- Pomożesz mi? – wysapała cętkowana.
- Pewnie – miauknęła cicho Deszcz, odkładając piszczkę obok siebie. Następnie młodsza z dwóch sióstr chwyciła starszą za ogon. Krokus lekko syknęła, czując kły błękitnej na kończynie, ale nic nie powiedziała. Deszcz pociągnęła, a bura starała się odepchnąć dodatkowo łapami. Po chwili wypadła z krzaka prosto na jednolitą siostrzyczkę, przewracając ją. Od razu wstała, po czym podała zielonookiej pomocną łapę.
- Nic ci nie jest? – spytała.
- Nie, chyba nic – powiedziała szara, wstając.
- Proszę, proszę! Znów się spotykamy, piękne panie. – usłyszały głos czarnego kocura, który powoli wyszedł z krzaków – cóż za radość spotkać was znowu! – miauknął.
Kotki spojrzały na niego skonfundowane.
- T-t-tak… - miauknęła Deszcz.
- Drogie panie, ostatnio tak nagle odeszłyście, przez co me serce tęskniło do was w dzień i w nocy – miauknął smutno – może spędzimy dzisiejszy dzień razem, moje drogie? Na co macie ochotę?
- Na…zioła… - miauknęła Krokus. – w sensie, na naukę o ziołach…
- Ah, jak widzę, chcecie być uzdrowicielkami. – miauknął. – w drogę więc! – miauknął, ruszając w nieznanym kotkom kierunku. Te podążyły za nim, licząc na kolejną dawkę przydatnych informacji. I na szczęście, otrzymały je.
[przyznano 10%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz