Ruszyli w stronę wolnego skrawka polany, który im został. To był ładny dzień. Słońce jasno świeciło, nagrzewając przyjemnie kamienie, a niewielkie kwiatki zdobiły pobliskie zakamarki. Biegnący Potok prowadziła, a Konopia i Zbożowa Łapa podążały za nią.
— Dzięki — miauknęła cicho do młodszej kotki Konopia. — Jesteś mega odważna — pochwaliła ją uśmiechem.
— T-ty też — mruknęła uczennica i spuściła uszy. — Mam nadzieję, że Pstrąg w końcu zdechnie i będziecie wolni — dodała ciszej.
Konopia zaśmiała się cicho. Koteczka pomimo bycia twardzielką była taka rozczulająca. Czasem uroczo zdarzyło się jej zająknąć lub z zawstydzenia spuścić uszy. Konopia zbliżyła się do kotki, by otrzeć się o bok bengalki.
— Jesteś zbyt czadowa, by być z Klanu Nocy — stwierdziła, puszczając kotce oczko. — Berek! — pacnęła bengalkę i przyspieszyła.
Biegnący Potok uśmiechnęła się pod nosem, zapewne wspominając swoje przygody podczas bycia uczniem. Konopia obejrzała się za siebie, by upewnić się, czy Zbożowa Łapa za nią biegnie. Koteczka pędziła za nią jakby grunt się palił z wymalowanym na pysku niepewnym uśmiechem. Konopia posłała jej wesoły uśmiech, sprawiając, że uczennica niemal przewróciła się o własne łapy. Radosną gonitwę przerwał głośny krzyk Biegnącego Potoku.
— Stójcie!
Obie kotki zatrzymały się zdziwione reakcją wojowniczki, prawie wpadając na siebie. Vanka odetchnęła z ulgą.
— Brakowało kociego wąsa do tego byście przekroczyły granicę — wyjaśniła biało-bura.
Konopia spojrzała na fragment niewielki polany, na którym miały ćwiczyć.
— Coś mało macie tej łąki — burknęła pod nosem.
Biegnący Potok spuściła smutno ogon.
— Klifiaki ją nam odebrały — miauknęła cicho. — Jak byłam mała to nas zaatakowali, zabrali tereny i zabili ośmiu wojowników, ale to dawne dzieje...
Zbożowa Łapa zjeżyła się.
— To ich powinna zaatakować Pstrąg, a nie Klan Lisa! — syknęła zła.
Szylkretce nietrudno było się zgodzić z kotką. Atak na ich klan, który zupełnie nie zawadzał nikomu zdawał się być bezsensowny. Przecież to z Klifiakami mieli na pieńku. Coś tu nie grało Konopii.
— Dobra, to może potrenujemy walkę — miauknęła Biegnący Potok. — Zbożowa Łapo pokaż nam czego nauczył cię Bobrza Kłoda
— Jesteś zbyt czadowa, by być z Klanu Nocy — stwierdziła, puszczając kotce oczko. — Berek! — pacnęła bengalkę i przyspieszyła.
Biegnący Potok uśmiechnęła się pod nosem, zapewne wspominając swoje przygody podczas bycia uczniem. Konopia obejrzała się za siebie, by upewnić się, czy Zbożowa Łapa za nią biegnie. Koteczka pędziła za nią jakby grunt się palił z wymalowanym na pysku niepewnym uśmiechem. Konopia posłała jej wesoły uśmiech, sprawiając, że uczennica niemal przewróciła się o własne łapy. Radosną gonitwę przerwał głośny krzyk Biegnącego Potoku.
— Stójcie!
Obie kotki zatrzymały się zdziwione reakcją wojowniczki, prawie wpadając na siebie. Vanka odetchnęła z ulgą.
— Brakowało kociego wąsa do tego byście przekroczyły granicę — wyjaśniła biało-bura.
Konopia spojrzała na fragment niewielki polany, na którym miały ćwiczyć.
— Coś mało macie tej łąki — burknęła pod nosem.
Biegnący Potok spuściła smutno ogon.
— Klifiaki ją nam odebrały — miauknęła cicho. — Jak byłam mała to nas zaatakowali, zabrali tereny i zabili ośmiu wojowników, ale to dawne dzieje...
Zbożowa Łapa zjeżyła się.
— To ich powinna zaatakować Pstrąg, a nie Klan Lisa! — syknęła zła.
Szylkretce nietrudno było się zgodzić z kotką. Atak na ich klan, który zupełnie nie zawadzał nikomu zdawał się być bezsensowny. Przecież to z Klifiakami mieli na pieńku. Coś tu nie grało Konopii.
— Dobra, to może potrenujemy walkę — miauknęła Biegnący Potok. — Zbożowa Łapo pokaż nam czego nauczył cię Bobrza Kłoda
<Zboże, wybacz za gniota :nieukontentowany_labadek:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz