Kaczorek pokiwał z entuzjazmem łebkiem. W jego ślipiach koloru nieba, pojawiły się łobuzerskie iskierki. Kocurek już nie mógł się doczekać momentu, w którym niczego nieświadomy Jesiotr, wpadnie w pozostawioną przez nich pułapkę. Należała mu się nauczka! Kaczorek żałował, że Jesiotr nie mógł czasami przeminąć, tak jak podobno sezony. Dwójce kociąt na pewno byłoby znacznie łatwiej! Może nawet Brzoskwiniowa Bryza by wreszcie wyluzowała i na nich nie była taka zła, gdy zabierają się za psoty?
Kaczorek ruszył za Malinką. Starali się iść cicho, żeby nie obudzić żadnego mieszkańca żłobka. Siostra prowadziła. Dwójka karzełków trzymała ogonki wysoko w górze, pewni, że ich pomysł wypali. Kto wie, może nawet ten głupek coś sobie złamie? To byłoby takie piękne. Kocurek rzucił porozumiewawcze spojrzenie siostrze, która posłała mu lekki uśmiech. Dobrze, że miał Malinkę. Gdyby był jedynakiem, strasznie by się nudził, jedynie rozpieszczany przez mamę i tatę. A gdyby był tylko z Jesiotrem... grr, pewnie dawno by się wyniósł! Może zamieszkałby z tatą? Nie wiedział gdzie tak znika, chociaż jego ciekawość bardzo pragnęła, by wreszcie się dowiedział.
Kocięta zatrzymały się przed posłaniem rodzinnym. Rudy utkwił spojrzenie w Brzoskwiniowej Bryzie. Mama cicho chrapała, śpiąc w najlepsze. Jesiotr też oddalony był w krainie snów. Kociąt to nie obchodziło. Kaczorek zacisnął zęby na jego ogonku, natomiast Malinka ugryzła jego uszy. Najmłodszy otworzył szybko ślepka, podrywając się na równe łapki.
- Co wy wyprawiacie? O tej porze dzieci śpią. - ofuknął ich.
Kaczorek wywrócił oczami. Zachowywał się, jakby sam nie był kociakiem. To jego przestrzeganie zasad było ogromnie nudne. Powinien korzystać z bycia dzieckiem, zupełnie jak Malinka i Kaczorek! Ich duet przynajmniej będzie miał cudowne wspomnienia i przeżycia!
Spojrzał na Malinkę. Musieli go zaciągnąć do dziury. Siostra zmrużyła oczka w zamyśleniu, szybko wymyślając fazę drugą ich pomysłu.
- Wymykamy się ze żłobka. Idziesz z nami?
Zastrzygł uszkami, starając się nie zdradzić uśmiechu. Powstrzymał się przed śmiechem, zachowując na pyszczku powagę. Jesiotr otworzył szerzej oczy i Kaczorkowi zdawało się, że w środku padł na zawał, zrażony ich nieistniejącym pomysłem. Chociaż, czy faktycznie tego nie zrobią? To mogłaby być ciekawa misja.
- Wrony wam mózgi zjadły? Mama zabroniła wychodzić ze żłobka! Spać! - ofukał ich.
Zaczął się do nich zbliżać. Znowu chciał ich zdeptać. Kaczorek syknął, kładąc uszka.
- Więc idziemy sami. - również postanowić grać według pomysłu na zirytowanie najmłodszego. Machnął ogonkiem. Malinka uderzyła łapką o ziemię. Ich tajny sygnał. Kociaki rzuciły się do biegu. Szybko. Szybciej. Jesiotr ruszył za nimi, tuptając głośno łapkami. Takie minusy z bycia większym. Jesteś też głośniejszy. Kaczorek i Malinka zdołali uniknąć dziury, natomiast Jesiotr nim się obejrzał, wpadł w ich pułapkę, wydając z siebie głośny pisk. Rudy kocurek pisnął z radości.
- Ufalo sie, Malinka! - podskoczył.
Siostra rzuciła mu psotne spojrzenie, uśmiechając się szeroko. Ich pomysł był genialny! A niech ma głupek za psucie zabaw! Cóż, kociaki nie przewidziały, że ich dołek będzie zwyczajnie za mały. Karzełki już po chwili obserwowały, jak Jesiotr wydobywa się z ich pułapki, posyłając im pełne wściekłości spojrzenie. Nie było wyjścia!
- To klifiak! - miauknął do siostry, Kaczorek.
Malinka zrozumiała przekaz. Ponownie zaczęli uciekać, śmiejąc się głośno i wydając z siebie podekscytowane piski. Kaczorek zahamował przy jakiś kamieniach. Spojrzał na siostrę, która od razu znalazła się przy jego boku. Poczekają. Jeszcze trochę. Kaczorek wziął w pyszczek jeden i mocno uderzył nim w brata, gdy ten tylko był dość blisko. Jesiotr wydał z siebie zaskoczone piśnięcie. Malinka również uderzyła go kamieniem. Udało jej się go trafić. Kaczorek wziął kolejny, gotowy do ponownego ataku, kiedy to Brzoskwiniowa Bryza się obudziła.
- Dzieci?
- ATAK!!!!! - wydarli się oboje i już wkrótce Jesiotr doświadczył ich łapek, z całej siły zadających mu ciosów. Krzyk na cały żłobek obudził jednak inne kocięta i karmicielki. Duet nie przejął się tym zbytnio i dopiero wściekły syk mamy zwrócił ich uwagę. Jesiotr uciekł spod ich łapek, korzystając z ich nieuwagi i cały w piachu i kilku kropelkach krwi, znalazł się przy boku partnerki Jesionowego Wichru.
- Kaczorku! Malinko!
Rudy położył uszka. Syknął na mamusię ostrzegawczo. I znowu wszystko zniszczyła! Malinka zareagowała tak samo. Co im po kazaniu, skoro mieli taką satysfakcję ze znęcania się nad tym głupkiem?
***
To było niesprawiedliwe! Kaczorek posłał oburzone spojrzenie mamie. Brzoskwiniowa Bryza jedynie spiorunowała go wzrokiem. Wróciła do wylizywania Jesiotra. Najmłodszy wystawił im język. Oberwał wczoraj, jednak jak przystało na kociaki, ciosy nie były zbyt mocne. Szkoda. Kaczorek może faktycznie był trochę wredny, ale czego się nie robi, by pozbyć się rzepa na ogonie i wymyślić więcej cudownych jego zdaniem zabaw?
Malinka siedziała u jego boku. Po nocnej akcji, mama była na nich bardzo zła. Kazała im przesiedzieć cały dzień w kącie kociarni, by przemyśleć swoje zachowanie. Ale co miał dać kąt? Nie znajdą tu przecież odpowiedzi na pytania! Kaczorek tak bardzo nie potrafił zrozumieć tych nudnych dorosłych. Tylko tata był fajny. Mama zdawała się faworyzować ich brata, a to tylko powodowało zirytowanie u rudego potomka. Machnął ogonkiem. Królowe przyglądały im się raz ze współczuciem, innym razem z satysfakcją, kocięta natomiast nie zwracały na nich takiej uwagi. Kaczorek zamiast grzać tyłeczek w kącie, mógłby teraz robić tak dużo ciekawszych rzeczy! Polizał się po jednej z łapek. Bolały go poduszeczki po kopaniu. Ale nie pokaże tego Brzoskwiniowej Bryzie! Co z tego, że wyliże go delikatniej? Westchnął.
Nagłe przybycie gościa, wyrwało go z zamyśleń o jego rodzinie. Odwrócił się, wpatrując w wchodzącego do środka kocura. Szkoda, że to nie był tata. Przekrzywił główkę. Płowy z biały kocur, podszedł do jego mamy, zamieniając z nią kilka słów. Z radością wpatrywał się w ich brata. Gdy zerknął w stronę Kaczorka i Malinki, rudy dał znać siostrze. Zrobili najbardziej słodkie oczka w historii całego Klanu Nocy. A niech wie, że są lepsi!
- Witajcie, malucy
- Hej! - miauknął Kaczorek, uśmiechając się szeroko. - Kto pian?
Czekał z niecierpliwością na odpowiedz kocura.
<Malinko? Przyszedł Biały Kieł. Wiesz co robić :hehe_ćma:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz