Westchnęła ciężko spoglądając na Bza. Czasem było jej trudno zrozumieć, dlaczego akurat on, ten mały, biedny kociak, miał od urodzenia taką wielką niepełnosprawność. Niepewnie spojrzała na Krzemienia. Mocno zaniepokoiła się tą "bajką" kocura. Naprawdę ojciec go bił? To… było na pewno straszne. Tylko z jakiego powodu? W jakiej intencji rodzic, miałby zostawiać takie blizny na całe życie swojemu synowi? Na pewno to było straszliwe, ale… Aż taki zły ojciec? Ona sądziła, że ma złego. Wolał swojego syna od reszty jego rodzeństwa, jednak spędzał z nimi czas, starał się dobrze nimi opiekować. Oczywiście niestety musiał odejść. Do tej pory nie wierzyła, jak to się stało. Przynajmniej mieli mamę. Wspierającą na każdym kroku.
- Jest głuchy po prostu- obojętnie wzruszyła ramionami, w duszy czując jednak smutek.- I… Naprawdę? Współczuję...
- Ale to była straszna historia… - niepewnie pisnęła Niezapominajka. Kolendra również zdziwiona pokiwała głową.
- A nasz tata to co? - odezwała się liliowa, jednak została przez nią szybko sciszona.
- Już nie zadręczajcie pytaniami. Idźcie się bawić- miauknęła do nich. Machnęła ogonem na znak, by Krzemień poszedł za nią. Przy wejściu do obozu ostro skręciła, by z niego wyjść. Ruszyli prosto w las.
- Nie znają ojca? - zapytał ni z tego ni z owego czarny kocur. Przystanęła na chwilę. Nie chciała odpowiadać. Musiała jednak coś mu powiedzieć. Byłoby niegrzeczne, gdyby stała jak kołek.
- Nie, są wpadką… - wyjaśniła powoli.- Dość takich tematów. Masz rodzeństwo?
- Wolę o tym nie rozmawiać…- odpowiedział po chwili ciszy. To ją tylko jeszcze bardziej zaciekawiło. Nawet nie chciał uchylić rąbka tajemnicy! Zresztą, zauważyła już wcześniej, naznaczony bliznami uczeń, był po prostu inny. Wciąż nie zadomowił się w Owocowym Lesie, było to widać. Odznaczał się… Stylem bycia. Dokładnie nie potrafiła tego opisać, lecz było to zauważalne. Dlatego intrygował ją ten osobnik niezwykle. Co krył? O czym nie wiedział? Czy… Powinni mu ufać? Raczej tak, nie dopuścił się żadnego złego występku. Zachowuje się całkiem przyjaźnie, choć z niepewnością… Był chyba niezbyt do nich przekonany. Chciałaby mu poopowiadać o wszystkim co przeżyła, by zapoznał się z historiami rozgrywającymi się w tym niesamowitym miejscu, lecz pewnie byłaby zbyt stronnicza w pewnych kwestiach.
- Ja jak już wiesz, mam siostrę oraz brata. Cicha uciekła, zaś Jabłko jest najbardziej wkurzającym futrzakiem o jakim słyszałam. Miałam jeszcze jedną siostrę… Śliwka się nazywała. Była małomówna, nieśmiała i puchata. Naprawdę! Szkoliłyśmy się razem na medyka. Wspólnie…
- Szkoliłaś się na medyka?- trochę zaciekawiony Krzemień podniósł jedną brew.
- Tak tak, ale zbyt się obijałam. Od całkiem niedawna jestem wojowniczką. Ale przechodząc do rzeczy, raz po prostu wyszłam ze Wschodem po zioła. Jest całkiem ładny dzień. Rano rozmawiałam z Śliwką. A… Gdy wróciliśmy, zastaliśmy zwłoki. Oraz uciekającą kotkę, która to zrobiła. Nornica się nazywała. Byłam mega smutna, chciałam ją dopaść i ukatrupić na miejscu. Wiesz, niezbyt ciekawa historia, co?- stwierdziła idąc dalej. Było jej żal po stracie kogoś bliskiego. To było dosyć bolesne, jak prawda uderzyła w jej serce ze zdwojoną siłą. Została wraz z tą częścią rodziny, która najwyraźniej niezbyt za nią przepadała.
- Ale to była straszna historia… - niepewnie pisnęła Niezapominajka. Kolendra również zdziwiona pokiwała głową.
- A nasz tata to co? - odezwała się liliowa, jednak została przez nią szybko sciszona.
- Już nie zadręczajcie pytaniami. Idźcie się bawić- miauknęła do nich. Machnęła ogonem na znak, by Krzemień poszedł za nią. Przy wejściu do obozu ostro skręciła, by z niego wyjść. Ruszyli prosto w las.
- Nie znają ojca? - zapytał ni z tego ni z owego czarny kocur. Przystanęła na chwilę. Nie chciała odpowiadać. Musiała jednak coś mu powiedzieć. Byłoby niegrzeczne, gdyby stała jak kołek.
- Nie, są wpadką… - wyjaśniła powoli.- Dość takich tematów. Masz rodzeństwo?
- Wolę o tym nie rozmawiać…- odpowiedział po chwili ciszy. To ją tylko jeszcze bardziej zaciekawiło. Nawet nie chciał uchylić rąbka tajemnicy! Zresztą, zauważyła już wcześniej, naznaczony bliznami uczeń, był po prostu inny. Wciąż nie zadomowił się w Owocowym Lesie, było to widać. Odznaczał się… Stylem bycia. Dokładnie nie potrafiła tego opisać, lecz było to zauważalne. Dlatego intrygował ją ten osobnik niezwykle. Co krył? O czym nie wiedział? Czy… Powinni mu ufać? Raczej tak, nie dopuścił się żadnego złego występku. Zachowuje się całkiem przyjaźnie, choć z niepewnością… Był chyba niezbyt do nich przekonany. Chciałaby mu poopowiadać o wszystkim co przeżyła, by zapoznał się z historiami rozgrywającymi się w tym niesamowitym miejscu, lecz pewnie byłaby zbyt stronnicza w pewnych kwestiach.
- Ja jak już wiesz, mam siostrę oraz brata. Cicha uciekła, zaś Jabłko jest najbardziej wkurzającym futrzakiem o jakim słyszałam. Miałam jeszcze jedną siostrę… Śliwka się nazywała. Była małomówna, nieśmiała i puchata. Naprawdę! Szkoliłyśmy się razem na medyka. Wspólnie…
- Szkoliłaś się na medyka?- trochę zaciekawiony Krzemień podniósł jedną brew.
- Tak tak, ale zbyt się obijałam. Od całkiem niedawna jestem wojowniczką. Ale przechodząc do rzeczy, raz po prostu wyszłam ze Wschodem po zioła. Jest całkiem ładny dzień. Rano rozmawiałam z Śliwką. A… Gdy wróciliśmy, zastaliśmy zwłoki. Oraz uciekającą kotkę, która to zrobiła. Nornica się nazywała. Byłam mega smutna, chciałam ją dopaść i ukatrupić na miejscu. Wiesz, niezbyt ciekawa historia, co?- stwierdziła idąc dalej. Było jej żal po stracie kogoś bliskiego. To było dosyć bolesne, jak prawda uderzyła w jej serce ze zdwojoną siłą. Została wraz z tą częścią rodziny, która najwyraźniej niezbyt za nią przepadała.
<Krzemieniu? uwu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz