Brzózkę obudziła jego siostra, a dokładniej mówiąc jej nagłe wyrwanie się ze snu. Zaniepokojony kociak od razu chciał zapytać się siostry co się stało.
-Szyszko? - Powiedział wciąż zaspanym głosem.
Czarna kotka spojrzała na niego, a on dostrzegł w jej oczach cień strachu.
- Przepraszam, że Cię obudziłam, Brzózko. - Wymruczała spokojnie kotka, liżąc brata za uchem. - To był tylko zły sen.
Kocurek natychmiast się zaniepokoił, ostatnio też miewał złe sny, ale zbytnio się nimi nie przejmował. Sny jego siostry, natomiast bardzo go obchodziły. Gdzieś z tyłu przeszła mu myśl, że jest nadopiekuńczym bratem z siostrzanym kompleksem, ale natychmiast ją odrzucił.
-Co ci się śniło?
-Chyba był to.. Lis. - Szyszka przełknęła ślinę i zjeżyła sierść — Przynajmniej tak myślę. Gonił mnie przez cały las. Czułam jego oddech na moim karku, kiedy mnie doganiał, gotów odebrać mi życie.
Brzózce zrobiło się niewygodnie w leżącej pozycji, więc usiadł, jego siostra natychmiast zrobiła to samo, a sam Brzózka musnął delikatnie siostrę ogonem. Kocur zastanawiał się, przez jakie trudności będą musieli jeszcze razem przejść. Patrząc na Szyszkę, Brzózka obiecał sobie jedno — Będę bronić tej istotki zawsze, choćby za cenę mojego życia.
-Nie bój się, obronię Cię przed każdym lisem, borsukiem, a nawet orłem! - mruknął z entuzjazmem kocurek.
-Nie wątpię w to, Brzózko. - Odpowiedziała czarna kotka z radością w oczach, po czym pacnęła brata łapą pokazując tym samym chęć do wspólnej zabawy.
***
Do legowiska uczniów wkroczyła zastępczyni klanu Lisa oraz mentorka siostry Brzózki — Płomykówka. Szyszka natychmiast przerwała zabawę i podbiegła do Biało cynamonowej kotki.
-Gotowa na pierwszy trening? - zapytała swoją uczennicę Płomykówka.
Kotka nie czekając na odpowiedz swojej podopiecznej od razu opuściła legowisko. Brzózka, widząc rozemocjonowaną siostrę uśmiechnął się lekko, a Szyszka szybko liznęła kilka razy po swoim futrze, po czym pożegnała się z bratem skinieniem głowy i wyszła.
Brzózka nie musiał długo czekać także na swoją kolej do treningu, zaledwie kilkanaście uderzeń serca później do legowiska uczniów wkroczyła także jego mentorka - Czereśnia. Kocur pamiętał, że gdy po raz pierwszy zobaczył Czarno-Białą kotkę pomyślał, że musiała w życiu wiele przejść — jej oczy na to wskazywały.
-Gotowy na trening? - I nie czekając na odpowiedz ucznia wyszła z legowiska.
Dokładnie tak samo, jak Płomykówka — pomyślał Brzózka i cicho się zaśmiał. Kocur natychmiast wyszedł za swoją mentorką nie przejmując się zbytnio swoim futrem. I tak pobrudzę się w czasie treningu - pomyślał.
Zaraz po przekroczeniu progu legowiska poraziło go słońce, które wyjątkowo mocno świeciło o tej porze roku.
-Płomykówka z Szyszką poszły poznać tereny klanu, więc ja zacznę uczyć Cię tropienia zwierzyny, i rozpoznawania zapachów. Następnym razem poznasz dokładnie całe bagna. - uśmiechnęła się delikatnie.
Brzózka zaciekawiony otaczającą go przyrodą nawet nie zauważył, jak szybko minął czas, przez który szedł za Czereśnią w stronę miejsca treningu. Kociak postanowił wykazać się przed mentorką i złapać coś, zanim w ogóle zdążą poinstruować go jak poprawnie łapać zwierzynę. - Dobra! Zrobię to. Przecież to nie może być takie trudne, nie? - pomyślał kociak powoli otwierając pysk, aby zaczerpnąć zapachów. Zobaczmy.. chyba wiewiórka.. ale zapach jest już stary.. Jest! Świeży zapach łasicy! Nie myśląc długo Brzózka zwolnił kroku i skoczył w krzaki, po czym przyjął pozycję łowiecką. Małe zwierzątko niestety wyczuło nieostrożnego łowcę i natychmiast uciekło.
-Dlatego świeżo mianowani uczniowie najpierw muszą przyswoić teorię łapania zwierzyny, zanim zaczną tę czynność praktykować — Znad głowy przegranego łowcy rozległ się głos Czereśni.
-J-ja.. -Brzózka próbował się tłumaczyć-
- Co się stało, to się nie odstanie, kłopotliwy kociaku. Wystarczy, że teraz pójdziemy ćwiczyć polowanie — bez łapania zwierzyny. - mruknęła kotka i skierowała się w stronę miejsca, gdzie miała zamiar ćwiczyć ze swoim uczniem.
-mhm. - Kocur skinął głową i podążył za swoją mentorką.
***
Kiedy Brzózka razem z Czereśnią powrócił do obozu, słońce chowało już się za horyzontem. Uczeń podziękował za trening swojej mentorce i od razu popędził do legowiska uczniów, gdzie razem z jego siostrą odpoczywała również Leszczynka.
-Cześć, Brzózko! - mruknęła kotka podchodząc do brata. - Jak Ci minął dzień? Brzózka sam nie wiedział co powiedzieć, był już zbyt zmęczony na rozmowę, ale nie chciał tak po prostu olewać swojej siostry.
-Było.. dobrze. Czereśnia jest naprawdę wspaniałą mentorką, uczyła mnie dzisiaj podstaw polowania, a Ty Szyszko? Jaką Płomykówka jest mentorką? - powiedział kociak z entuzjazmem ukrywającym zmęczenie-
-Płomykówka również jest wspaniała. Nie mogę się doczekać, kiedy nauczy mnie polować — czarna lekko się uśmiechnęła.
-A Ty, Leszczyno?
Biały zaczął uważnie przypatrywać się rudej uczennicy. Kotka była właścicielką wspaniałego, kasztanowo-rudego futra, a końcówka jej puszystego, trochę lisiego ogona była w tym samym kolorze, co jej grzbiet, łapy oraz pysk i uszy. Można powiedzieć, że Brzózka zatonął w zielonych, oczach kotki. Przypominały mu one letnią trawę, która żółknąc, przygotowuje się na nieubłaganie nadchodzącą Porę Spadających Liści.
-Oset też jest dobrym mentorem, chociaż czasami ma swoje humorki. - Zachichotała.
-Tak czy inaczej jestem zmęczony po treningu, a jutro mamy następne, więc proponowałbym pójście spać. -poddał się w końcu Brzózka, któremu sklejały się już oczy- Przynajmniej ja tak zrobię.- dodał-
Słońce całkowicie już zaszło, kiedy kocur skierował się na swoje posłanie, które znajdowało się w samym rogu legowiska, ułożył się na miękkim, trochę już starym mchu, a kiedy na sąsiadującym z nim posłaniem położyła się Szyszka, kocur, odpływając do tajemniczej i nieprzewidywalnej krainy snów, delikatnie zaczął gładzić Siostrę ogonem.
***
Bezsenność. Jak Brzózka nienawidził tego, że pomimo wyrównania oddechu, oraz szczelnie zamkniętych gałek ocznych za powiekami sen nie nadchodził, a wręcz przeciwnie wydawał się jeszcze bardziej odległy, niż kiedy położył się na swoim posłaniu. Miał już dość przewracania się z boku na bok albo leżenia bez ruchu — od tego drętwiało całe jego chude ciało. Kątem oka spojrzał na swoją siostrę, która już dawno śni, o najróżniejszych rzeczach. Sny dla Brzózki były bardzo ciekawe, ale nie umiał ich pojąć. Czy niosą ze sobą jakieś przepowiednie? A może pokazują nam nasze największe lęki i zmartwienia? Nie wiedział tego, ale wiedział na pewno, że musi rozprostować łapy, wstał więc ze swojego legowiska, i skierował swoje kroki w stronę wyjścia. Chłodny, zimowy wiatr bawił się nad bagiennymi drzewami, jakby wcale nie przejmował się tym, że wprawia powolnie spadające śnieżynki w zawirowania, przez które trafiają na boczną stronę drzew, bądź do środka legowisk. Biały kocur, wpasowując się w otoczenie, mozolnie wyczołgał się z legowiska uczniów i strzepnął ze swojego krótkiego, nieprzystosowanego do zimnej temperatury futra płatki śniegu, które zdążyły już na nim osiąść.
-Zimno, zdecydowanie zbyt zimno. Czy Pora nagich drzew zawsze jest taka surowa? - pomyślał kocur, po czym usiadł na białym puchu zamieniając go w tym samym w zbitą, roztapiająca się białą masę, a następnie uniósł swój wzrok do góry, jakby szukając odpowiedzi na nurtujące go pytania, lecz zamiast nich ujrzał tam rozgwieżdżone, nocne niebo, na którym lśniły, mieniąc i migocąc przy tym gwiazdy. Całe mnóstwo gwiazd. Te małe, jasne punkciki zbierały się w grupy, a Brzózce wydało się, jakby niektóre z nich można byłoby połączyć w kształty przypominające niektóre przedmioty.
-Piękne, prawda? -Powiedziała Szyszka, która niepostrzeżenie wyszła z legowiska, a następnie rozłożyła się zaraz obok Brzózki.
<Szyszko? Przepraszam, że takie naciągane i bez sensu, ale kompletnie straciłam wenę po drugim time skipie :c >
Super :)
OdpowiedzUsuńOdpis postaram się napisać jak najszybciej.
~Szyszka