- Ej, w sumie zerknijmy jeszcze na granicę z Klanem Wilka. Śmiesznie będzie - powiedziała Melodyjna Łapa po kontroli przy granicy z Klanem Lisa. Szylkretka znudziła się dłuższym przebywaniem w pobliżu dawnego obozu zaatakowanego klanu.
- Najpierw musimy dokończyć kontrolowanie terenu przy rzece, potem udamy się do granic przy klanie wilka. Po kolei. Ktoś z lisiaków mógł przeżyć i zacząć wieść samotnicze życie - odpowiedział Orlikowy Szept, kierując się powoli w górę rzeki. Sam chciał odbyć patrol blisko klanu wilka, ponieważ do klanu burzy dotarły niepokojące wiadomości odnośnie buntu. Podobno Iglasta Gwiazda już nie panował i zastąpił go jego własny syn. Wśród burzaków krążyły różne opowieści, część z nich wymyśliła Pląsająca Sójka, aby zwrócić na siebie uwagę i zagadać na jeszcze dłuższą chwilę Koniczynkę. Biały wątpił w niektóre opowieści na temat niesnasków w klanie wilka. Nitk z wojowników, z rodzimego klanu Orlikowego Szeptu, nie był świadkiem tamtych zdarzeń, więc po co wymyślać nieprawdziwe opowieści na ten temat? Przez słuchanie plotek i ploteczek kocur docenił, że klan gwiazdy pozwolił mu się urodzić w tak spokojnym klanie burzy.
- Naprawdę musimy patrolować okolice rzeki? - miauknęła z nutą rozczarowania Melodyjna Łapa. Szylkretka szukała wrażeń i przygód godnych wojownika. Biały oczekiwał na mianowanie kotki, ona od kociaka wykazywała charyzmę i chęci do działania. Jej cztery łapy przysłużyłyby się dla dobra następnych pokoleń, nawet jeśli uczennica nie przepadała za liderem czy samym klanem burzy.
- Tak, musimy - odparł stanowczo wojownik, spoglądając kątem oka na podopieczną. Trudno uwierzyć, że on sam, mimo wieku, szybciej został wojownikiem niż kompanka z dzieciństwa. - Lepiej dokładniej sprawdzić tereny przy rzece, niż potem mieć problem z resztą klanów. Na terenie lisiaków mogą przebywać nocniaki. Lepiej się upewnić, czy nie zgarnęli sobie ich terenów.
- Boisz się klanu nocy? - zapytała się z ciekawości Melodyjna Łapa.
Orlikowy Szept chwilę pomyślał, przypominając sobie przy okazji zapach rybożernych kotów znad rzeki, który zdołał poczuć podczas obu zgromadzeń.
- Być może. Nie drżę przed nimi, lecz, skoro zdołali zrównać z ziemią jeden klan, to niewiadomo, co zrobią w przyszłości z pozostałymi - miauknął Orlikowy Szept. - Sprawdzimy rzekę i pójdziemy do granicy z Klanem Wilka. To potrwa chwilę.
Wojownik wraz z uczennicą szybko przemknęli wśród wysokich traw, trzymając się blisko rzeki. Orlikowy Szept węszył, próbując wyczuć zapach chociaż jednego lisiaka, ponieważ wciąż nie mógł uwierzyć, że klan lisa nie istniał. Mimo odrębnych zasad i odmiennego stylu życia członkowie tego stada pozostawali kotami, czującymi to samo, co inne koty. Któryś z nich musiał przeżyć. Przecież nie żyli tam sami leniwi wojownicy. Kocięta trafiły do żłobka klanu nocy, ale mogły ulec propagandzie rybożerców i zostać wojownikami po ich stronie.
Nie wyczuł zapachu żadnego lisiaka, więc wszyscy byli martwi.
Udali się do granic z klanem wilka. Dopiero wtedy Orlikowy Szept poczuł zapach zupełnie innych kotów. Woń lasu i sosnowych igieł. Czasami chciał spędzić jedną noc wśród drzew, żeby zobaczyć inne zwierzęta i porównać faunę wysokich traw z panującą w leśnej ściółce. Jednak to marzenie ściętego ogona, nie spełni się.
Białego rozkojarzył jeden zapach, czyiś bardzo znajomy. Był bardzo podobny do... Woni Konwaliowego Serca. Medyczka pachniała bardzo charakterystycznie, swoimi ulubionymi kwiatami i masą ziół, którą codziennie wykorzystywała do opieki nad potrzebującymi. Wyczuł czarną kotkę. Jak to możliwe, że zbierała zioła tak daleko od klanu? Większość z nich rosła względnie blisko ich obozu. Czyżby wybrała się sama na poszukiwania roślin? Bez Jeżowej Ścieżki, Zajęczej Stopy czy Cętkowanego Kwiatu? Przestał o tym myśleć, może mu się zdawało. Może któryś medyk z klanu wilka pachniał tak samo, jak Konwalia.
- Coś nie tak? Wyczułeś coś ciekawego? - zapytała się Melodyjna Łapa, będąca blisko białego wojownika.
- Nie, nic... Zamyśliłem się... No dobrze. Wiem, że zależało ci na opuszczeniu obozu. Sprawdzę twoje umiejętności, żeby opowiedzieć o twoich umiejętnościach Rzecznemu Nurtowi. Więc... Dokonaj szybkiej kontroli naszych granic z klanem wilka, a następnie... Przejdziemy do polowania. Po zobaczeniu, czy nikt nie pałęta się w pobliżu, zdaj mi krótki raport - miauknął Orlikowy Szept. - Działaj.
- Najpierw musimy dokończyć kontrolowanie terenu przy rzece, potem udamy się do granic przy klanie wilka. Po kolei. Ktoś z lisiaków mógł przeżyć i zacząć wieść samotnicze życie - odpowiedział Orlikowy Szept, kierując się powoli w górę rzeki. Sam chciał odbyć patrol blisko klanu wilka, ponieważ do klanu burzy dotarły niepokojące wiadomości odnośnie buntu. Podobno Iglasta Gwiazda już nie panował i zastąpił go jego własny syn. Wśród burzaków krążyły różne opowieści, część z nich wymyśliła Pląsająca Sójka, aby zwrócić na siebie uwagę i zagadać na jeszcze dłuższą chwilę Koniczynkę. Biały wątpił w niektóre opowieści na temat niesnasków w klanie wilka. Nitk z wojowników, z rodzimego klanu Orlikowego Szeptu, nie był świadkiem tamtych zdarzeń, więc po co wymyślać nieprawdziwe opowieści na ten temat? Przez słuchanie plotek i ploteczek kocur docenił, że klan gwiazdy pozwolił mu się urodzić w tak spokojnym klanie burzy.
- Naprawdę musimy patrolować okolice rzeki? - miauknęła z nutą rozczarowania Melodyjna Łapa. Szylkretka szukała wrażeń i przygód godnych wojownika. Biały oczekiwał na mianowanie kotki, ona od kociaka wykazywała charyzmę i chęci do działania. Jej cztery łapy przysłużyłyby się dla dobra następnych pokoleń, nawet jeśli uczennica nie przepadała za liderem czy samym klanem burzy.
- Tak, musimy - odparł stanowczo wojownik, spoglądając kątem oka na podopieczną. Trudno uwierzyć, że on sam, mimo wieku, szybciej został wojownikiem niż kompanka z dzieciństwa. - Lepiej dokładniej sprawdzić tereny przy rzece, niż potem mieć problem z resztą klanów. Na terenie lisiaków mogą przebywać nocniaki. Lepiej się upewnić, czy nie zgarnęli sobie ich terenów.
- Boisz się klanu nocy? - zapytała się z ciekawości Melodyjna Łapa.
Orlikowy Szept chwilę pomyślał, przypominając sobie przy okazji zapach rybożernych kotów znad rzeki, który zdołał poczuć podczas obu zgromadzeń.
- Być może. Nie drżę przed nimi, lecz, skoro zdołali zrównać z ziemią jeden klan, to niewiadomo, co zrobią w przyszłości z pozostałymi - miauknął Orlikowy Szept. - Sprawdzimy rzekę i pójdziemy do granicy z Klanem Wilka. To potrwa chwilę.
Wojownik wraz z uczennicą szybko przemknęli wśród wysokich traw, trzymając się blisko rzeki. Orlikowy Szept węszył, próbując wyczuć zapach chociaż jednego lisiaka, ponieważ wciąż nie mógł uwierzyć, że klan lisa nie istniał. Mimo odrębnych zasad i odmiennego stylu życia członkowie tego stada pozostawali kotami, czującymi to samo, co inne koty. Któryś z nich musiał przeżyć. Przecież nie żyli tam sami leniwi wojownicy. Kocięta trafiły do żłobka klanu nocy, ale mogły ulec propagandzie rybożerców i zostać wojownikami po ich stronie.
Nie wyczuł zapachu żadnego lisiaka, więc wszyscy byli martwi.
Udali się do granic z klanem wilka. Dopiero wtedy Orlikowy Szept poczuł zapach zupełnie innych kotów. Woń lasu i sosnowych igieł. Czasami chciał spędzić jedną noc wśród drzew, żeby zobaczyć inne zwierzęta i porównać faunę wysokich traw z panującą w leśnej ściółce. Jednak to marzenie ściętego ogona, nie spełni się.
Białego rozkojarzył jeden zapach, czyiś bardzo znajomy. Był bardzo podobny do... Woni Konwaliowego Serca. Medyczka pachniała bardzo charakterystycznie, swoimi ulubionymi kwiatami i masą ziół, którą codziennie wykorzystywała do opieki nad potrzebującymi. Wyczuł czarną kotkę. Jak to możliwe, że zbierała zioła tak daleko od klanu? Większość z nich rosła względnie blisko ich obozu. Czyżby wybrała się sama na poszukiwania roślin? Bez Jeżowej Ścieżki, Zajęczej Stopy czy Cętkowanego Kwiatu? Przestał o tym myśleć, może mu się zdawało. Może któryś medyk z klanu wilka pachniał tak samo, jak Konwalia.
- Coś nie tak? Wyczułeś coś ciekawego? - zapytała się Melodyjna Łapa, będąca blisko białego wojownika.
- Nie, nic... Zamyśliłem się... No dobrze. Wiem, że zależało ci na opuszczeniu obozu. Sprawdzę twoje umiejętności, żeby opowiedzieć o twoich umiejętnościach Rzecznemu Nurtowi. Więc... Dokonaj szybkiej kontroli naszych granic z klanem wilka, a następnie... Przejdziemy do polowania. Po zobaczeniu, czy nikt nie pałęta się w pobliżu, zdaj mi krótki raport - miauknął Orlikowy Szept. - Działaj.
<Melodyjna Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz