Wrócili właśnie do obozu.
- Możesz odpocząć. - rzucił krótko do ucznia.
Wojownik podszedł do sterty ze zwierzyną, ściągając z niej całkiem dobrze wyglądającą mysz, w której od razu zanurzył kły. Rozerwał mięso, zadowolony z pysznego smaku, który od razu do niego dotarł. Oblizał pysk, z radością chłonąć kolejne kawałki świeżego, syczącego pożywienia. Zasłużył. Taki wojownik jak on zawsze zasłuży na posiłek, to oczywiste.
- Słyszałeś, że mamy gościa w obozie?
Połknął kawałek myszy. Skierował spojrzenie pomarańczowych ślepi na Rumiankową Pręgę, uśmiechającą się do niego delikatnie. Siostra zawsze się uśmiechała. To było urocze i jakoś dodało pozytywnej energii każdemu, kto znalazł się obok niej. Uśmiechnął się więc, ogonem wskazując, by siostra usiadła obok niego. Córka Żywicznej Mordki zrobiła to od razu, ocierając się na powitanie o jego sierść. Chciał podzielić się z nią resztką posiłku, ale grzecznie odmówiła. Dokończył więc sam.
- Kolejny tchórzliwy wilczak? - mruknął na myśl o rudym kocurze, który uciekł od nich nie tak dawno. Głupek. Nie wiedział co traci. Ale czego się po wilczakach spodziewać.
- Nie, samotnik. Maluch, musi być gdzieś w wieku naszego rodzeństwa. - wskazała ogonem na żłobek, dając mu do zrozumienia, o które kociaki jej chodzi. Szczawiowy Liść zmrużył oczy w zamyśleniu, kiwając głową. Czyli był mały. No cóż, jeden pyszczek do wykarmienia więcej, bo wątpił, żeby wujek Lisia Gwiazda go wyrzucił. Zwłaszcza, że potrzebowali wojowników.
- Idziesz go zobaczyć? - spytała Rumiankowa Pręga.
A co on niańka? Czemu zawsze od niego tego oczekiwała? Chciał odmówić, ale widząc jej błagalne ślepia, nie mógł się na to zdobyć. Wywrócił jedynie swoimi, wstając na równe łapy. Ruszył w stronę legowiska medyka, gdzie Rumianek mówiła, że przebywał ich gość, w pysk łapiąc wcześniej nornicę.
Wchodząc do środka, owiał go od razu zapach wielu, intensywnych ziół, na które się skrzywił mimowolnie. Dłuższe przebywanie w tym miejscu, musiało przyzwyczaić do tej woni, ale on nie bywał zbyt często w odwiedzinach u starego medyka. Kociak dostrzegł jednak od razu, zwiniętego na posłaniu z mchu. Podszedł do niego spokojnym krokiem, łapą tykając jego bok. Gdy kocurek uniósł na niego zmęczony wzrok, Szczawiowy Liść upuścił na ziemię nornicę.
- Klanie Gwiazdy, ale ty jesteś gruby! - wykrzyknął zaskoczony liliowy kocur. Sylwetka młodzika była tłusta, jakby jadł za trzech. Przynajmniej jego zdaniem. No bo jak tak można? Lepiej mieć taką piękną figurę jak on!
<Melon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz