Po przyzwyczajeniu się do Barwinkowego Podmuchu zdołał polubić patrole, znacznie bardziej niż walkę, polowanie, wymienianie mchu za karę, pomoc medykom w zbieraniu ziół. Podczas przeszukiwania terenu mógł się rozluźnić, wczuć w odgłosy przyrody, nauczyć się rozróżniać te gorsze dźwięki od przyjemniejszych.
Po prostu jakimś cudem otoczenie wprawiało kocura w błogi nastrój, przynosiło ukojenie rozedrganym emocjom, jakby przenosił się do alternatywnego, kociego świata.
Przy obcych tak nie potrafił. Przy obcych pozostawał w chłodnej rzeczywistości, bojąc się i obawiając o każde wypowiedziane słowo. Przy obcych... spinał się, zmieniał, nie pokazywał nic z ukrytego wnętrza pewnego siebie Droździego Trelu, którym pragnął się stać.
To nie będzie nic strasznego, to nie będzie nic strasznego. Nie spieprzysz tego, będzie dobrze. Przejdziecie teren, chwilę pogadacie, ty pójdziesz w lewo lub w prawo, ona przez środek i pójdzie gładko. Jak zwykle, jak z Fałszywym Sercem, jak z Mlecznym Płatkiem, jak z Barwinkowym Podmuchem. Wyobraź ich koło siebie, ich wygląd, kształt, zapachy. Wsłuchaj się w głos - myślał sobie, próbując uspokoić narastającą w sobie panikę. Musiał się uspokoić, nie mógł pokazać się z tej paskudnej strony.
A jeśli ten kot bądź ta kotka zna Drozda i nie przyjdzie, bo pamięta go ze zgromadzenia? A może sam, sama, odbębni patrol, wahając się reakcji burego?
To ostatnie na chwilę spowolniło szybkie bicie serca kota, nie musiałby uczestniczyć w interakcji towarzyskiej i zwyczajnie mógłby odpocząć, poszukać braci i spędzić z nimi czas.
To byli jego jedyni przyjaciele, nie miał więcej znajomości. Stanowił samotną przystań wśród wszystkich klfiaków.
Czy kiedykolwiek odnajdzie to szczęście? Czy ktokolwiek dostrzeże w nim kiedyś przyjaciela? Może to szczera przyjaźń zabrałaby strach i stres daleko stąd?
Tyle pytań, na żadne nie znał odpowiedzi.
Widok czekoladowej kotki, zmierzającej ku niemu, zwiększył mu tętno.
Widok czekoladowej kotki, zmierzającej ku niemu, zwiększył mu tętno.
- Idziemy razem na patrol, prawda? - zapytała się, wkraczając powoli w dystans ucieczki Droździego Trelu.
- T-tak... Idźm-my, b-bo się ście-ściemna - odpowiedział spięty bury.
<Jaśmin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz