Jeżowa Ścieżka westchnął cicho. Słyszał, że Mokra Gwiazda przyjął sojusz z Lisią Gwiazdą, znanego z łamania kodeksu wojownika. Może o to przodkowie się na nich gniewali? Bo przecież burzaki byli lojalni, posłuszni zasadom przodków. Medyk był pewny, że coś musiało być na rzeczy i że martwi bliscy, by tak po prostu ich nie pokarali za nic. Swoje spojrzenie utkwił w wyjściu z legowiska. Poczuł przypływający z każdą kolejną chwilą, coraz większy smutek. Zakręcone Ucho i Pliszkowy Krok odeszli z tego świata tak nagle. Nawet nie zdążył się pożegnać ze starszymi kotami. Wbił pazury w ziemię. Jego cudowna mentorka. Zawdzięczał wojowniczce naprawdę wiele. Okazała mu wsparcie, gdy wybrał drogę medyka, nauczała go walczyć i polować, naprawdę za nią tęsknił. Machnął z niezadowoleniem ogonem. Nienawidził przeżywać żałoby. Czuł jak każda kolejna, coraz bardziej go zmienia, a co za tym szło, również otwiera umysł na nowe przemyślenia.
— Jeżu!
Czekoladowy ostatni raz wysłał cichą modlitwę, życząc swojej mentorce oraz zmarłemu wraz z nią wojownikowi, by byli mimo wszystko szczęśliwi i opiekowali się dalej Klanem Burzy. Następnie szybko wbiegł do schowka, gdzie trzymali potrzebne zioła, chwytając w pyszczek trybulę i pokrzywę. Prędko znalazł się przy boku Zajęczej Stopy. Z niepokojem przyjrzał się płowemu kocurowi, zwijającemu się z bólu na posłaniu z mchu. Niewiele mysich ogonów dalej, Konwaliowe Serce zajmowała się Bluszczem. Skrzywił się na samą myśl, że mogliby nie uratować kolejnych kocich żyć. Odgonił zmartwienia, skupiając się na swojej robocie. Wepchnął pokrzywę do pyska Orzechowego Futra. Wojownik nie był wyraźnie zadowolony, ale efekt wymiotny wywołał, dokładnie tak jak tego chciał asystent.
— Leż spokojnie, jeszcze trochę musisz wytrzymać. — miauknął łagodnym głosem czekoladowy, przeżuwając w miarę szybko papkę z trybuli, mającej pomóc na ból brzucha wojownika.
— Orzechowe Futro, musisz nam powiedzieć, co dokładnie jadłeś, albo skąd piłeś wodę. — mruknęła Zajęcza Stopa, z uwagą przyglądając się pobratymcowi. Dotknęła delikatnie łapą jego brzucha, wywołując syknięcie od strony przyjaznego członka klanu. Zmrużyła oczy, ale nic nie powiedziała. — Boli cię tylko brzuch?
Jeżowa Ścieżka odczekał, aż kocur powoli skinie głową w odpowiedzi, zanim przysunął mu bliżej papkę. Gdyby nie właściwości ziół, mogliby skoczyć po wodę. Ten dzień był wyjątkowo ciężki dla trójki medyków. Dobrze, że było ich tak dużo. W pojedynkę Zajęcza Stopa by sobie nie poradziła.
— Odpocznij, Orzechowe Futro. Ból minie. — miauknął Jeżyk, gdy wojownik zjadł posłusznie lekarstwo. Widział, że nadal cierpi, ale przynajmniej już mniej. Kwestia kilkunastu kolejnych uderzeń serca. Poczuł na sobie ogon Zajęczej Stopy. Spojrzał w ślepia mentorki, kryjące w sobie tyle zmartwienia, ile pierwszy raz był w stanie zobaczyć.
— Będzie dobrze. Poradzisz sobie. — chociaż słowa skierował do wojownika, cały czas wpatrywał się w kocicę, przekazując jej to samo. Taka była prawda. W obliczu zamieszania, musieli dać sobie radę wszyscy razem i nie doprowadzić, by problem stał się większy. Zmarszczył brwi. Był prawie pewny, że musiało chociaż o coś nieświeżego, co wojownik zjadł lub wypił. Pliszkowy Krok i Zakręcone Ucho także skarżyli się na ból brzucha, zanim odeszli polować z Klanem Gwiazdy.
— Położyłam ją spać. A jak sprawa ma się u was? — spytała Konwaliowe Serce, powoli podchodząc do towarzyszy. Syn Kucykowego Ogona ostatni raz zerknął na usypiającego kocura, zanim wraz z medyczkami oddalił się trochę na bok, by rozważyć wszystkie opcje. Usiadł obok nich, owijając ogon wokół łap oraz nasłuchując. W każdej chwili mógł pojawić się kolejny potrzebujący ich pomocy kot.
— Orzechowe Futro zwymiotował. To trochę pomogło. Musimy się dowiedzieć, co konkretnie jadł lub pił. — miauknął powoli Jeżowa Ścieżka.
— Skażona woda? — podsunęła Konwaliowe Serce. — Mogłoby to wyjaśnić ból brzucha. Możemy przejść się na granicę z Klanem Lisa, by sprawdzić wodę.
— Albo coś ze zwierzyną. — poruszyła wąsami Zajęcza Stopa.
— Pójdźkowa Łapa była odpowiedzialna za karmienie starszych. — mruknął Jeżyk, wzdychając ciężko. Medyczki zrobiły to samo. Nie znali dobrze tej kotki. Pojawiła się z Ostową Łapą tak nagle, jakby znikąd i chociaż wersja, że są spokrewnieni z Mokrą Gwiazdą zdawała się wiarygodna, jak bardzo mogli im ufać?
— Nie sądzę, żeby zrobiła to celowo. — miauknęła cicho Konwalia, broniąc młodej uczennicy.
— Warto z nią porozmawiać. — miauknął Jeżyk, podnosząc się na równe łapy. Odwrócił się, robiąc kilka kroków w stronę wyjścia.
— A ty dokąd? — spytała Zajęcza Stopa.
— Mokry chciał z nią rozmawiać. Chętnie dorzucę swoje trzy myszy do przesłuchania. — wzruszył ramionami burzak.
Zajęcza Stopa i Konwaliowe Serce spojrzały po sobie. Najstarsza z nich otworzyła pysk, by coś odpowiedzieć, kiedy jęk bólu Orzechowego Futra dobiegł do ich uszu. Puściły Jeżową Ścieżkę, wracając do zajmowania się potrzebującymi i otaczając kółeczkiem wojownika, z kolejnymi ziołami, oczywiście z umiarem. Zdrowy sen również mógł mu bardzo pomóc.
Jeżowa Ścieżka tym czasem opuścił legowisko medyków. Skierował się od razu w stronę tego należącego do jego najlepszego przyjaciela. Zanim jednak zdążył przekroczyć "próg" legowiska, ktoś na niego wpadł. Zaskoczony czekoladowy spojrzał na tego kogoś. Widok wielkich ślip szylkretki, od razu go uświadomił, że ma zaszczyt porozmawiać z poszukiwaną przez siebie kotką.
— Nie zauważyłam cię. — miauknęła szybko kotka, wyraźnie się spiesząc.
Jeżyk przekrzywił łebek. Cokolwiek powiedział jej Mokra Gwiazda, musiało to wywołać w niej aż za dużą reakcję. Nie zamierzał od razu rzucać w nią oskarżeniem, wolał przeprowadzić spokojne przesłuchanie. Uczennica nie zmieni się nagle w denerwującego pana psa, którego już uznali za zaginionego, gdy nie wrócił po tak długim czasie.
— Pójdźkowa Łapo, gdzie upolowałaś zwierzynę, którą dałaś naszym starszym? — miauknął, stając przed kotką, by go nie wyminęła. Chciał dowiedzieć się prawdy dla dobra całego klanu. Tu i teraz. — To bardzo ważne. Musisz sobie to przypomnieć.
<Konopio? Przesłuchanie>
O, może uchylimy rąbka tajemnicy :3
OdpowiedzUsuń