Wrócił do legowiska po tym, jak zmuszony był je opuścić za potrzebą. Nie zaplanował na ten dzień żadnych niespodzianek, więc nie spodziewał się ponownej wizyty małej. Miał nadzieję, że wystarczył jej jeden dzień na zbieraniu patyków oraz próba amputacji ucha, by ją zniechęcić. Najwidoczniej było to dla niej za mało.
- Oh, znowu tu przylazłaś? - mruknął cętkowany, wymijając Fasolkę.
Czemu go to spotykało? Czemu Strzyżykowa Pręga, nie mogła się zająć tym pokurczem? Może dlatego, że byli rodziną? Nie zdziwiłby się, gdyby Miedziana Iskra specjalnie wysyłała tu swoje młode. W końcu byli przyjaciółmi, liczyła pewnie, że się nią zajmie.
- Mhm, przyniosłam ci coś do jedzenia. A potem przecież muszę ci pomóc z tym czymś na co zbierałam wczoraj gałązki i żywicę. - oznajmiła szybko kotka, podsuwając łapą mysz i ptaka bliżej Trójki.
- Widzę, że znalazłeś sobie pomocniczkę. - zaśmiała się medyczka, obracając się w stronę kocura.
- To rodzina - Machnął ogonem, przyglądając się łakomie martwemu ptakowi. - Muszę to niestety znosić. - Chwycił w pysk posiłek i oddalił się, by go spałaszować.
Na mysz nawet nie spojrzał. Ohydne gryzonie. Nie rozumiał dlaczego Strzyżykowa Pręga nie zmieni diety. Albo cały klan? Przecież one były niehigieniczne!
Fasolka nadal stała, przyglądając się Potrójnemu Krokowi w oczekiwaniu. Niestety to zauważył.
- Czego?
- No te gałęzie - Wskazała łapą.
- Zaraz, zaraz. Muszę się wyczyścić. - powiedział zaczynając toaletę.
Musiał przyznać, że młoda miała cierpliwość.
- Chyba zbyt szybko nie skończy - Usłyszał głos medyczki, która nawiązała z kociakiem rozmowę.
No oczywiście, że nie będzie się spieszył, ponieważ młoda chcę brać się do roboty. Chociaż... To nawet dobrze, że chciała mu pomagać. Ale musiał dobrze wyglądać, bez żadnej krwi na pysku, czy brudnych łap. Nawet taka czynność, jak budowa gniazda musiała zaczekać, póki nie wyglądał świeżo.
Kiedy skończył, podszedł do stosu gałęzi, przeglądając je pobieżnie. Powinny się nadać. Były długie i giętkie. Czas teraz nauczyć Fasolkę używania siły.
- No chodź tu - zaprosił gestem małą, wyciągając dwie długie witki.- Trzymaj tą w pysku - Wsadził od razu ją do jej jamy ustnej, sam przeplatając dwie ze sobą, tworząc okrąg. - Musimy zrobić najpierw koło. Dość grube, by miało wgłębienie - wyjaśnił dodając, co nowe gałązki, które wpychał w przestrzenie pomiędzy innymi. - Ciągnij teraz tą - Wskazał na wystający pęd.
Fasolka chwyciła go w zęby i z całą siłą przeciągnęła na drugą stronę, dzięki czemu zaczął formować się spód.
- Nie ciągnij tylko mocno i ich nie gryź. Jak połamiesz to będzie dopiero problem.
Budowali je dość długo, praca w końcu nie była łatwa, wydawała się czasami monotonna, bo w końcu ciągle przeplatali gałęzie między sobą. Jednak efekt był zdumiewający. Na końcu przyszła pora na żywicę, którą oblepiali dziury i przestrzenie pomiędzy pędami. Potrójny Krok był tak bardzo skupiony na pracy, że nawet nie rzucił żadnej niemiłej uwagi do kotki na temat lepkiego płynu.
- Teraz to musi wyschnąć - oznajmił wycierając łapę w mech, aby pozbyć się żywicy z sierści. - A my musimy się wyczyścić - westchnął patrząc na kotkę i jej łapy, brudne od żywicy. - Chyba trzeba będzie ci je odciąć - zażartował z wrednym uśmieszkiem.
Ta zrobiła oburzoną minę.
- Już się na to nie nabiorę! - zapewniła. - Opowiedz mi teraz coś o ziołach.
- Chwila, chwila - Położył się i zaczął czyścić łapy, póki nie wróciły do pierwotnego wyglądu. - Teraz... A tak... nadal tu jesteś - A miał nadzieję, że przez ten czas sobie pójdzie.
Wstał, wrócił do legowiska i przyniósł coś na korze drzewa.
- Co to? - zapytała zafascynowana kotka.
- To... moja pierwsza roślina, z którą miałem do czynienia, będąc w twoim wieku. - Wskazał na całą roślinę o ząbkowatych, miękkich listkach, pokrytych meszkiem.
- Co to takiego? - Fasolka nachyliła się, aby powąchać roślinę.
- To pokrzywa. Wywołuje wymioty - Był ciekaw czy jej dotknie, poliże, cokolwiek.
Delikatnie dał Fasolce sugestię, machając ogonem, że może jej się przyjrzeć z bliska. Kociaki słynęły z dotykania i gryzienia nieswoich rzeczy. Poparzenia od pokrzywy były w końcu niegroźne. Dlatego też, nie miał zamiaru ostrzegać Fasolkę, że ta roślina parzy.
<Fasolko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz