bez time skipu, by chociaż jedno opko nie miało depresyjnego oddźwięku
- PIÓRKO ŚMIERDZIELUUUU! - wydarła się dopiero co mianowana Płonąca Wa... Cholera na cały głos, szukając w tłumie liliowej mentorki, dawnej mentorki.
Pierzasta nie zingorowała wezwania. Stanęła tuż naprzeciwko młodszej od siebie, patrząc jej prosto w oczy. Podniosła delikatnie kącik ust ku górze, najciekawsza część dnia właśnie się zaczynała, darcie mordy z tym małym kmiotem. Niby to podnosiło ciśnienie, jednak przynosiło córce Iglastego Krzewu pewną satysfakcję.
- Coś chciałaś, Płonąca Gówniaro? - zapytała się, przeciągając głoski.
- Masz grubą dupę - odpowiedziała od razu ruda błyskiem zawiści w pomarańczowych oczach, intensywnych jak ognisko na koloniach.
- Wali ci z japy jak po obsraniu legowiska - kontynuowała serię wyzwisk Pierzasta Mordka.
- Wyglądasz jak gruba jaskółka!
- Masz pysk jak kłoda!
- Wylizanie dodaje ci siwizny i zmarszczek!
- Masz pysk jak kłoda!
- Wylizanie dodaje ci siwizny i zmarszczek!
- Jesteś sztywna jak Potrójny Krok!
- Masz mózg jak orzeszek!
- Masz mózg jak orzeszek!
- Szczekasz dupą!
Pomimo oficjalnego mianowania obie zachowywały się jak zwykle: głośno, narowiście i bez głębszego sensu. Która z nich miała jakiekolwiek korzyści z takich dyskusji? Płonąca Waśń postępowała zgodnie ze swoim charakterem, a Pierzasta Mordka mogła się wyżyć.
Pomimo oficjalnego mianowania obie zachowywały się jak zwykle: głośno, narowiście i bez głębszego sensu. Która z nich miała jakiekolwiek korzyści z takich dyskusji? Płonąca Waśń postępowała zgodnie ze swoim charakterem, a Pierzasta Mordka mogła się wyżyć.
- Słuchaj, mam dla nas obu wyzwanie - wtrąciła nagle liliowa, wytrącając młodszą z powiedzenia czegoś w stylu "nie masz dupy" czy coś w tym stylu. - Co powiesz na wyścig, Płonąca Mendo?
- Przegonię cię szybciej, niż ty wyliżesz ogon twojej starej - odpowiedziała Płonąca Waśń, przyjmując wyzwanie.
- Mojej mamy w to nie mieszaj! - warknęła liliowa, machając ogonem ze zniecierpliwieniem. - Biegniemy nad rzekę. Kto ostatni, sprząta mech drugiego... START! - rzuciła od razu liliowa, biegnąc z całych sił.
- Ty cholero jedna! - skomentowała Płomień, ruszając tuż za starszą.
Biegły przez las, zbliżając się do rzeki. Małe zwierzęta odbiegały ze strachu, słysząc zapierniczające jak bolidy z Formuły 1 kotki. Ptaki rozdziawiały dzioby, dziwiąc się wyścigowi dwóch wrogich członkiń jednego klanu.
Pierzasta Mordka i Płonąca Waśń biegły łeb w łeb, często stosując wobec siebie nieczyste zagrania. Próbowały ścinać zakręty, wepchać siebie w krzaki, napluć nawzajem. Czego one nie nawymyślały....
Dotarły nad brzeg w tym samym momencie. Dyszały, patrząc w wodę i czując narastające pragnienie. Działanie adrenaliny kończyło się, więc zmęczenie, wyczerpanie i nadchodzące zakwasy dawały się we znaki.
- Ty sprzątasz ten cuchnący mech, ja nie zamierzam - rzekła Płonąca Waśń, gdy zdołały odzyskać oddech.
- Chyba śnisz - odpowiedziała szybko Pierzasta Mordka. - A właśnie... gratulacje z okazji mianowania - dodała, wpychając bez żadnych zawahań własną uczennicę do wody. - Otrzęsiny, moje kochane Płonące Cholerstwo - uśmiechnęła się z drwiną.
Na powierzchni wody pojawiło się kilka bąbelków, pod powierzchnią majaczyły kolory zjawiskowego futra młodszej. Ta wyłoniła się z wody chwilę potem, wykasłując ciecz z pyska.
- Taka krótka kąpiel? Śmierdzisz, umyj się bardziej - rzuciła Pierzasta Mordka, prowokując Płomień.
<Płomień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz