Pierzasta Mordka otrzymała pod swoje skrzydła pierwszą uczennicę. Do liliowej cały czas nie mogła dotrzeć ta informacja. W końcu będzie miała co robić w tym klanie prócz ciągłego narzekania na to, co było! Nie zmieni się od razu w boomerkę i nie skończy w starszyźnie, mówiąc o dawnych, "wspaniałych" czasach.
Nie marzyła jakoś wielce o nauczaniu kogoś z nowszego pokolenia Klanu Wilka. Cieszyło ją spokojne życie, z dala od spojrzeń Stwórcy i jego popleczników, głodówek i udawania, że sytuacja się polepszy. Ostatnimi dniami coraz bardziej irytowała ją obecność kotów z Klanu Burzy. Ciągle mówiła o tym Żabiemu Skokowi, bo arlekince również nie przypadł do gustu tak długi pobyt obcych w klanie. Znali coraz więcej ich sekretów i technik walki czy polowania. Jeszcze im odbije i porwą im medyków jako zakładników, chcąc coś wymusić na Iglastej Gwieździe. W końcu jeden z leczących to jego wnuk.
Skupiła się na swojej nowej podopiecznej.
Płonąca Łapa, dymna tortie, z naprawdę ładnym umaszczeniem i ciętym językiem oraz ogromnym ego. To zdołała wywnioskować liliowa podczas kilku pierwszych chwil, spędzonych z czarną. Córka Wężowego Wrzasku dowodziła mową ciała o swojej wyższości i wielkiej pewności siebie. Uniesiony ogon, pewne ruchy, figlarny błysk w oczach. Piórko zrozumiała, że będzie czekało na nią naprawdę ciężkie zadanie. Jednak kto nie inny zdoła, prędzej czy później, wyuczyć kotkę, jak nie ona?
- Nie jesteś mi potrzebny. Słabeuszy nie przyjmuję, rozumiesz? Mnie może szkolić tylko silny i odważny wojownik, bo to ZASZCZYT mnie uczyć, czaisz? - powiedziała Płonąca Łapa.
- Na samym początku zacznijmy od jednego prostego faktu - miauknęła Pierzasta Mordka, gdy czarna skończyła poprzednią wypowiedź. - Nie jestem kocurem, tylko kotką.
Uczennica prychnęła śmiechem w odpowiedzi.
- Kto? Że ty? Kocurem? Przecież pachniesz jak facet, masz jaja i masz męski głos. Nie rób ze mnie głupka - odpowiedziała dymna, nie potrafiąc uwierzyć słowom mentorki.
Liliowa wzięła głęboki wdech. Czekała ją kolejna sytuacja z cyklu: "Jestem babą, nie facetem, bo tak zadecydował los".
- Nie. Jestem kotką i koniec. Nie będę ci na nic odpowiadać, gdy będziesz miauczeć do mnie w męskiej formie - rzekła stanowczo Pierzasta Mordka.
- Teraz taka odważny, a pewnie się boisz własnego cienia. - Płonąca Łapa nie wyglądała na zadowoloną.
Pierzasta Mordka postanowiła nie dawać wejść sobie na głowę takiemu małemu wypierdkowi. W końcu była starsza i do tego zaliczała się do licznego potomstwa Iglastej Gwiazdy. Płynęła w niej krew lidera, dlatego coś z tej krwi należało wykrzesać.
Wzięła Płomień za luźną skórę na karku. Czarna nie miała już wagi kociaka, ale wojowniczka zdołała ją unieść. Skierowała swoje kroki w kierunku legowiska uczniów.
- Ej! Puszczaj mnie! Słyszałeś?! Puść! - Młodsza poruszała nogami, próbując kopnąć liliową, a następnie wbijała pazury w ziemię, aby zatrzymać idącą Piórko.
Pointka milczała. Zdołała donieść dzikuskę na miejsce. Puściła czarną przy jednym z mchów.
- Dzisiaj zaczynasz swój trening. Za kilka godzin udasz się na nocne czuwanie. Nim do tego dojdzie, masz za zadanie wymienić mech każdemu z uczniów. Na moich oczach. Nigdzie nie pozwolę ci iść, dopóki nie wypełnisz swojego zadania - miauknęła Pierzasta Mordka, siadając w wejściu. Czekały ją nerwowe i pełne wrzasków kotki godziny.
Nie marzyła jakoś wielce o nauczaniu kogoś z nowszego pokolenia Klanu Wilka. Cieszyło ją spokojne życie, z dala od spojrzeń Stwórcy i jego popleczników, głodówek i udawania, że sytuacja się polepszy. Ostatnimi dniami coraz bardziej irytowała ją obecność kotów z Klanu Burzy. Ciągle mówiła o tym Żabiemu Skokowi, bo arlekince również nie przypadł do gustu tak długi pobyt obcych w klanie. Znali coraz więcej ich sekretów i technik walki czy polowania. Jeszcze im odbije i porwą im medyków jako zakładników, chcąc coś wymusić na Iglastej Gwieździe. W końcu jeden z leczących to jego wnuk.
Skupiła się na swojej nowej podopiecznej.
Płonąca Łapa, dymna tortie, z naprawdę ładnym umaszczeniem i ciętym językiem oraz ogromnym ego. To zdołała wywnioskować liliowa podczas kilku pierwszych chwil, spędzonych z czarną. Córka Wężowego Wrzasku dowodziła mową ciała o swojej wyższości i wielkiej pewności siebie. Uniesiony ogon, pewne ruchy, figlarny błysk w oczach. Piórko zrozumiała, że będzie czekało na nią naprawdę ciężkie zadanie. Jednak kto nie inny zdoła, prędzej czy później, wyuczyć kotkę, jak nie ona?
- Nie jesteś mi potrzebny. Słabeuszy nie przyjmuję, rozumiesz? Mnie może szkolić tylko silny i odważny wojownik, bo to ZASZCZYT mnie uczyć, czaisz? - powiedziała Płonąca Łapa.
- Na samym początku zacznijmy od jednego prostego faktu - miauknęła Pierzasta Mordka, gdy czarna skończyła poprzednią wypowiedź. - Nie jestem kocurem, tylko kotką.
Uczennica prychnęła śmiechem w odpowiedzi.
- Kto? Że ty? Kocurem? Przecież pachniesz jak facet, masz jaja i masz męski głos. Nie rób ze mnie głupka - odpowiedziała dymna, nie potrafiąc uwierzyć słowom mentorki.
Liliowa wzięła głęboki wdech. Czekała ją kolejna sytuacja z cyklu: "Jestem babą, nie facetem, bo tak zadecydował los".
- Nie. Jestem kotką i koniec. Nie będę ci na nic odpowiadać, gdy będziesz miauczeć do mnie w męskiej formie - rzekła stanowczo Pierzasta Mordka.
- Teraz taka odważny, a pewnie się boisz własnego cienia. - Płonąca Łapa nie wyglądała na zadowoloną.
Pierzasta Mordka postanowiła nie dawać wejść sobie na głowę takiemu małemu wypierdkowi. W końcu była starsza i do tego zaliczała się do licznego potomstwa Iglastej Gwiazdy. Płynęła w niej krew lidera, dlatego coś z tej krwi należało wykrzesać.
Wzięła Płomień za luźną skórę na karku. Czarna nie miała już wagi kociaka, ale wojowniczka zdołała ją unieść. Skierowała swoje kroki w kierunku legowiska uczniów.
- Ej! Puszczaj mnie! Słyszałeś?! Puść! - Młodsza poruszała nogami, próbując kopnąć liliową, a następnie wbijała pazury w ziemię, aby zatrzymać idącą Piórko.
Pointka milczała. Zdołała donieść dzikuskę na miejsce. Puściła czarną przy jednym z mchów.
- Dzisiaj zaczynasz swój trening. Za kilka godzin udasz się na nocne czuwanie. Nim do tego dojdzie, masz za zadanie wymienić mech każdemu z uczniów. Na moich oczach. Nigdzie nie pozwolę ci iść, dopóki nie wypełnisz swojego zadania - miauknęła Pierzasta Mordka, siadając w wejściu. Czekały ją nerwowe i pełne wrzasków kotki godziny.
<Płonąca Łapo?>
Płomień rn: no chyba cie pogrzało
OdpowiedzUsuń