Jako mała uwielbiała Klan Gwiazdy. Znała go jako dobre koty, sprawiedliwie, łypiące znad gwieździstego nieba na ziemię pełną bólu i problemów. Kocięca ciekawość zachęcała liliową do zadawania masy pytań Miedzianej Iskrze odnośnie przodków. Uwielbiała o nich słuchać, potrafiła nawet w dorosłym życiu odtworzyć opowieści karmicielki odnośnie duchowych towarzyszy każdego z żyjących w klanach kotów.
Potem spotkała się z wątpliwościami Fasolowej Łodygi. Uczennica Potrójnego Kroku zdawała się... nie postrzegać aż tak fanatycznie gwiezdnych jak jej trójłapy towarzysz. Swoimi wypowiedziami na temat podniebnego klanu zasiała ziarno zwątpienia w sercu Pierzastej Mordki.
Ci nieskazitelni i sprawiedliwi byli... fałszywi? Przekłamani? Okrutni? Nieprawdziwi? Każda przesłanka o nich wydawała się nieprawdziwa? Kłamliwa?
Liliowa długo nad tym myślała, nie potrafiąc dojść do jednoznacznych wniosków. Niby przyznawała medyczce rację, bo wyżsi duchowo nie pozwalali zwykłym leczącym na założenie rodziny, ale przywiązanie i pewna dawna, kocięca ciekawość nie pozwalała liliowej podjąć ostatecznego osądu odnośnie zmarłych.
Kolesie Stwórcy zmienili wszystko. Pasmo cierpienia rozwinęło wątpliwości Pierzastej Mordki. Przestała wierzyć w istnienie gwiezdnych kotów. Nie wierzyła w ich litość, cuda, przywiązanie do obecnie żyjących. Wątpiła, lecz jej niewiara nie przyjęła formy nienawiści, jak w przypadku Świtającej Maski. Pamiętała, wiedziała o wewnętrznej niechęci kocura do Klanu Gwiazdy, słyszała, jak raz gadał do siebie.
- Klan Gwiazdy nie zasługuje na tę cała cześć - mówiła nad grobem rodziców, chcąc wyrzucić z siebie wewnętrzną niechęć i zawiść. - Nie istnieją, zesłali nam epidemię. Wcześniej wielokrotnie narazili na cierpienie. Zabrali mi was, was wszystkich - mówiła, myśląc o rodzicach i jednocześnie o utraconym rodzeństwie. - Jeśli Klan Gwiazdy istnieje...
- Oni istnieją - usłyszała głos, za sobą, w niedalekiej odległości.
Pierzasta Mordka odwróciła się. Przed nią stała Jastrzębi Podmuch.
- Nie, nie istnieją. Skrzywdzili mnie, skrzywdzili całą moją rodzinę i Klan Wilka - odpowiedziała liliowa oschle. - W jaki sposób udowodnisz ich istnienie, skoro mają gdzieś nasze cierpienia i modły takich fanatyków jak Potrójny Krok?
Potem spotkała się z wątpliwościami Fasolowej Łodygi. Uczennica Potrójnego Kroku zdawała się... nie postrzegać aż tak fanatycznie gwiezdnych jak jej trójłapy towarzysz. Swoimi wypowiedziami na temat podniebnego klanu zasiała ziarno zwątpienia w sercu Pierzastej Mordki.
Ci nieskazitelni i sprawiedliwi byli... fałszywi? Przekłamani? Okrutni? Nieprawdziwi? Każda przesłanka o nich wydawała się nieprawdziwa? Kłamliwa?
Liliowa długo nad tym myślała, nie potrafiąc dojść do jednoznacznych wniosków. Niby przyznawała medyczce rację, bo wyżsi duchowo nie pozwalali zwykłym leczącym na założenie rodziny, ale przywiązanie i pewna dawna, kocięca ciekawość nie pozwalała liliowej podjąć ostatecznego osądu odnośnie zmarłych.
Kolesie Stwórcy zmienili wszystko. Pasmo cierpienia rozwinęło wątpliwości Pierzastej Mordki. Przestała wierzyć w istnienie gwiezdnych kotów. Nie wierzyła w ich litość, cuda, przywiązanie do obecnie żyjących. Wątpiła, lecz jej niewiara nie przyjęła formy nienawiści, jak w przypadku Świtającej Maski. Pamiętała, wiedziała o wewnętrznej niechęci kocura do Klanu Gwiazdy, słyszała, jak raz gadał do siebie.
- Klan Gwiazdy nie zasługuje na tę cała cześć - mówiła nad grobem rodziców, chcąc wyrzucić z siebie wewnętrzną niechęć i zawiść. - Nie istnieją, zesłali nam epidemię. Wcześniej wielokrotnie narazili na cierpienie. Zabrali mi was, was wszystkich - mówiła, myśląc o rodzicach i jednocześnie o utraconym rodzeństwie. - Jeśli Klan Gwiazdy istnieje...
- Oni istnieją - usłyszała głos, za sobą, w niedalekiej odległości.
Pierzasta Mordka odwróciła się. Przed nią stała Jastrzębi Podmuch.
- Nie, nie istnieją. Skrzywdzili mnie, skrzywdzili całą moją rodzinę i Klan Wilka - odpowiedziała liliowa oschle. - W jaki sposób udowodnisz ich istnienie, skoro mają gdzieś nasze cierpienia i modły takich fanatyków jak Potrójny Krok?
<Jastrzębi Podmuchu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz