I właśnie teraz, kiedy już dostał swoją szansę na integrację z innymi uczniami, pojawiła się przeszkoda - ten przeklęty skwar! Westchnął cicho. Ech, cóż za ironia losu... Jeszcze raz przesunął zmartwionym wzrokiem po kotach w obozie. Na wprost przed nim nagrzewała się sterta świeżej zwierzyny. Zza skały, gdzie mieściło się legowisko wojowników, wydobywały się rozmowy na różne tematy - od zachwalania nowej przywódczyni po narzekanie na bezlitosny gorąc i "leniących się mysich móżdżków".
Ach, właśnie... Sierpówkowa Łapa skrzywił się lekko. W legowisku lenili się sami rudzi wojownicy, podczas gdy cała reszta musiała robić robotę za siebie i za nich. Nie podobało mu się to, ale czuł, że nie mógł już nic z tym zrobić. W końcu "słowo przywódcy jest prawem" i kropka... W duszy dziękował Klanowi Gwiazdy, że uchronił go przed tym skaraniem w skwarze, przyjmując go na ucznia medyka, ale nie zaprzeczę, że prosił ich o skrócenie tego niegodnego traktowania całej reszty klanu. Przecież takie zachowanie sprawia tylko same szkody, a nie daj Klanie Gwiazdy, że doprowadzi nawet do tego, iż przestaną być klanem!
Wtem nad obozem pojawił się delikatny cień. Sierpówkowa Łapa zaintrygowany spojrzał w górę i z radością stwierdził, że właśnie nad nimi przepływa niewielka chmurka. Miał więc niewiele czasu, zanim słońce na nowo zacznie przypiekać mu łapy, ale dla niego ważne było każde uderzenie serca. Ochoczo podniósł się na łapy i spokojnie zaczął dreptać w stronę, gdzie znajdowało się legowisko uczniów.
Wtem zza skały wyłoniła się kotka. Była dość szczupła i drobna, a jej futerko błyszczało czernią, rudością i bielą. W pyszczku trzymała małą mysz. Sierpówkowa łapa przystanął, jako że nie spodziewał się, iż ktoś wyjdzie mu naprzeciw. Z tego, co pamiętał, nazywała się chyba Splątana Łapa.
Wspomniana uczennica rzuciła mu lekko zdezorientowane spojrzenie.
- Na co tak patrzysz? - miauknęła nie wypuszczając zwierzyny z pyska. Przekrzywiła lekko łepek i zmrużyła swoje brązowe oczy. Złotooki poczuł się lekko zawstydzony.
- Wybacz, ja... Wysztraszyłasz mnie trochę - pospieszył z przeprosinami. Zza chmurki zaczęły wydobywać się pierwsze bezlitosne promienie słońca. Kotka odłożyła mysz na stertę zwierzyny i oblizała pysk.
- Boisz się starszych od siebie, hm? - rzuciła na pół kpiąco i zanim krzywoszczęki zdążył się odezwać, dodała: - To dobrze. Przed takimi zawsze trzeba czuć respekt.
Sierpówkowa Łapa poczuł się troszkę urażony - w końcu Splątana Łapa nie była od niego jakoś ogromnie starsza - ale nie miał zamiaru sprzeciwiać się jej słowom. Poza tym właśnie poczuł burczenie w brzuchu, dające mu znać, że pora na coś na ząb.
- To prawda - odparł krótko i podszedł do sterty, żeby wybrać z niej niewielką nornicę. Odwrócił się, żeby zagadać jeszcze do brązowookiej, ale tej już tam nie było. Pewnie skryła się w legowisku uczniów przed żarem, lejącym się z nieba. Sierpówkowa Łapa poczuł się lekko zawiedziony, w końcu liczył na dłuższą konwersację niż tylko parę słów... W milczeniu udał się do zacienionej części przed legowiskiem, które dzielił z Jeżową Ścieżką i zaczął konsumpcję zwierzątka.
Gdyby tylko wiedział, że to nie miało być jedyne ich spotkanie...
***
- Tu nagietek, a tam podbyał...
Kremowy pręgusek krzątał się trochę po składziku, rozdzielając te zioła, które przez przypadek zmieszał ogonem. Naprawdę, chciał się tylko rozejrzeć! To był wypadek, ale mimo wszystko postanowił, że lepiej by było, gdyby posprzątał zanim zajrzy tutaj jego czekoladowy mentor.
Wtem, gdzieś przy wejściu do legowiska, rozległ się czyjś głos:
- Jeżowa Ścieżko? Sierpówkowa Łapo?
Złotooki kojarzył skądś ten głos... Przełożył ostatniego nagietka na miejsce i podreptał do pomieszczenia obok.
Jego oczom ukazała się zgrabna sylwetka jednej z uczennic. Tak, nie był to nikt inny, jak Splątana Łapa. Zobaczywszy krzywoszczękiego, widocznie nabrała więcej pewności siebie.
- No proszę, "Szanująca-Starszych-Od-Siebie Łapa"! - miauknęła zaczepnie. Sierpówkowa Łapa nie przejął się tym zanadto, choć przyznam, że leciutko go to... zirytowało. Ale tak naprawdę tyci-tyci.
- Coś ci dolega? - spytał na tyle uprzejmie, na ile było go stać w tamtym momencie.
Kremowy pręgusek krzątał się trochę po składziku, rozdzielając te zioła, które przez przypadek zmieszał ogonem. Naprawdę, chciał się tylko rozejrzeć! To był wypadek, ale mimo wszystko postanowił, że lepiej by było, gdyby posprzątał zanim zajrzy tutaj jego czekoladowy mentor.
Wtem, gdzieś przy wejściu do legowiska, rozległ się czyjś głos:
- Jeżowa Ścieżko? Sierpówkowa Łapo?
Złotooki kojarzył skądś ten głos... Przełożył ostatniego nagietka na miejsce i podreptał do pomieszczenia obok.
Jego oczom ukazała się zgrabna sylwetka jednej z uczennic. Tak, nie był to nikt inny, jak Splątana Łapa. Zobaczywszy krzywoszczękiego, widocznie nabrała więcej pewności siebie.
- No proszę, "Szanująca-Starszych-Od-Siebie Łapa"! - miauknęła zaczepnie. Sierpówkowa Łapa nie przejął się tym zanadto, choć przyznam, że leciutko go to... zirytowało. Ale tak naprawdę tyci-tyci.
- Coś ci dolega? - spytał na tyle uprzejmie, na ile było go stać w tamtym momencie.
<Splątana Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz