– Cześć, mała. Nazywam się Szczawiowy Liść. Jestem najlepszym, najprzystojniejszym, najmądrzejszym i najwaleczniejszym wojownikiem Klanu Klifu. Słuchaj, nie martw się tym, że masz opóźnione mianowanie. Na pewno dostaniesz super mentora i wszystkiego się szybko nauczysz. – mówił liliowy
– Pro-s-sz-e p-an-na, ja-ja j-est-tem-m kocu-rem. – odpowiedział bardzo cicho i niepewnie. Na twarzy syna Berberysowej Gwiazdy można było zauważyć zdziwienie. Dla kociaka fakt, że był kocurem był dość oczywisty, a słowa wszystkich wokół, że jest kotką go martwiły. Nie rozumiał, skąd brali taką informację.
– Kocurem? Pachniesz kotką i wyglądasz jak kotka. – liliowy popatrzył zdziwiony na pointa.
– Jestem-em kocu-rem ja-k Drozd-d czy Fał-szy-wy. We trójk-kę jesteś-śmy kocurami-i. – wydukał.
– Drozd? Fałszywy? Kim oni są?
– Moi-i su-uper-r braci-ia. – wydukał. Bał się kocura w końcu go nie znał. Nie wiedział, czy nie będzie jak Maślakowy Zagajnik, taki dziwny.
– Rozumiem. – odpowiedział.
– POW-iedział-ł pan-n że-e jest-t pan-n najlepszym-m wojowniki-kiem, to jeś-st pan Lidę-erem alb-o zastępcą? Podobn-o oni-i są-ą najlepsi-i. – mówiła niepewnie.
– Nie jestem ani zastępcą, ani liderem, jednak nie muszę być, by być najlepszy, ani najładniejszy. A jestem i nikt tego nie kwestionuje.
– Naj-jaładniejsz-y? Są-ą zawody-y b-y to spraw-dzi-ć?
– Nie potrzeba żadnych zawodów bym wiedział to i by inni to wiedzieli. – Niebieskie oczy popatrzyły na pędzelki kocura zaciekawiony. W końcu on takich nie miał, więc uznał, że to jakieś oznaczenie mądrych kotów? Po chwili też poczuł wstyd, że się nie przedstawił kompletnie.
– Zap-pomnia-Lem-em, j-es-t-tem Arionia-a. – powiedział, mając nadzieję, że ten go zrozumie.
***
(Przed wydaniem kto zabił Berberysową Gwiazdę)
Uczeń postanowił tego dnia zapytać się Szczawiowego Liścia co u niego, w końcu pamiętał go trochę, jak był kociakiem i głupio lekko mu było, że nie odzywał się do kocura. Jego zdaniem to było niekulturalne. Rozejrzał się, bo obozie, szukając liliowego futra, które z tego, co pamiętał było najpiękniejsze. Nie miał zbytnio problemu z zauważaniu kocura z powodu, że w klanie nie żyło zbytnio dużo kotów z liliowym futrem. Wziął wdech i wydech, po czym zaczął po chwili podchodzić. Stresował się bardzo.
– Dzie-eń dób-ry pr-oszę-ę pan-a kt-tóry-y jest-st najlepsz-y wojo-ojownikiem, jes-st najmądrzej-szy-y i-i najładnie-jszy? – powiedział do wojownika. Najbardziej się bał, że pomylił koty, tego strasznie.
<Szczawiowy Liść? Przepraszam że tak długo!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz