— Wypuście mnie, proszę. — załkała pointka, podchodząc do młodszego z kocurów. Syn Strzyżykowej Pręgi posłał jej jedynie zimne spojrzenie, po czym nastroszył futro, odwracając wzrok. Oddech młodej kotki przyspieszył, ze łzami w oczach rozglądając się po przyozdobionym czaszkami i kośćmi obozie. To nie miało się tak skończyć. Spodziewała się, że wiele się od niej odwróci gdy się dowiedzą, w co wierzy, jednak cały klan? Dawny mentor? Rodzina? Kociaki bawiły się w kałuży krwi, która spływała z już gotowego ołtarza, a wojownicy przyglądali się temu zamurowani, niezdolni do ruchu.
— Proszę! Potrójny Kroku! — wrzasnęła przeraźliwie córka Iglastej Gwiazdy, gdy dwójka kocurów zaczęła prowadzić ją prosto na stos. Trójłapy skrzywił się jedynie na jej błagania. Fasolowa Łodyga znów próbowała się usprawiedliwić. Po raz kolejny. Wraz z wierzącymi, związali ją giętkimi gałązkami. To było nic. To co ją czekało było znacznie gorsze.
— Zamilcz! Dopuściłaś się złamania kodeksu, wyparłaś się przodków przed ich obliczem, głosiłaś herezję i chciałaś kocięta. Nic co powiesz cię nie usprawiedliwi. — warknął cętkowany, wściekle bijąc ogonem o ziemię. Stos był już gotowy, a wojownicy wciągnęli Fasolową Łodygę na sam jego szczyt i przywiązali do pnia drzewa. Kotka chaotycznie próbowała się oswobodzić, wyrwać z więzów. Potrójny Krok stanął przed nią, napawając się tym widokiem. Wszystko zamarło. Wiatr przestał wiać, a ptaki odleciały z pobliskich drzew otaczających obozowisko. Każdy czekał na to co się wydarzy. Niebo zrobiło się czarne, zasnute chmurami, a wśród nich można było dostrzec przeskakujące z obłoku na obłok wyładowania elektryczne.— Przodkowie! Dumny Klanie Gwiazdy! Oto ta co was zdradziła! Oto ta co nawoływała do niezgody! Błagam was o ogień! Ześlijcie go i zakończcie życie tej wroniej strawy! Niech jej dusza przepadnie w mrocznym lesie! — zawołał donośnym i wzniosłym tonem Trójka, wznosząc swe modły ku górze.
— C-co ty robisz? N-nie! — krzyknęła drżącym głosem, ledwo mogąc się dłużej ruszać. — J-jeśli zginę, będę cię prześladować! D-dzień i noc! T-to niesp— zanim jednak zdążyła dokończyć rozpaczliwe próby przekonania Trójki żeby tego nie robił, z czarnego jak smoła nieba spłynął jasny błysk, który rozpalił gałęzie pod jej łapami. Instynkt kazał jej uciekać, jednak nie miała jak. Każda jej łapa była przywiązana i nawet ostatnimi siłami nie mogła nic zrobić. Ogień powoli podciągał się bliżej i bliżej, aż czuła na skórze parzący gorąc. Myśli biegły przed jej oczami, aż w końcu jej spanikowany wzrok natrafił na oglądającego rytuał Trójkę. Kotka wbiła w niego spojrzenie wściekłych i przerażonych, morskich ślepi podświetlonych szkarłatnym światłem ognia. Była pewna, że zauważył.
— Przeklinam cię, Potrójny Kroku! Już nigdy nie zaznasz spokoju w życiu, ani po śmierci! — wrzasnęła, wypowiadając ostatnie słowa. W końcu, ogień zaczął ją pochłaniać, powoli od łap, aż w końcu doszedł do głowy. Dym doprowadził ją do łzawienia, pozbawiając możliwości wypatrywania i tak nieprzychodzącej pomocy, a płuca powoli odmawiały posłuszeństwa. Dusiła się. Po obozie rozległ się siarkowy zapach palonego futra i dźwięk rozpaczliwego, pełnego bólu wrzasku, aż w końcu po liliowej pointce nie zostało nic, oprócz prochu i czarnej duszy, która trafiła do Miejsca, Gdzie Brak Gwiazd. Poczuła, jak smolista ciecz pokrywa jej ciało i przez sierść dostaje się na skórę, bawiąc ją na czarny kolor. Powoli podniosła się, prostując przednie łapy. Z wciąż zamkniętymi ślepiami siedziała tak chwilę, próbując objąć myślami to, co właśnie się stało. Została spalona. Na stosie. Przez Potrójny Krok i Klan Gwiazdy. Po ponownym otworzeniu powiek, szybko zrozumiała, gdzie się znalazła. Teraz na jej drodze do zemsty był tylko jeden problem - wydostanie się z tego miejsca.
< Potrójny Kroku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz