***
Wybrała się samym rankiem na małe polowanie. Słońce dopiero wschodziło, ptaki zaczynały śpiewać, a większość klanowiczów jeszcze spała. No, ale co się im dziwić, po co mieliby się zrywać tak wcześnie?
Miedziana jednak uważała, że to idealna pora na polowanie. Zwierzyna która podeszła bliżej obozu, nie zdążyła się jeszcze spłoszyć przez gwar rozmów, a tej głębiej w terenie jeszcze nikt nie przestraszył. Kotka ruszyła więc poza obóz z głową pełną dobrych i optymistycznych myśli. Tak jak się spodziewała, nie musiała pokonać wcale takiego długiego dystansu, a już jej oczom ukazało się dorodne ptaszysko, wręcz proszące się o upolowanie go. Przypadła więc do pozycji łowieckiej, tak dobrze opanowanej przez te wszystkie księżyce jej życia. Zaczęła skradać się powolutku i była już całkiem blisko ofiary, kiedy ta niespodziewanie poderwała się do lotu. Miedź nie zamierzała tak szybko odpuścić, co to to nie. Wystrzeliła w górę jak z procy, najmocniej jak potrafiła odbijając się z tylnych łap. Jedną z przednich próbowała dosięgnąć ptaka. I owszem, poniekąd osiągnęła cel. Zahaczyła jednym pazurem o ogon zwierzęcia, ale on szybko wyrwał się, pozostawiając Miedzianą jedynie z piórem w łapie. Kiedy w końcu jej tylne nogi z powrotem zetknęły się z twardą ziemią, w jednej z nich poczuła przeszywający ból. Chyba nie tak powinna wylądować. Zapomniała, że ciało ma już nie takie młode jak te 40 księżyców temu. Przeturlała się przez kilka lisich ogonów. Stęknęła głucho. Przez kilka następnych uderzeń serca leżała w szoku plackiem na ziemi, aby następnie podnieść głowę i otrzepać się z kurzu i pyłu. Starała się dźwignąć na łapy, ale wtedy w prawej tylnej znowu odezwał się pulsujący ból. Chyba sobie ją skręciła. No, to nici z polowania. Podkuliła więc zranioną nogę i czym prędzej pokicała prosto do medyków. Dobrze, że nie zdążyła odejść daleko od obozu.
Zdyszana, stanęła u progu legowiska medyków. Nie była przyzwyczajona do takiego sposobu poruszania się.
– Dzień doobry! – zawołała, zanim weszła.
– Czego?
Zdziwiła się tym niezbyt miłym powitaniem od Trójki.
– Tu Miedź – miauknęła jak już weszła.
Odnalazła wzrokiem medyka. W oczy rzuciły jej się także przerażające, ptasie czaszki porozstawiane dookoła.
– Jeju, Trójko, skąd ten ponury wystrój wnętrza?
Widać było, iż iliowy chce, aby kotka przeszła do sedna. Napotkała się z jego poganiającym spojrzeniem.
– Przyszłam, bo podczas polowania zrobiłam coś sobie w tylną łapę – i tu pomachała prawą nogą przed cętkowanym – no, i tyle. A teraz powiedz mi, do czego te czaszki?
Usiadła wygodnie jak u siebie, owijając łapy ogonem.
<Trójko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz