Nie mogła jednak zrezygnować z treningu, bo w końcu była prawdziwą wojowniczką, a takim nie przystaje przejmować się drobnymi problemami ze zdrowiem. To z pewnością nic poważnego, a klan potrzebował jej sprawnej. Była niemalże pewna, że przejdzie jej po paru dniach.
Z powagi sytuacji zdała sobie dopiero sprawę, kiedy brat zaczął kaszleć i plunął na jej ogon. Widząc krew, zastygła w bezruchu. Rozszerzyła ślepia ze zdumienia, a gdy chciała posłać Jastrzębiowi oskarżycielskie spojrzenie, ten biegł już w stronę legowiska medyków. Westchnęła i z trudem dźwignęła się na własne łapy, podążając jego śladem. Niech ją już ktoś zbada i powie, że nic się nie dzieje. Zdąży jeszcze przejść się na patrol.
Weszła do środka, gdzie bury opowiadał Potrójnemu Krokowi o tym, co mu dolega. Choć wydawał się spokojny, Skała mogłaby przysiąść, że widzi u niego pewne zmartwienie. W środku mógł się naprawdę trząść, co ją nawet satysfakcjonowało, bo ona nie bała się tego, co ma być. Przecież nie może być tak źle, jakieś lekkie choróbsko, dadzą im kwiatka do zjedzenia i cudem będą zdrowi. To zawsze tak działa i jest proste, więc nie ma powodu do paniki.
- Nie wierzę, kolejni – wycharczał trójłapy, spoglądając na ich zapas ziół. – Przeklęty czerwony kaszel.
- CZERWONY KASZEL? – Czarna, słysząc to, niemalże wycofała się z legowiska. – A ty musiałeś na mnie napluć, jesteś wspaniałym bratem, naprawdę! – warknęła w stronę brata, starając się nie dać emocją.
Była za młoda na śmierć. Jeszcze miała tyle komplementów do powiedzenia Płomień, nie może teraz tak po prostu odejść z tego świata! W głowie rzuciła stos obelg w kierunku Jastrzębiego Cienia.
*****
Ostatecznie skończyli na kwarantannie. Epidemia objęła wielu członków klanu, a przez pewien okres czasu jedynym dźwiękiem były odgłosy kaszlu. Skalny Szczyt mimo złości trzymała się blisko brata. Nie mogła już beztrosko biegać po lesie, tylko była zmuszona do kulenia się w żłobku, który tymczasowo pełnił miejsce dla chorych. Z jednej strony czułą się paskudnie, choroba zabrała z niej chęci do życia, a mimo to z nudów potrafiła przez cały dzień gadać. Marudziła, jęczała, warczała – wykazywała swoje niezadowolenie na każdy możliwy sposób. Szczególnie oberwało się Jastrzębiowi, bo ta nie dawała mu spokoju. Momentami nawet szeptała mu do ucha zaczepne odzywki, na temat jego kochanki z Klanu Burzy. Obiecała sobie szukać jej wzrokiem na każdym zgromadzeniu i czekać na jakieś podboje ze strony burasa. To byłoby jej zdaniem całkiem zabawne.
Niestety Jastrzębi Cień nie dawał się jej głupocie, tylko ignorował każde jej słowo. Mogła go nawet pacać, atakować, a on i tak nie reagował.
- Jak dalej będziesz takim nudziarzem, to nigdy nikogo nie wyrwiesz – mruknęła, czekając na moment, w którym w końcu pęknie. W odpowiedzi dostała ciche prychnięcie. Syknęła. – Nawet tej od Burzaków – powiedziała to ciszej. Po chwili dostała łapą po głowie.
- Przestań – warknął, wstając i odchodząc na drugi koniec ich więzienia. Zaśmiała się cicho, zadowolona z chwilowego sukcesu. Naprawdę nie wyobrażała sobie, że kiedykolwiek znowu trafi do tego przeklętego żłobka. Co prawda, winą była tylko choroba, ale nie raz słyszała o tym, jak z powodu kar cofano wojownikom rangi. Zadrżała na myśl o takim okrucieństwie. Przez to, że bała się swej matki u władzy, starała się być grzeczna i nie rozrabiała.
- Jastrząąąąąąb, nie opuszczaaaj mnieeee! – wydarła się, drepcząc w jego kierunku.
Owszem, bała się momentami śmierci. Czerwony kaszel był w końcu poważnych choróbskiem, ale wierzyła w swoją siłę i to, że nie da się tak łatwo pokonać.
*****
Codziennie dostawali jakieś zioła do przeżuwania, a ona z biegiem czasu zaczęła czuć się lepiej. Widziała, że stan jej brata również się poprawił. Nie zwracała uwagi na innych, dla niej w tym momencie liczyło się tylko własne zdrowie.
No i Jastrzębia, bo kogo miałaby denerwować, gdyby umarł?
- Jak się czujesz z tym że już nie będziemy spędzać ze sobą całych dni? – zagadnęła. – Pewnie jest ci smutno, ale nie martw się! Jak mnie ładnie poprosisz, to możemy razem chodzić na polowania. – Uśmiechnęła się głupawo w jego stronę. Jej życie powoli wracało do normalności.
<Jastrząb?>
Wyleczeni: Skalny Szczyt, Jastrzębi Cień
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz