Kotka podeszła do liścia który leżał obok i lekko go pacnęła, gdy poleciał odrobinkę w górę kotka skoczyła i złapała liść w swoje, małe, ostre ząbki. Pomemłała trochę ale później stwierdziła, że jest dość niesmaczny i go wypluła, a raczej to, co z liścia zostało. Dostrzegła za to inną okazję : ogon jej mamy tak zachęcająco się poruszał, że kotka nie mogła oprzeć się chęci polowania. Podkradła się bliżej do mamusi i skoczyła na jej ogon, po czym lekko wbiła w niego ząbki.
Zaskoczona atakiem córki Pszczeli Pyłek obróciła głowę by dowiedzieć się które z kociąt nagle napadła chęć, by zapolować na czyiś ogon. Widząc Zmierzch matka uśmiechnęła się, a mała kotka zrozumiała, że powinna puścić jej ogon.
-Przepraszam mamo… - odezwała się kremowa myśląc, że mama ją za to zgani.
- Przepraszasz? Niby za co? Zmierzch, to że chciałaś zapolować jest dla kociąt całkowicie normalne. Wiesz ile razy mi się zdarzyło coś takiego?
- Naprawdę? –odpowiedziała kotka, nie wiedziała, że jej mama, najcudowniejsza kocica w jej życiu, którą uważała za wzór mogła popełniać jakieś pomyłki.
- Naprawdę! – odpowiedziała rudozłota kotka.
- Mamo? Mogłabym pójść, sprawdzić co z Żarem? – Powiedziała Zmierzch wpatrując się w mamę, bała się, że jej brat poszedł szukać tego tajemniczego kocura, mimo przestróg mamusi.
- Oczywiście Zmierzch, tylko nie wychodź poza żłobek, dobrze?
-Dobrze mamo! –powiedziała kotka truchtem idąc w stronę miejsca gdzie widziała brata, o dziwo, rudasek wciąż tam siedział. Zmierzch usiadła więc obok niego.
- I co? Wrócił? Szczerze, nie myślałam że kiedykolwiek mnie posłuchasz- Powiedziała kremowa do brata który wciąż siedział zamyślony.
-Halo, Zmierzch do Żaru, Żar jesteś tam?
<Żar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz