Musiała przyznać, że nie spodziewała się wybuchu złości Niebiańskiego Kwiatu. Ciotka była zazwyczaj spokojna i łagodna, choć najwyraźniej buntowniczy charakter czarnej obił się również na niej. Pyskatka odpoczywała po skończonej pracy w postaci poprawiania legowisk, a obok siedziała Borówkowa Mordka, pilnując czarnej.
- Hej, co u ciebie? - Zapytała Niebiański Kwiat cicho, jej głos trochę drżał. Pyskatka nie dziwiła się po jej ostatnim wybuchu. - Chyba ostatnio mnie poniosło.
Córka Świerszczowego Skoku prychnęła. Niebiański Kwiat najpierw drze się na nią jak na psa, nie odzywa się przez długi okres czasu, i dopiero teraz przeprasza? Glina odwiedzał częściej Pyskatkę przez trzy świty, niż ciocia w całym swoim życiu.
- Poniosło? Odwaliłaś wielką szopkę - Warknęła czarna, ale nie mogła ukryć, że była całkiem dumna z cioci. W końcu przestała być taką uroczą niewinną kluską. Gdyby kiedyś wydarła się tak na liderkę... Odepchnęła szybko te myśli, wiedząc, że były nieistotne i podniosła wzrok na ciocię. - W tym okresie nie ma czasu na głupie sprzeczki. Są dla idiotów i małych bachorów.
- Pyskatko, bądź...
- Grzeczna, kulturalna? Posłuszna? - Dokończyła kotka z cynicznym, przedrzeźniającym tonem. - Słyszałam tę frazę tyle razy, że mam ją wyrytą w mózgu na pamięć. Przecież sobie poradzę! Na gwiezdnych, nie będę udawać milutkiej i skromnej, jeśli taka nie jestem!
Niebiański Kwiat westchnęła. Ładnie pachniała. Polanami Klanu Burzy i roślinami. Ale było czuć od niej również zmęczenie i wysiłek towarzyszący każdemu nierudemu kotu.
- Po prostu się martwię. Jeszcze nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Co u ciebie? - Dłuższa rozmowa widocznie sprawiła, że Niebo ponownie odzyskała trochę pewności siebie i przecięła mgłę nieśmiałości, która powróciła po ostatniej kłótni. Można było to nazwać kłótnią? Pyskatka nie zdążyła nawet odpowiedzieć cioci. Ta tak się zdenerwowała, że wyparowała od razu po ostatnim słowie.
- A co ma u mnie być? - Odpowiedziała kotka, trochę poddenerwowana. Ogon jej lekko bił, ale starała się nie wybuchać. Wiedziała, że rodzina się o nią troszczy. Glina, który mimo, że przez charakter siostry często mógłby być nieco zirytowany, starał się ją wspierać. Matka i ojciec, którzy są zatroskani kolejną ciążą i przygnębieni, sama Niebo, ciocia, która rzadko się denerwuje, troszczy się o nią mimo, że ona sama nie powiedziała jej nigdy nic miłego. Dziadek, który wystarczająco ma na głowie będąc zastępcą. - Jest źle, jak zawsze w tym durnym okresie. - Powiedziała szczerze, jak miała w zwyczaju. - Przyrzekam, że coś im zrobię, jeśli wszyscy ci rudzi idioci nie przestaną tak nas dyskryminować. Bez względu na to, gdzie jestem i co robię, nie jestem małym ledwo urodzonym kociakiem, który nie ma pojęcia o świecie. Nie będzie u mnie dobrze, póki ta piaskowa cholera jest liderem. A ty jak się czujesz? Wydarłaś się jeszcze na kogoś?
Podkreśliła ostatnie pytanie. Nie zapomni wybuchu ciotki, ale nie miała też zamiaru się nad tym rozczulać. W tym czasie nie ma miejsca na głupie sprzeczki i pieprzone konflikty.
<Niebo? Wybacz, że takie krótkie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz