— Jest dość... s-surowa i w-wymagająca... — wydukał.
Bengalka obserwowała go uważnie.
— Aż tak się jej boisz, młody? Może zmienić ci mentora? — zaproponowała.
Niezapominajek przełknął ciężko ślinę na samą myśl o tym. Malinowy Pląs by go zabiła jakby ją tak wystawił.
— Nienienieneinei. J-jest super. T-tak rodzinnie. — dodał szybko.
Ślipia zastępczyni zmrużyły się tak, że ledwo widział jej źrenice.
— Mówisz?
Pokiwał sztywno łbem.
— I nic nie odpierdoliła? — upewniała się bengalka.
Znów szybkie kiwnięcie.
— Coś ci nie wierzę, glucie. Masz oczy pełne przerażenia. Szantażuje cię czymś? — oczy Zbożowego Kłosa zabłysły.
— W ż-żadnym wypadku.
— Eh. To zacznijmy od początku. Będzie prosto. Ja pytam ty mówisz tak lub nie. Łapiesz? Zaczynamy. Umiesz już walczyć?
— Tak.
— Pływać?
— Tak.
— Mówisz?
Pokiwał sztywno łbem.
— I nic nie odpierdoliła? — upewniała się bengalka.
Znów szybkie kiwnięcie.
— Coś ci nie wierzę, glucie. Masz oczy pełne przerażenia. Szantażuje cię czymś? — oczy Zbożowego Kłosa zabłysły.
— W ż-żadnym wypadku.
— Eh. To zacznijmy od początku. Będzie prosto. Ja pytam ty mówisz tak lub nie. Łapiesz? Zaczynamy. Umiesz już walczyć?
— Tak.
— Pływać?
— Tak.
— Wspinać się?
— Tak.
— Każe ci polować cały dzień, a sama się leni?
— Tak... co. Nienienei. — zaczął prędko kocurek, trzęsąc się.
Wolał nie myśleć jak mentorka złoiłaby mu tyłek za taką pomyłkę. Zbożowy Kłos uniosła brew do góry. Mierzyła go uderzenie serca podejrzliwym spojrzeniem.
— Ty tak zawsze? Może medyk powinien cię obejrzeć. — zaczęła, obchodząc go. — Dobra. Ostatnia szansa. Masz trzy uderzenia serca by powiedzieć prawdę. Wal prosto. Przecież jej nie doniosę.
Kocurek niechętnie pokiwał łbem.
— Raz, dwa, trzy...
— Cały czas biega i pożera ryby. A jak wpadnie w króliczą norę to wpada w panikę. — wydusił na jednym oddechu Niezapominajkowa Łapa, licząc, że to zadowoli zastępczynię.
Zbożowy Kłos kiwnęła łbem.
— I widzisz, można młody było tak od razu. — miauknęła bengalka. — Do zobaczenia.
— Tak.
— Każe ci polować cały dzień, a sama się leni?
— Tak... co. Nienienei. — zaczął prędko kocurek, trzęsąc się.
Wolał nie myśleć jak mentorka złoiłaby mu tyłek za taką pomyłkę. Zbożowy Kłos uniosła brew do góry. Mierzyła go uderzenie serca podejrzliwym spojrzeniem.
— Ty tak zawsze? Może medyk powinien cię obejrzeć. — zaczęła, obchodząc go. — Dobra. Ostatnia szansa. Masz trzy uderzenia serca by powiedzieć prawdę. Wal prosto. Przecież jej nie doniosę.
Kocurek niechętnie pokiwał łbem.
— Raz, dwa, trzy...
— Cały czas biega i pożera ryby. A jak wpadnie w króliczą norę to wpada w panikę. — wydusił na jednym oddechu Niezapominajkowa Łapa, licząc, że to zadowoli zastępczynię.
Zbożowy Kłos kiwnęła łbem.
— I widzisz, można młody było tak od razu. — miauknęła bengalka. — Do zobaczenia.
* * *
Wojownik przenosił wzrok z piszczki na zastępczynie. Ukradkiem przyglądał się kotce. Plotki, które niegdyś były na pyskach wszystkich Nocniakach powoli się wyciszały, ale sprawa się nie rozwiązała. Przynajmniej nie tak jakby chciała Brzoskwiniowa Bryza, która nadal była obrażona na swojego partnera. Nieprzychylne czy ciekawskie spojrzenia nadal wędrowały ku bengalce. Niezapominajek sam nie wierzył w co wierzyć. Wątpiłby ich lider dopuścił się takiego czynu. W końcu był taki porządny i sprawiedliwy! To było niemożliwe!
Spojrzał jeszcze raz na kotkę. Ich spojrzenia się spotkały.
— Jakiś problem? — mruknęła w jego stronę.
— Eee... — zaciął się.
Łapy nerwowo zadrżały.
— ...Ja chciałem zapytać skąd ta blizna? — wskazał na nos kotki.
<Zboże?>
Spojrzał jeszcze raz na kotkę. Ich spojrzenia się spotkały.
— Jakiś problem? — mruknęła w jego stronę.
— Eee... — zaciął się.
Łapy nerwowo zadrżały.
— ...Ja chciałem zapytać skąd ta blizna? — wskazał na nos kotki.
<Zboże?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz