Z początku był zapach. O dziwo wokół śmierdziało najrozmaitszymi ziołami. Zimorodek otworzyła jedno oko, potem drugie.
- Co się stało? - zadała pytanie rozglądając się uważnie po legowisku medyka i dostosowując oczy do światła. W rogu siedział Zlepiona Łapa obok Sokolego Skrzydła. Najbliżej jej stał Lśniące Serce, który krzywiąc się starał się posortować zioła. Za pewne ograniczona widoczność utrudniała zadanie.- A ja wiem? Sroczy Żar przytaszczyła cię nieprzytomną zanim się nie okociła. - Ta krótka wiadomość wystarczyła aby Zimorodkowa Pieśń wytrzeszczyła oczy. "Sroczka się okociła… Sroczka się okociła!"
- Z kim? - zapytała starając się wstać. Doskonale wiedziała kto był przyczyną powstania tych kociąt, a ciche prychnięcie wyjątkowo rozjuszonego Zlepka utwierdziło ją tylko w tym przekonaniu.
- Dlaczego zadajesz tyle pytań, na które nie znam odpowiedzi? Mówiła o jakimś samotniku... – kocica puściła mimo uszu ostatnie zdanie medyka i szybko podniosła się na równe łapy. Czuła się nie tylko oszukana, ale jeszcze zła. Cholernie zła. Siostra nie tylko nie przejęła się jej opinią na temat latania po krzaczkach, ale jeszcze nie powiedziała jej o ciąży! Walcząc z zawrotami głowy, które dawały się we znaki wyszła z legowiska uzdrowicieli i zataczając się prawie wpadła na Wschodzącą Falę. Nie obchodziło ją co pomyśli Lśniące Słońce czy Sokole Skrzydło, które zdecydowanie zalecaliby jeszcze chwilę poleżeć.
- Coś się stało Zimorodkowa Pieśnio? – spytała Wchód zajęta opieką nad dwoma bawiącymi się kociakami i jednym siedzącym w pewnym odstępie od kocurków. Zimorodek zmrużyła oczy przyglądając się karmicielce. Wzięła oddech, potem drugi podczas gdy ta z uśmiechem wrośniętym w pyszczek cierpliwie czekała.
- Nie, nic… wszystko w porządku – mruknęła i przeszła już wolniej obok karmicielki. Mimo wszystko kiedy w kociarni dostrzegła Sroczy Żar złość znów zmorzyła jej głowę. Postarała się przybrać dosyć obojętny wyraz pyszczka jednak nie udało jej się powstrzymać gniewnego albo raczej wkurwionego wrzasku.
- Sroka! - zawyła wtaczając się do kociarni. O mało nie zdeptała dwóch kulek, które napatoczyły jej się na łapy chcąc wybiec z żłobka. Zimorodek lekko skoczyła do góry i syknęła zdenerwowana. Jednakże maluchy nic sobie z tego nie zrobiły, a nawet liliowy kłębek futra postanowił wystawić w jej stronę język czego na szczęście ciotka nie zauważyła. Cętkowana spojrzała za to zdziwiona na siostrę.
- Zimorodku, stało się coś? – zapytała Poplamione Piórko, która rozłożyła się obok przybranej córki. Niebieska pointka zapanowała w końcu nad głosem i pokręciła powoli głową.
- Mamo… mogłabyś zostawić nas same? – mruknęła spoglądając na matkę nowonarodzonych kociąt. Plamka zdziwiła się nieco, ale zaraz opuściła legowisko.
- Żywico? – zawołała jeszcze w przejściu. Ukryty liliowy kocurek wyszedł zza rodzicielki machając puszystym ogonkiem. Ze smutnym wyrazem pyszczka odczepił się od wojowniczki i zrobił maślane oczka do byłej mentorki Zimorodkowej Pieśni.
- Muszę? – spytał, a w jego oczkach zakręciły się małe łezki.
- Przecież ci nie karzę… - chciała dokończyć rozmówczyni, ale niespodziewanie jak dla nich wszystkich zareagowała Sroka.
- Leć do kolegów, bekso – westchnęła zmęczona. Kocurek jak na zbieg okoliczności przypominający Zlepioną Łapę kiwnął główką i po chwili wachania pobiegł za babcią zostawiając karmicielkę i wojowniczkę sam na sam.
- Dobrze… Zacznijmy od tego: Dlaczego mi nie powiedziałaś? – spytała spokojnie, ale zanim Sroka zdążyła odpowiedzieć ta kontynuowała. – Mówiłam ci co sądzę o… tym z uczniem. Nie posłuchałaś mnie i skończyłaś w kociarni jako samotna matka, bo jak widzę Zlepiona Łapa zwiał. – Sroczy Żar chciała przerwać po raz drugi, ale powstrzymała się widząc morderczy wzrok siostry. – I kolejny raz mnie nie wysłuchałaś, a widzisz? Miałam rację siostrzyczko – powiedziała chłodno czekając na jej reakcje. Miała dosyć uganiania się za tym wszystkim by ogarnąć nieodpowiedzialną kocicę, ale jednocześnie czuła dumę i radość. Wszystko poszło po jej myśli. – Co jeszcze? A tak… Zlep to przygłup jakich mało i naprawdę dziwie się, że ci na nim zależało. A tak gadka z samotnikiem? Nie wiem dlaczego, ale jak na moje mniemanie Żywica zbytnio przypomina Zlepka – dokończyła uśmiechając się lekko.
<Sroczy Żarze? Mam nadzieję, że nie ma bardzo dużo błędów>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz