Powoli wkroczył do obozu, uderzając ogonem o swoje tylne łapy. Z ciemnego pyska zwiadowcy zwisała bezwładnie ryjówka, która chwilę później wylądowała na stosie zwierzyny. Czarno biały przycupnął przy pieńku, zabierając się za czyszczenie futra. Przejechał językiem po białej klatce piersiowej, po czym przekrzywił głowę, odrobinę wygładzając sierść na grzbiecie. Gdy kocur uznał, że jego dwubarwna okrywa jest już wystarczająco czysta, przeniósł wzrok na obóz, bez żadnych emocji wpatrując się w koty, krzątające się po koczowisku. Mgła powoli otulała łapy owocniaków, wraz z ostatnimi promieniami słońca goszcząc się na ziemi. Przez środek obozu przeszła Maślak wraz z Kajzerką, kierując się do legowiska medyka. Ogon młodszej kotki był nienaturalnie wykrzywiony, zaś matka koteczki była delikatnie skulona, jak gdyby doskwierał jej ból brzucha. Niebieskooki wstał z ziemi, powoli podchodząc do kotek, przechylając pytająco głowę.
— Wszystko w porządku? — Zapytał, poruszając uszami.
— Tak... Albo i nie. Właśnie idziemy do medyka, w każdym razie, nie potrzebujemy pomocy. — Odparła Kajzerka, uśmiechając się życzliwie i wchodząc do legowiska medyka.
Czernidłak dostrzegł jeszcze, jak Świergot żegna się z już wyleczoną Dereńką i podchodzi do uczennic, uważnie je oglądając. Z pyska szamanki wydobyły się jakieś słowa i starsza zniknęła w składziku z ziołami. Zwiadowca, machnąwszy ogonem, zawrócił, kierując się ku legowisku zwiadowców. Wzniósł oczy ku niebu. Ognista kula powoli znikała za horyzontem, barwiąc nieboskłon na rozmaite kolory.
Wyleczeni: Maślak, Kajzerka, Dereńka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz