- Niech ci będzie - mruknęła cicho.
Szczawik widocznie ucieszył się z tej odpowiedzi. Podskoczył w miejscu i od razu pobiegł liczyć. Tylko, czy on umie to robić? Tańcząca pokręciła łbem.
Nagle wpadła na genialny pomysł i aż uśmiechnęła się ze swojego geniuszu. Wolnym krokiem udała się do legowiska wojowników i tam ułożyła się na swoim posłaniu, aby odpocząć. Szczawik będzie jej szukał do zachodu słońca, o ile nie podda się wcześniej albo zapomni o zabawie. Zamruczała zadowolona z siebie i rozpoczęła mozolne czyszczenie całego futra. Było krótkie, ale przez to, że nie widziała gdzie jest brudne, musiała czyścić się dwa razy, żeby upewnić się, iż żaden brud nie został na jej białej sierści. Przecież byłoby wszystko widać na białym tle, każdy brudek! Musiała więc o siebie dbać.
***
Ziewnęła, szeroko otwierając pysk. Przeciągnęła się najmocniej jak pozwalało na to jej ciało. Poranny patrol. Je chyba lubiła najbardziej, gdyż wczesny wschód słońca to był ten czas, kiedy nie jest jeszcze najcieplej, ani nie zdążyły rozpętać się żadne burze, wichury czy tym podobne. Chociaż i takie się zdarzały. Wyszła ze spokojem z legowiska wojowników, bo wiedziała, że nie musi się spieszyć. Nie każdy bowiem wstaje tak wcześnie jak ona. Usiadła przed wyjściem z obozu i owinęła chudy ogon wokół łap. Ostatni raz, dla upewnienia, przejechała językiem po białej klatce piersiowej. Jako drugi przyszedł Szczawiowy Liść. Ah tak, niedawno został wojownikiem, a już dostał ucznia. Lisia Gwiazda musi go lubić.
- Hej młody - zagadała.
<Szczawiku? Wybacz gniota>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz