Stała nieruchomo, wpatrywała się niewzruszonym spojrzeniem w roztrzęsioną Owcze Futerko. Krew skapywała z jej pyska wprost na śnieg, który wcale już nie był gładki i biały, ale rozkopany i splamiony szkarłatem. Wirujące płatki opadały na dwie kocie sylwetki, a napięcie między nimi rosło. W końcu Pstrągowy Pysk burknęła coś pod nosem, po czym odeszła na parę kroków i poczęła rozkopywać śnieg. Nie zależało jej na oddaniu szacunku zdechłemu samotnikowi, po prostu czuła, że chyba jednak nie chce sprawiać przykrości Owczemu Futerku.
— Chodź i mi pomóż, sama tutaj zbyt porządnego dołu nie wykopię — mruknęła, zanurzając łapy coraz głębiej, a Owcze Futerko chyżo dołączyła do niej.
Niebo zdążyło całkowicie już sczernieć, gdy w końcu kotki wykopały dół wystarczająco głęboki, aby schować w nim zesztywniałe truchło. W pewnym momencie musiały zacząć grzebać w zamarzniętej ziemi, a Pstrągowy Pysk była pewna, że będzie po tym miała starte poduszki, a może nawet i podrażnione pazury.
Gdy skończyły, obie wyskoczyły z dołu. Pstrągowy Pysk podeszła do ciała, po czym powlekła je po śniegu i niedbale rzuciła do środka, a następnie pomogła Owczemu Futerku w przysypywaniu go mieszanką śniegu i ziemistych gruzów.
— Dobrze... dobrze, wracajmy do obozu — wydyszała młodsza wojowniczka, troszeczkę już spokojniejsza niż poprzednio.
Pstrągowy Pysk obleciała ją wzrokiem, po czym ostrożnie liznęła krwawy ubytek w uchu kotki.
— Nie przejmuj się tym tak strasznie. Czasami to jest konieczne — niechętnie pozwoliła, aby z jej gardła wydobyło się uspokajające mruczenie, szybko jednak odwróciła się speszona w kierunku, w którym szły wcześniej, zanim spotkały samotnika. — Może lepiej się stąd zabierajmy, co? Robi się okropnie zimno.
Pstrągowy Pysk zdążyła już zapomnieć o tym samotniku.
Właściwie, to łatwo jest zapomnieć o jakimś przypadkowym zabitym kocie, kiedy twój klan został zaatakowany. Wojowniczka została tak ciężko ranna podczas ataku, że po prostu w pewnym momencie straciła przytomność. Pewnie gdyby nie wylądowała u medyka, nie wyszłaby z tego cało... albo też nie wyszłaby z tego w ogóle.
Toteż przebywała teraz całymi dniami w lecznicy, czekając, aż jej rany w końcu się wyleczą. A Słodka Łapa zapewniała, że są naprawdę poważne i pewnie jeszcze długo sobie tutaj posiedzi. Przynajmniej czasami odwiedzały ją jakieś koty. Nieliczne, ale jednak odwiedzały.
Pstrągowy Pysk otworzyła leniwie oko, gdy ktoś stanął w wejściu, rzucając cień do lecznicy. Była to Owcze Futerko, ze nieco zmartwionym wyrazem pyszczka.
— Niech będą pochwaleni — burknęła sarkastycznie Pstrągowy Pysk, drgając końcówką ogona. Odkąd tylko się tutaj znalazła, była ogólnie w złym humorze.
Gdy skończyły, obie wyskoczyły z dołu. Pstrągowy Pysk podeszła do ciała, po czym powlekła je po śniegu i niedbale rzuciła do środka, a następnie pomogła Owczemu Futerku w przysypywaniu go mieszanką śniegu i ziemistych gruzów.
— Dobrze... dobrze, wracajmy do obozu — wydyszała młodsza wojowniczka, troszeczkę już spokojniejsza niż poprzednio.
Pstrągowy Pysk obleciała ją wzrokiem, po czym ostrożnie liznęła krwawy ubytek w uchu kotki.
— Nie przejmuj się tym tak strasznie. Czasami to jest konieczne — niechętnie pozwoliła, aby z jej gardła wydobyło się uspokajające mruczenie, szybko jednak odwróciła się speszona w kierunku, w którym szły wcześniej, zanim spotkały samotnika. — Może lepiej się stąd zabierajmy, co? Robi się okropnie zimno.
* * *
Właściwie, to łatwo jest zapomnieć o jakimś przypadkowym zabitym kocie, kiedy twój klan został zaatakowany. Wojowniczka została tak ciężko ranna podczas ataku, że po prostu w pewnym momencie straciła przytomność. Pewnie gdyby nie wylądowała u medyka, nie wyszłaby z tego cało... albo też nie wyszłaby z tego w ogóle.
Toteż przebywała teraz całymi dniami w lecznicy, czekając, aż jej rany w końcu się wyleczą. A Słodka Łapa zapewniała, że są naprawdę poważne i pewnie jeszcze długo sobie tutaj posiedzi. Przynajmniej czasami odwiedzały ją jakieś koty. Nieliczne, ale jednak odwiedzały.
Pstrągowy Pysk otworzyła leniwie oko, gdy ktoś stanął w wejściu, rzucając cień do lecznicy. Była to Owcze Futerko, ze nieco zmartwionym wyrazem pyszczka.
— Niech będą pochwaleni — burknęła sarkastycznie Pstrągowy Pysk, drgając końcówką ogona. Odkąd tylko się tutaj znalazła, była ogólnie w złym humorze.
<Owcze Futerko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz