— Daglezja, słuchaj! Sprawa życia i śmierci! — miauknęła szylkretka, podchodząc do rudej i chowając głowę w mech. — Bo ja mu powiedziałam, że jest paskudnym kupskiem gówienka — dodała z przejęciem, niemal wypluwając te słowa pod jej łapami.
— Co? — spytała zdezorientowana. — Komu tak powiedziałaś?
— No temu! — Wskazała na mszystą kulkę. — Boję się, że uraziłam go i naśle na mnie swojego omszonego władcę, który mnie spierze na kwaśne jabłko. Krewetka mówi, że takie rzeczy się nie dzieją, ale ja nie wiem, trochę się boję... A co, jak jestem teraz przeklęta? Matko jedyna, Daglezja, błagam, co mam zrobić? — płakała Aksamitka. Chwilę Daglezja przetwarzała właśnie otrzymane informacje. Omszony władca? Przeklęta? O czym ona nawija?
— Nic ci nie będzie. — mruknęła — A jeśli jednak będzie, to osobiście pójdę do tego omszonego władcy i skopię tą jego jebaną dupę, że się nie pozbiera. — podniosła dumnie głowę.
— Z-zrobiłabyś to?
— Oczywiście! A ten chuj nigdy więcej by nawet cię nie zobaczył. Gwarantuję ci to, możesz czuć się bezpieczna.
— A czy mówienie tak o nim nie jest troszeczkę niemiłe? — spytała szybko mrugając Aksamitka.
— Oczywiście, że nie jest, skoro na to zasłużył! — miauknęła głośno ruda, jakby była to najoczywistsza odpowiedź, pokroju dylematu, czy ryby oddychają od wodą.
— Może faktycznie. — rozchmurzyła się nieco pointka i spojrzała na siostrę z wdzięcznością. Zaraz po tym rzuciła się jej na szyję.
— Co ty wyprawiasz?!
— Tak ci dziękuję! Czuję się o trzykroć lepiej! — przytuliła ją mocno Aksamitka. Gdyby to był ktokolwiek inny momentalnie by go odepchnęła, ale coś jej mówiło, aby to po prostu wytrzymać. Siedziała więc, czując jak kotka wtula się w jej futerko, ze zdegustowaną miną.
— No, no. Fajnie. A możesz mnie puścić? — westchnęła po dłuższej chwili.
— Jeśli tylko chcesz!
— Dzięki. — Daglezja wyślizgnęła się z jej uścisku i otrzepała. — Możesz następnym razem tak mnie nie przytulać?
— Nie lubisz tulenia? Oh, zrobiłam ci krzywdę? Przytuliłam za mocno? Przepra-
— ...To też. Silne z ciebie dziewczę. Po prostu wolę mieć ładnie ułożoną sierść. — zaśmiała się Daglezja.
— Ale na pewno nie jesteś na mnie zła?
— Na pewno.
<Aksamitka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz