Ze zdziwieniem przyjął obecność młodego wojownika. Nie znał go. Nie był nawet pewny, czy kiedykolwiek odwiedził go i mamę w kociarni. Wolał więc zachować ostrożność, nawet jeśli pochodzili z jednego klanu. Napiął mięśnie, w każdej chwili gotowy do ucieczki, gdy kocur usiadł koło niego. Pisnął z zaskoczeniem, przysunięty ogonem bliżej wojownika. Zwykle taki gest robiła mama lub tata, by zapewnić młodzikowi ochronę i czułość. Spojrzał ze strachem na wojownika.
— N-nie j-jest mi z-zimno. — pisnął cichutko, dalej czując się niepewnie w obecności kocura. Zaszurał łapką po ziemi. Pobratymiec nie mógł zrobić mu krzywdy, prawda? Przecież wtedy nie zaproponowałby mu odprowadzenia do żłobka. — J-jak się p-pan na-nazywa?
Kocur też zdawał się być niepewny. Może nie wiedział jak zachowywać się w obecności kociaków? Albo nie lubił Króliczka? Na mordce kociaka wymalowała się ciekawość.
— Jaskrowy Pył. Nie musisz się mnie bać. — miauknął w odpowiedzi.
Króliczek powoli pokiwał głową. Musiał zapamiętać to imię. Nie wiadomo przecież, czy właśnie nie stoi przed nim przyszły przyjaciel, wróg, albo łowca ryb, gdyby wybrali się na wspólnie polowanie. Zawsze warto mieć do kogoś przyjazny stosunek, jak często powtarzali mu rodzice.
— P-przepraszam, m-mamusia m-mówi, ż-że je-jestem n-nieśmiały. — miauknął kocurek, lekko się kuląc, pomimo, że było mu całkiem ciepło. — C-czekam n-na w-wujka, b-bo o-on m-mógłby m-mnie na-nauczyć w-walczyć. C-chce ż-żeby Klonek z-zobaczył, że ja też umiem się b-bawić.
Spojrzał w oczekiwaniu na wojownika. Nie widział w nim karzełka. Dla Króliczka był to ogromny pan dorosły, jak każdy wojownik. Przechylił łebek. W jego małej główce narodził się kolejny pomysł, który wywołał od razu uśmiech na pyszczku malca.
— A może pan m-mnie n-nauczy?
<Jaskrowy Pyle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz