— Melonowa Gwiazda. — powtórzył Zimorodek po chwili zmieszania. — Gwiazda jest członem, który nosi lider i oznacza, że jesteś super kotem i panem stosu z piszczkami! — wyjaśnił. Melon zmrużył oczy. Przecież nie potrzebował głupiego imienia z członem Gwiazda, żeby być super kotem. I bez niego był! A ten smarkacz tego nie zauważał! No ale skoro imię daje taki respekt wśród tych klanowych kotów, to czemu by go nie powielić?
— To od teraz jestem Melon Melonowa Gwiazda Gwiazda! — zawołał kremowy z góry, spoglądając z wyższością na Zimorodka. Tyle gwiazd powinno wystarczyć, żeby pokazać niebieskiemu kto tu będzie rządził od tego momentu.
— Ale... ale to chyba tak nie działa... — zamruczał zaskoczony kocurek, przekrzywiając głowę. Melon wywrócił tylko oczami. Że też trafił mu się taki mysi móżdżek.
— To teraz działa, rozumiesz? Ja tu rządz— nim jednak nowy zdążył skończyć, przerwał mu krzyk jakiegoś wojownika.
— Hej, smrody, złaźcie ze stosu ze zwierzyną. Wracać do kociarni albo chociaż nie przeszkadzajcie. — ofuknął ich ktoś, posyłając dzieciakom złowrogie spojrzenie. Melon "Melonowa Gwiazda Gwiazda" westchnął, jednak widząc, jak wredota co kazał mu opuścić jego wspaniałą zdobycz się zbliża, wolał nie ryzykować spotkania z jego pazurami. Srebrny ześlizgnął się po piszczkach na sam dół i posłał znudzone spojrzenie Zimorodkowi.
— Hej, smrody, złaźcie ze stosu ze zwierzyną. Wracać do kociarni albo chociaż nie przeszkadzajcie. — ofuknął ich ktoś, posyłając dzieciakom złowrogie spojrzenie. Melon "Melonowa Gwiazda Gwiazda" westchnął, jednak widząc, jak wredota co kazał mu opuścić jego wspaniałą zdobycz się zbliża, wolał nie ryzykować spotkania z jego pazurami. Srebrny ześlizgnął się po piszczkach na sam dół i posłał znudzone spojrzenie Zimorodkowi.
— Idziemy. — fuknął na niego, chwytając w pysk tyle zwierzątek ile się da. Cóż, przecież nie mógł opuścić tego miejsca z pustymi łapami, prawda?
***
Melonowa Łapa spał spokojnie, ułożony w kącie legowiska uczniów. Jeszcze zanim zasnął, słyszał ciche pochrapywanie reszty bandy - Omszonej Łapy, Zimorodkowej Łapy, Kwaśnej Łapy i innych. Głupie kupy futra. Debile jedyni. A jednak, dobrze było wiedzieć, że przynajmniej tej nocy byli bezpieczni. Melon już od pewnego czasu czuł to dziwne uczucie. Uczucie, jakiego nie czuł przy Melodyjce i Słoniku. Gdzieś w końcu... należał.
I tak, nagle jego sen został rozproszony jednym pchnięciem łapy. Zaalarmowany Melonowa Łapa uniósł łeb, mrugając i rozglądając się naokoło. Gdy w końcu jego narząd wzroku przyzwyczaił się do znów otwartych powiek, przed swoja mordką ujrzał pysk Zimorodkowej Łapy. Melon odsunął się trochę, po czym z uniesioną brwią i cichym westchnięciem spojrzał znowu na kocura.
— Czego? — mruknął, kładąc po sobie uszy niepewnie.
< Zimorodkowa Łapo? Sry że tak długo;;; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz