- Czemu robisz to, co robią medyczki, a nią nie jesteś? - zabrzmiał nagle cienki głos tuż za nią.
Kotka odwróciła głowę, aby ujrzeć właściciela głosu. Okazał się nim mały, czekoladowy kociak, syn Gęsiego Pióra bodajże. Szczerze mówiąc Miedź nie spodziewała się tu kociaka, a nawet, nie zauważyła go gdy wchodził.
Niebieskooka otworzyła pysk, by odpowiedzieć na zadane jej pytanie, jednak zaraz potem go zamknęła, aby zastanowić się nad odpowiedzią. Bo właściwie po co to robi? Po chwili miauknęła:
- Wiesz... Nie zawsze wchodzę tu tylko po to, aby "robić to co medyczki". Moja przyjaciółka jest medyczką, i często przychodzę tu po prostu, aby pogadać. Przy okazji układamy medykamenty, albo chodzimy zbierać nowe. A poza tym, bardzo lubię zajmować się ziołami.
- To czemu nie zostałaś medyczką? - zapytał kocurek.
Wojowniczka uśmiechnęła się delikatnie.
- Lubię zioła, ale chyba nie aż tak, aby zostać medyczką. - i tu zastanowiła się chwilę, aby dobrać odpowiednie słowa - Czasem fajnie jest poczuć tą adrenalinę, kiedy polujesz lub walczysz z wrogami - powiedziała w końcu.
- Walczyłaś kiedyś? - miauknął podekscytowany.
- No ba! Ja nawet w wojnie brałam udział! - odpowiedziała dumnie.
- Naprawdę? - w jego oczach było widać błysk podziwu.
- I to za czasów bycia uczniem!
Kocurek patrzył przez chwilę na starszą, z szeroko otwartymi oczami.
- A ja jak będę uczniem, to też będę na wojnie? - zapytał z nadzieją.
Miedziana Iskra zachichotała cicho.
- Szczerze? Mam nadzieję że nie. Wojna to nie zabawa, przynosi wiele strat...
- A ja mam nadzieję że tak! - podskoczył i wybiegł z legowiska medyka.
Pointka pokręciła głową z rozbawieniem, po czym wróciła do swoich codziennych zajęć.
***
Błotnista Gwiazda zwołał zebranie klanu. Miedziana Iskra posłusznie wstała z legowiska i skierowała się w stronę siedzącej już na miejscu Turkawki i Cętki. Usiadła obok nich i wlepiła swe ślepia w lidera.
- Zmierzch, Gorzka, Gasnąca, wystąpcie - miauknął donośnie Błotnista Gwiazda.
Oho, czyli mianowanie. Ciekawe kogo dostaną na mentorów?
Kocur najpierw zwrócił się do czekoladowego kociaka.
- Zmierzchu, ukończyłeś sześć księżyców i nadszedł czas, abyś został uczniem. Od tego dnia aż do otrzymania imienia wojownika będziesz się nazywać Zmierzchowa Łapa. Twoim mentorem będzie Miedziana Iskra. Mam nadzieję że Miedziana Iskra przekaże ci całą swoją wiedzę.
Miedzianą Iskrę zamurowało. Ona? Mentorką? To cudownie! Wspaniale! Wyśmienicie wręcz!
Kotka niemal podskoczyła. Przysunęła się trochę bliżej.
- Miedziana Iskro, jesteś gotowa do szkolenia własnego ucznia. Otrzymałaś od swojej mentorki, Cętkowanego Liścia doskonałe szkolenie i pokazałaś swoją determinację i zaangażowanie. Będziesz mentorką Zmierzchowej Łapy. Mam nadzieję że przekażesz mu całą swoją wiedzę.
Oczy wojowniczki błysnęły z zachwytu. Dostała ucznia! W jej ciele buzowało od emocji, nogi drżały z podekscytowania, sierść na karku delikatnie się uniosła pod wpływem tylu tak wielkich emocji, po skórze przechodził dreszcz podniecenia. Nie da się tego opisać słowami!
Uczeń i jego nowa mentorka zetknęli się nosami. W tym momencie Miedź wręcz powstrzymywała się, aby z jej oczu nie popłynęły łzy. Była taka szczęśliwa!
Lider zwrócił się do kolejnego kociaka, ale Miedziana już nie słuchała. Och, ona ma ucznia! Nie mogła w to uwierzyć. Zerknęła w stronę Turkawki i Cętki. W ich oczach błyszczała duma. Płowo-mleczna stała w osłupieniu, a dopiero radosne krzyki i koty skandujące nowe imiona świeżo upieczonych uczniów wyrwały ją z tego stanu.
Ona ma ucznia!
Miedzianą Iskrę zamurowało. Ona? Mentorką? To cudownie! Wspaniale! Wyśmienicie wręcz!
Kotka niemal podskoczyła. Przysunęła się trochę bliżej.
- Miedziana Iskro, jesteś gotowa do szkolenia własnego ucznia. Otrzymałaś od swojej mentorki, Cętkowanego Liścia doskonałe szkolenie i pokazałaś swoją determinację i zaangażowanie. Będziesz mentorką Zmierzchowej Łapy. Mam nadzieję że przekażesz mu całą swoją wiedzę.
Oczy wojowniczki błysnęły z zachwytu. Dostała ucznia! W jej ciele buzowało od emocji, nogi drżały z podekscytowania, sierść na karku delikatnie się uniosła pod wpływem tylu tak wielkich emocji, po skórze przechodził dreszcz podniecenia. Nie da się tego opisać słowami!
Uczeń i jego nowa mentorka zetknęli się nosami. W tym momencie Miedź wręcz powstrzymywała się, aby z jej oczu nie popłynęły łzy. Była taka szczęśliwa!
Lider zwrócił się do kolejnego kociaka, ale Miedziana już nie słuchała. Och, ona ma ucznia! Nie mogła w to uwierzyć. Zerknęła w stronę Turkawki i Cętki. W ich oczach błyszczała duma. Płowo-mleczna stała w osłupieniu, a dopiero radosne krzyki i koty skandujące nowe imiona świeżo upieczonych uczniów wyrwały ją z tego stanu.
Ona ma ucznia!
<Zmierzchowa Łapo?^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz