu słońce zaczęło chować się za horyzontem.
— Idę zapytać się mamę czy mogę mieć trening, pa, Cisowe Tchnienie! — Miauknęła szybko i potruchtała w kierunku legowiska wojowników. Albo jej się wydawało albo medyczka westchnęła z ulgą.
<Cisowe Tchnienie?>
[339 słów]
[przyznano 7%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz