— Pani Iskro...? — Koteczka zatrzymała na chwilę swoją wybawczynię
— Tak, aniołku? — odmiałknęła jej Iskrzący Krok nieco wymuszonym, miłym tonem.
— Jeszcze raz dziękuję.
***
— Jaśmin! Skup się! Jak tak dalej pójdzie, nie masz szans z przeciwnikiem!
Uczennica pochylała się nad trawą i sapała. Czuła się, jakby lada moment miała wyrzygać własne płuca. Położyła się na trawie, aby jej drżące mięsnie mogły odsapnąć. Ten łeb sam się prosił, żeby osunąć się na ziemię, a mogła również zamknąć oczy i wyzionąć ducha. Jak to było? "Szybko ukończymy trening"? Takiego wała. Za dużo sobie naobiecywała.
— N-nie mogę...
— Dopiero zaczęłyśmy... — westchnęła Iskrzący Krok z bezradności.
— Nie umiem jeszcze walczyć, Iskro. Może to wszystko dzieje się za szybko? Nie wiem. Nie umiem szybciej.
Szylkretka podeszła do uczennicy i chwyciła ją za kark, pomagając jej wstać. Nie pomogło, bo już za moment Jaśmin znów straciła władzę nad łapami.
— Nie możemy zwolnić, Jaśminie i nie możesz również "nie umieć szybciej". W bezpośredniej walce z wrogiem musisz się liczyć z każdym ułamkiem sekundy. Potrzebujesz wyćwiczyć refleks i mam nadzieje, że nauczysz się go z czasem, ale nie ma innego sposobu na pracę nad refleksem niż nasze walki.
— A dasz mi chwilę odsapnąć?
— Nie — powiedziała stanowczo. Skończyły się żarty. — Wstawaj. Jedziemy dalej.
<Iskra?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz