- Nie martw się, Królicza Łapo. Wszystkiego cię nauczę. Jednak wszystko po kolei. Najpierw zwiedzamy tereny, abyś oswoił się z otoczeniem. Później zaczniemy ćwiczyć polowanie i walkę. Dodatkowo nauczę cię wspinać i schodzić z drzew oraz jak zechcesz; walczyć rybą, gdy wracasz z polowania, a ktoś cię zaatakuje.
- N-naprawdę? - zapytał zdumiony.
- Tak - skinął głową.
Przez cały ten czas, starał się brzmieć pozytywnie, tak jak zawsze. Niestety gdzieś z tyłu głowy, znów pojawiały się te nieprzyjemne myśli... Malinek... Pokręcił głową. Nie. Musiał wziąć się w garść. Starał się. Tak. Da radę prowadzić dalej zajęcia. Nie powinien obarczać ucznia swoimi problemami. To mogło wpłynąć na jego szkolenie, a tego bardzo nie chciał.
Szli jakiś czas, a Jesionowy Wicher wskazywał na charakterystyczne punkty i opowiadał, co tu się robi, do czego to miejsce służy lub opowiadał historię jaka go tu spotkała, gdy sam był również uczniem. Króliczek wydawał się bardzo zaciekawiony i słuchał z uwagą.
- A tu walczyłem z klifiakiem... - Wskazał ogonem miejsce, gdzie prawie udusił chłopaka wujka.
Kociak zrobił wielkie oczy.
- Wy-wygrałeś?
- Tak. Uciekł po laniu jakie dostał - powiedział, czując się dziwnie ze świadomością kim tak naprawdę okazał się kocur. - Ale się nie martw. Od tego czasu, nie widziałem tu żadnego klifiaka.
Ruszyli dalej. W końcu postanowił, że zatrzymają się na odpoczynek. Kociak w końcu przeszedł po raz pierwszy tak długą trasę. Wskoczył na zwalony pień drzewa, gdzie kiedyś również Jaskorwa Łapa, teraz już Jaskrowy Pył, zbierał siły na kolejną wędrówkę po terenach.
- Trochę odpoczniemy przed dalszą drogą.
- To jeszcze nie koniec?
- Nie. Mamy dość duży teren. Jednak nie będziemy siedzieć bezczynnie. Weź głęboki wdech i powiedz mi co czujesz.
Kociak przez jakiś czas węszył, zapoznając się z zapachem lasu.
- Coś czuję.
- Tak - Wziął głęboki oddech - To mysz. A to takie słabe to ptak. Nasz klan poluje częściej na ryby, ale gdy głód doskwiera polujemy i na zwierzynę lądową. - wyjaśnił.
- Co ptak robił na ziemi?
- Czasami zlatują, by szukać ziaren, którymi się żywią. Wtedy można je złapać.
Kociak na chwilę zamilkł obserwując otoczenie, wsłuchując się w dźwięki i wychwytując nowe zapachy. Czekoladowy dał mu chwilę, sam wycofując się w swoje myśli. Były jednak tak toksyczne i dobijające, że po chwili zeskoczył z pnia i postanowił wznowić marsz, byle tylko kociak nic nie zauważył. Gdyby zapytał, ciężko byłoby mu ukryć ból po śmierci brata.
Gdy nastąpiło szczytowanie słońca, dotarli do ostatniego punktu wycieczki. Granicy z dawnym Klanem Lisa, teraz opanowanym przez rude stworzenia.
- Dalej nie idziemy. To granica. - wyjaśnił. - Lepiej się tam nie zapuszczać... Pełno tam lisów.
- Lisów? - dopytywał uczeń.
- Tak. Atakują koty. Są niebezpieczne. Pstrągowa Gwiazda straciła jedno życie walcząc z tą bestią. - Machnął ogonem - Wracajmy. Na dziś starczy. Pewnie jesteś głodny?
<Królicza Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz