Czas. Zmienny i poddawany ciągłym mutacjom na skutek podejmowanych decyzji. Nieprzewidywalny jak długoterminowa pogoda w klimacie umiarkowanym.
Taki się okazał wobec Klanu Burzy. Nieprzewidywalny, dosyć brutalny.
Dlaczego? Odpowiedź była krótka, lecz treściwa i konkretna: Piaskowa Gwiazda.
Kremowa kotka zmieniła ostoję spokoju w coś... Dziwnego. Członkowie o żółtawym i rudawym odcieniu odpoczywali sobie i lizali sobie wzajemnie dupska jakimiś komplementami.
A Orlikowy Szept został zastępcą. Tak, ta mała glizda, niepewna siebie, została zastępcą.
Ja. Zastępcą. Ja. Zastępcą - powtarzał w myślach tę mantrę, nie mogąc uwierzyć w swoje... Szczęście? Nieszczęście? Sam do końca nie wiedział. Z ogromnym zaskoczeniem przyjął decyzję Piasek, również i dystansem. Nie ufał jej, bo uczyniła emocjonalne piekło własnemu dziecku.
To samo prawdopodobnie szykowała dla reszty kotów z Klanu Burzy.
Dodatkowo otrzymał uczennicę. Kolejną.
Siedział naprzeciwko czarnej kulki, patrzącej na niego brązowymi ślepiami pełnymi obawy i strachu. Biały westchnął, biorąc głęboki wdech. Musiał zachować spokój, aby nie przerazić młodszej. Tym bardziej, że kuliła się, starając się zmniejszyć jak tylko może.
W tamtym momencie ucieszył się ze spławienia Narcyzowego Pyłu. Gejowski kochanek i jego teksty na podryw posłałyby Wilczą Łapę do grobu. Poprosił niebieskiego o znalezienie kamyka, idealnie okrągłego i pięknego prawie jak żółte oczyska Narcyza. Zapatrzony w siebie od razu przyjął wyzwanie i wybiegł dumnie z obozu.
Orlikowy Szept uśmiechnął się nieśmiało, starając się wypaść jak najbardziej szczerze.
- Cz-cześć - miauknął patrząc prosto na nią. - Chcesz iść na spacerek? Taki.... Taki fajny... I szybko... Lub wolny.... Jak wolisz... Będzie... Super, co nie?
Taki się okazał wobec Klanu Burzy. Nieprzewidywalny, dosyć brutalny.
Dlaczego? Odpowiedź była krótka, lecz treściwa i konkretna: Piaskowa Gwiazda.
Kremowa kotka zmieniła ostoję spokoju w coś... Dziwnego. Członkowie o żółtawym i rudawym odcieniu odpoczywali sobie i lizali sobie wzajemnie dupska jakimiś komplementami.
A Orlikowy Szept został zastępcą. Tak, ta mała glizda, niepewna siebie, została zastępcą.
Ja. Zastępcą. Ja. Zastępcą - powtarzał w myślach tę mantrę, nie mogąc uwierzyć w swoje... Szczęście? Nieszczęście? Sam do końca nie wiedział. Z ogromnym zaskoczeniem przyjął decyzję Piasek, również i dystansem. Nie ufał jej, bo uczyniła emocjonalne piekło własnemu dziecku.
To samo prawdopodobnie szykowała dla reszty kotów z Klanu Burzy.
Dodatkowo otrzymał uczennicę. Kolejną.
Siedział naprzeciwko czarnej kulki, patrzącej na niego brązowymi ślepiami pełnymi obawy i strachu. Biały westchnął, biorąc głęboki wdech. Musiał zachować spokój, aby nie przerazić młodszej. Tym bardziej, że kuliła się, starając się zmniejszyć jak tylko może.
W tamtym momencie ucieszył się ze spławienia Narcyzowego Pyłu. Gejowski kochanek i jego teksty na podryw posłałyby Wilczą Łapę do grobu. Poprosił niebieskiego o znalezienie kamyka, idealnie okrągłego i pięknego prawie jak żółte oczyska Narcyza. Zapatrzony w siebie od razu przyjął wyzwanie i wybiegł dumnie z obozu.
Orlikowy Szept uśmiechnął się nieśmiało, starając się wypaść jak najbardziej szczerze.
- Cz-cześć - miauknął patrząc prosto na nią. - Chcesz iść na spacerek? Taki.... Taki fajny... I szybko... Lub wolny.... Jak wolisz... Będzie... Super, co nie?
<Wilcza Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz