kilka dni przed śmiercią Muszelki
- Zejdź z mojego ogona, lisi bobku - wycedził przez zęby Szkarłatna Łapa. Okropne stworzenie, zwane Błyskawiczną Łapą, usiadło mu na jego ciele. Jak ta przebrzydła glizda śmiała? Bura nie dość, że chwaliła się swoimi umiejętnościami uczniowskimi, typowymi bardziej dla nocniaka niż lisiaka, to jeszcze zaczepiała Czermienia i Szkarłat częściej, niż zwykle.
- Nie zamierzam. Mama znowu się dowie o twoich przekleństwach. Dodatkowo ją martwisz. Codziennie przez ciebie płacze - odparła kotka, uśmiechając się perfidnie.
- Prędzej przez twoje cuchnące futro. Kiedyś ty się lizała? - skrzywił się Szkarłatna Łapa. Zrzucił uczennicę ze swojego ogona tylnymi nogami. Z ulgą machnął pręgowaną częścią ciała i syknął w kierunku żółtookiej. Ten lisi bobek popamięta. Trzeba pokazać paskudzie, gdzie znajduje się jej miejsce. Pomyślał chwilę i już wiedział, jak ukarać Błyskawiczną Łapę.
- Idę do mamy! - miauknęła, idąc w kierunku wyjścia z legowiska uczniów. Rudy zaszedł burej drogę, nim ta postawiła łapy poza miejscem wypoczynku.
- Zaczekaj, cuchnąca rybko - powiedział, patrząc w jej oczy. - Nie odchodź tak szybko.
- O co ci znowu chodzi? - Bura przewróciła oczami i westchnęła.
- Czermieniowa Łapa poszedł popluskać się w rzece. Sam. Z własnej woli - miauknął Szkarłatna Łapa, podnosząc kącik ust w górę.
- Nie gadaj. Naprawdę? On? Nie uwierzę, póki nie zobaczę - odparła buńczucznie kotka. - Pokaż mi go.
Bez chwili wahania koty udały się nad rzekę. Nad brzegiem panowała cisza. Wokoło nich nie było nikogo.
- I gdzie on jest? - zapytała się Błyskawiczna Łapa. - Okłamałeś mnie! Jak mogłeś?! Idę do mamy!
- Nie. Zapraszam cię na trening pływacki - odparł ze spokojem Szkarłatna Łapa. Wepchnął kotkę do wody, nim ta zdołała cokolwiek wymiauknąć. W miejscu wrzucenia kotki do rzeki pojawiła się masa bąbelków, a na wodnej tafli uformowało się kilka falek. Błyskawiczna Łapa wynurzyła głowę, biorąc szybko i gwałtownie oddechy.
- Zatłukę cię! - krzyknęła kotka.
- Skoro tak bardzo tego pragniesz, przypłyń tu. Lodowy Szpon niczego cię nie nauczyła? - Rudy usiadł na brzegu, machając ogonem ze spokojem. Podobała mu się walcząca z żywiołem siostra. Gdyby poszła na dno, życie jego i Czermieniowej Łapy stałoby się spokojne. Pozwoli burej żyć, była rozkoszną zabawką do irytowania.
- U... Uczyła - zdołała miauknąć Błyskawiczna Łapa, jednak chwilę później znowu zniknęła w wodnej toni. Wypłynęła ponownie, chaotycznie machając kończynami.
- Kończ, oszczędź wstydu moim oczom. Skup się! - Kocur stanął na cztery łapy i spojrzał stanowczo na potomkinię Muszelki. - Machaj nimi wolniej! Nie tak chaotycznie. Przegnałaś wszystkie ryby i zabiłaś którąś z nich, gratulacje, mysia strawo - komentował. Mimo wszystko uwaga podziałała, bo Błyskawiczna Łapa przestała wić się jak opętana i machała nogami mniej ekspresyjnie. - Teraz kółka w wodzie.
- Że co?! Jak mama się dowie... To cię skopie! - zareagowała bura.
- Nie wychodzisz z wody, dopóki nie rozruszasz łap! Nie wynosisz niczego z treningów, to może teraz coś zapamiętasz. Lodowy Szpon na pewno nauczyła cię pływać. Zrób dziesięć kółek. Natychmiast! Albo poczujesz smak całej ryby w gardle. - Futro Szkarłatnej Łapy napuszyło się. Nie słuchała go i śmiała dalej pyskować. Niewychowana kupa futra, warta wydalonego łajna.
Błyskawiczna Łapa zaczęła poruszać nogami, zgodnie z tym, jak nauczyła ją Lodowy Szpon. Poruszała się wolno, jęcząc pod nosem i klnąc na rudego.
- Co ty tam szepczesz? Chcesz dwie ryby w gardle zamiast jednej? Proszę bardzo - miauknął Szkarłatna Łapa, prowokując siostrę. Może przebrzydła glizda w ten sposób się nauczy się podporządkowania starszemu potomkowi Muszelki.
- Chyba sobie żartujesz?! Jak mama się o tym dowie, to pożałujesz - odezwała się kotka, kończąc dopiero co pierwsze kółko w rzece.
- Za karę dodatkowe pięć kółek. Zostało ci czternaście - odpowiedział oschle rudy.
- C-co? Przecież...
- Dwadzieścia. Karne pięć. Każde dodatkowe miauknięcie, kolejne kółka.
Bura przestała się odzywać. Wykonała polecenie Szkarłatnej Łapy i pływała w kółko. Niebieskooki liczył każde ukończone okrążenie. Cieszył się z tego, że młodsza od niego kotka męczyła się i nie była w stanie uciec. Znajdowała się pułapce wodnej toni.
- Szybciej, nie mamy całego dnia! Pysk do przodu, nie przy wodzie. Chcesz się utopić? Mi to nie robi różnicy, więcej mięsa zostanie dla tych, którzy przeżyli. Nie patrz się tak! Skup się na pływaniu! Guzdrzesz się bardziej niż Czermień ze swoim mentorem - komentował Szkarłatna Łapa. - Raz i dwa, raz i dwa. Płynniej. Pokonuj nurt, bo jest dzisiaj spokojny. Twoje mięśnie muszą z nim walczyć!
Po dłuższej chwili bura wyszła z wody, cała przemoczona. Dyszała ze zmęczenia. Spuściła głowę, drżały jej nogi. Położyła się na ziemi, próbując złapać normalny oddech.
Szkarłatna Łapa spojrzał na nią z góry. Podszedł bliżej niej, sypnął w jej oczy trochę piasku, a ta syknęła ze złości.
- Niech to nauczy cię posluszeństwa - skwitował i odszedł w swoją stronę, zostawiając burą samą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz