— O... Bluszczowej Poświacie. Skoro jestem już wojownikiem... To może mam jakieś... szanse. Ty pewnie się nie znasz na tych sprawach... Ale chciałeś, bym ci to powiedział, skoro się pytałeś.
Jeżyk szerzej otworzył błękitne ślepia z zaskoczenia. Znaczy wiedział, że Bluszcz i Jałowiec spędzają dużo czasu razem, ale nie sądził, że mogą wyjść poza strefę przyjaźni. Widocznie kolejna relacja kocura-kotki, musiała się potoczyć w zupełnie innym kierunku. Czekoladowy poruszył wąsami z niemałą ekscytacją. Pora Nowych Liści. Kwiatki kwitły, pszczółki latały, ptaszki śpiewały, a koty szukały drugich połówek. Taki już był cykl życia.
— Jesteście ze sobą blisko. Widać, że cię lubi i sądzę, że masz całkiem duże szanse, że odwzajemni twoje uczucia. — mrugnął do niego porozumiewawczo. Może był jedynie medykiem, ale o sprawach miłosnych całkiem dużo wiedział. Miłość była najważniejsza, tak przynajmniej uważał Jeżyk, właściwie od najmłodszych księżyców życia.
— Tak.. tak myślisz?
— Wiem to. — miauknął spokojnie Jeżowa Ścieżka. — Porozmawiaj z nią na spokojnie, może przynieś jakiś prezent? Na pewno się ucieszy.
— A jeśli mnie odrzuci?
— Przynajmniej spróbujesz. Czasami lepiej wiedzieć od razu, niż martwić się co by się stało, gdybyś się nie zapytał. — miauknął czekoladowy, poruszając ostrożnie puchatym ogonem.
Chyba dobrze doradził młodzikowi. Chciałby zobaczyć jak Bluszczowa Poświata i Jałowcowy Świt, zmierzając razem na patrol, łącząc swoje ogony i tuląc się do siebie, z cichym mruczeniem. Ah, te uczucia. Takie czasami niezrozumiałe, a dające najwięcej radości.
Skłonił lekko głowę.
— Idź do niej. Ja wrócę do legowiska. — wstał na równe łapy, powoli kierując się w stronę legowiska medyków. Zatrzymał się jednak, gdy usłyszał nawoływanie Jałowcowego Świtu. Odwrócił pysk w jego kierunku, wlepiając w wojownika zaciekawione spojrzenie.
<Jałowcowy Świcie? trochę krótko>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz