- No, jak się dowiesz co masz pod ogonem, to daj mi znać. - odpowiedział starszy - Bo wiesz, ja mam to samo. Tylko trochę większe.
Przekrzywił łepek, nadal nie rozumiejąc. Zaczął kręcić się w kółko, próbując dojrzeć to, co pan kocur mu przed chwilą tłumaczył, ale było to takie trudne! Upadł na tyłek, czując i widząc jak świat się kręci. Najwyraźniej będzie to dość wyczerpujące zadanie. Ale nie podda się! Chciał umieć rozpoznawać, kto jest kim!
Przekrzywił łepek, nadal nie rozumiejąc. Zaczął kręcić się w kółko, próbując dojrzeć to, co pan kocur mu przed chwilą tłumaczył, ale było to takie trudne! Upadł na tyłek, czując i widząc jak świat się kręci. Najwyraźniej będzie to dość wyczerpujące zadanie. Ale nie podda się! Chciał umieć rozpoznawać, kto jest kim!
Barwinkowy Podmuch rzucał mu raz po raz, jakieś dziwne spojrzenie. Chciał się bawić? Ale na czym ta zabawa niby polegała? Chodziło o bitwę w niemruganie? Zachęcony w podskokach, stanął naprzeciwko kocura, intensywnie wpatrując się w jego oczy.
- Ej... Ty... Dobrze się czujesz? - zapytał go czarny.
- Ha! Wyglałem! - ogłosił z dumą, widząc jak ten mrugnął.
- Co niby wygrałeś?
- To my se nie bawimy w sawody na niemluganie? - Przekrzywił łepek zdziwiony.
Był pewien, że tak właśnie było!
- Wracaj do mamy - powiedział wojownik, popychając go łapą w stronę żłobka.
Zimorodek zaparł się łapkami. Nie! Nie po to się wymknął, by teraz wracać! Na dodatek dopiero co poznał tą kotkę! Znaczy kocura! Chciał jeszcze pozwiedzać!
- Ja ne cę - jęknął. - Idę na psygode! - zawołał biegnąc koślawo w stronę skarpy.
O rany! Jak byli wysoko! Z zachwytem obserwował świat pod nimi, coraz bliżej zbliżając się do krawędzi. Usłyszał nagle pisk i ktoś porwał go w swoję szczęki. Ale tej osobie cuchnęło z pyska! Fuj! Ten ktoś oddalił się z nim pod żłobek, dopiero tam wypuszczając na wolność.
- ZWARIOWAŁEŚ?! Życie ci nie miłe?! Wiesz co zrobiłaby twoja mama, gdyby się dowiedziała, że spadłeś, a ktoś nakablowałby, że ze mną cię widział?!
Och... To był pan czarny kocur, a nie kotka. Obserwował wzburzenie wojownika zdziwiony. Nie za bardzo rozumiał, co do niego mówił, ani czemu aż tak podniósł głos. On tylko chciał przyjrzeć się widoczkom. Wyszło na to, że przekroczył jakąś niedozwoloną granicę. No ale nikt nic mu nie mówił przecież, by nie podchodzić!
- Zrobiłabym co? - Nagle z mroku żłobka, wyłoniła się zła Berberysowa Bryza. - Znów wynosisz gdzieś moje dzieci?!
Zimorodek obserwował ich zaciekawiony tym niecodziennym widokiem. Nie widział mamy jeszcze takiej złej! Chyba ten czarny pan kocur, a nie kotka musiał poważnie jej podpaść! Ciekawe co zrobił.
- Cio slobiłeś se mama ce ne lubi? - zapytał kocura zaciekawiony. - Tes mófiłes jej by patsyła pod ogon?
<Barwinku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz