– K-kim jestesz? – bąknął kocur. Burza popatrzyła na niego zdziwiona. Samotnik wydawał się jej dziwny z wyglądu.
– Burzowa Noc, a ty? Kim jesteś? – mruknęła, próbując nie mówić zdenerwowana. W końcu kremowy chciał ukraść królika z ich terenów! Chociaż nie umiał polować, więc tyle dobrego.
– Jestem Mamrot-t. – odpowiedział niepewnie. Mamrot, dziwne imię dla kota. Kojarzyło jej się z kociakiem jakimś.
– Co robisz na terenach klanu Burzy? I czemu polowałeś na Królika? To jedzenie klanu Burzy w tym moje. – odparła pewnie. Nie bała się, że samotnik coś jej zrobi, niebieska śmiałaby się, bo nawet królika nie umiał złapać co dla niej było normą.
– Głodny-y byłem. – Wojowniczka przekręciła oczami. Ta sama wymówka jak zawsze była “Głodny jestem”, a jej, to nie obchodziło.
– A wiesz jak mnie to interesuje? Bardzo mnie to nie interesuje, ja muszę wykarmić klan z resztą wojowników. Ty przepędzasz nam króliki, z których my żyjemy. Więc polecam ci oddalić się kawałek, bo jak wpadniesz na inny parol mogą nie być tacy mili jak ja. – Uśmiechnęła się lekko. Miała nadzieje, że młodszy odejdzie bez żadnej walki. Po chwili kremowy zaczął odchodzić, a ona pomachała ogonem zadowolona.
***
Córka Smutnej Ciszy rozglądała się po obozie, była strasznie zmęczona patrolami. Postanowiła, że skoro ma chwilkę wolnego, to zaniesie jedzenie medyką. Wzięła mysz w pysk ze sterty zwierzyny i zaczęła iść. Gdy minęła próg wejścia do jaskini medyków położyła mysz na ziemi.
– Sierpówka Łapo? Jeżowa Ścieżko? Przyniosłam wam mysz. – powiedziała głośno. Miała nadzieję, że któryś z nich będzie.
– Tak? – usłyszała głos ucznia medyka. Była zdziwiona, że kocur chce się uczyć na medyka, sama nie wyobrażała sobie układania ziół cały czas.
– Przyniosłam wam mysz. – uśmiechnęła się. – Jak ci się szkoli na medyka? Ciężko jest?
– Dziękujesz. – odpowiedział. – Jest ciężko, jednak bardzo lubię to robić.
– Mówisz jak moja siostra, uczyła się na medyka. Tylko pamiętaj, by nie łamać kodeksu medyka, bo sprowadzisz na innych nieszczęście. – ostrzegła młodszego i wyszła. Nic więcej nie chciała dodawać.
***
Wnuczka Sójczego Gniazda leżała w legowisku medyków, pijąc wodę z mchu. Gorączka powoli ją opuszczała dzięki czemu wracała do siły. Nie zauważyła wcześniej kleszcza i miała. Oddychała głośno zmęczona. Nienawidziła chorować, czuła się wtedy słabo i bezradnie. Podniosła wzrok na Koperkową Łapę, szkoda była jej ucznia. Z tego, co słyszała od medyków kocur był osłabiony. Usłyszała jakieś kroki. Obróciła głowę w kierunku wejścia do legowiska medyków, zauważyła Szemrzące Szuwary. Niebieska westchnęła, nie przepadała mocno za kotką. Zobaczyła, że Sierpówka Łapa podszedł do pręgowanej klasycznie i zaczął się jej pytać o coś. Nie chciało jej się słuchać, chciała już wyjść. Położyła łeb na łapach, liczyła myszy w głowie. Po dłuższej chwili znudziło jej się to zajęcie.
***
– Możesz już, tak jak mówił Jeżowa Ścieżka pełnić normalnie obowiązki. Tylko uważaj na siebie. – powiedział Sierpówka Łapa.
– Dzięki. – powiedziała, prostując się. – Jak ci idzie trening? Jak mogę wiedzieć młody.
Uśmiechnęła się miło, kremowego nawet trochę polubiła. Nie jakoś bardzo, jednak trochę.
<Sierpowa Łapa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz